Władze banku centralnego Szwajcarii idą w ślady Fedu oraz EBC i decydują się na dalsze zacieśnienie polityki pieniężnej pomimo materializujących się wizji kryzysu bankowego.


Od piątku główna stopa polityki monetarnej Szwajcarskiego Banku Narodowego wyniesie 1,5 proc. Decyzja o podwyżce o 50 pb. była zgodna z konsensusem rynkowym.
Władze SNB podkreślają w komunikacie opublikowanym po posiedzeniu, że podnosząc stopy procentowe, "przeciwdziałają ponownemu wzrostowi presji inflacyjnej". Helwetom doskwiera uporczywy i dynamiczny (jak na tamtejsze standardy) wzrost cen konsumpcyjnych, który na początku roku ponownie przyspieszył z niespełna 3 proc. w grudniu do 3,4 proc. w lutym, znów nieoczekiwanie docierając w okolice najwyższego od trzech dekad poziomu. "Nie można wykluczyć, że dla zapewnienia stabilności cen w średnim okresie [mniej niż 2 proc. - red.] konieczne będą dodatkowe podwyżki stopy procentowej SNB" - dodano w komunikacie.
Reklama"Aby zapewnić odpowiednie warunki monetarne, SNB pozostaje również chętny do aktywności na rynku walutowym, jeśli to konieczne" - napisano. Szwajcarzy od kilku kwartałów sprzedają dewizy, co sprzyja umocnieniu franka.
W przeciwieństwie do innych głównych banków centralnych świata władze SNB nie spotykają się na posiedzeniach decyzyjnych co miesiąc czy półtora miesiąca, lecz raz na kwartał. Dlatego ta decyzja jest dopiero czwartym tego typu ruchem z rzędu, mimo że Szwajcarzy pierwszy od ponad dekady cykl podwyżek stóp procentowych rozpoczęli w czerwcu. Wówczas niespodziewanie podnieśli koszt pieniądza w banku centralnym o 50 pb.: z -0,75 proc. do -0,25 proc. We wrześniu, już zgodnie z oczekiwaniami, dołożyli kolejne 75 pb., wracając do dodatnich stóp procentowych. W grudniu dorzucili kolejną "pięćdziesiątkę".


Szwajcarski bank centralny: powstrzymaliśmy kryzys
Władze SNB, podobnie jak Fedu czy EBC, mają twardy orzech do zgryzienia. Z jednej strony Helwetom doskwiera inflacja, z drugiej - kolejne podwyżki stóp procentowych skutkują spadkiem wycen obligacji pozostających w bilansach banków komercyjnych. W obliczu odpływu depozytów z instytucji wyraźnych kształtów nabiera wizja kryzysu bankowego. W Szwajcarii znajduje to swój wyraz w przejęciu Credit Suisse przez UBS.
"Miniony tydzień upłynął pod znakiem wydarzeń związanych z Credit Suisse. Środki ogłoszone w weekend przez rząd federalny, FINMA [tamtejszy regulator - red.] i SNB powstrzymały kryzys. SNB zapewnia duże kwoty wsparcia płynnościowego we frankach szwajcarskich i walutach obcych. Pożyczki te są zabezpieczone i oprocentowane" - napisano w komunikacie opublikowanym po posiedzeniu władz szwajcarskiego banku centralnego.
Dotychczasowe podwyżki niewystarczające, by inflacja wróciła do celu
Z nowej projekcji inflacji - przygotowanej przy założeniu 1,5-proc. stopy SNB - wynika, że inflacja nie wróci do celu w całym horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej. Ścieżka przewidywanej inflacji została podniesiona w porównaniu do grudnia na skutek "silniejszych efektów drugiej rundy" (podwyżki kosztów skutkują podwyżkami cen, które prowadzą do wzrostu kosztów itd.) oraz wzrostem zewnętrznej (zagranicznej) presji inflacyjnej.
W projekcji grudniowej inflacja CPI schodziła do poziomu niespełna 2 proc. w 2024 r., by ponownie odbić nieznacznie powyżej celu w 2025 r. Nowe ćwiczenie pokazuje, że w tym i kolejnym roku tempo wzrostu cen będzie wyższe, niż przewidywano pod koniec ubiegłego roku. W 2023 r. średnioroczna inflacja konsumencka ma wynieść 2,6 proc., a w 2024 i 2025 r. - 2 proc. Na koniec horyzontu prognozy ma sięgnąć 2,1 proc. - zauważa SNB w komunikacie.


Szwajcarzy podkreślają, że prognozy są obarczone wysoką niepewnością. "W krótkim okresie głównymi ryzykami są pogorszenie koniunktury gospodarczej za granicą oraz negatywne skutki zawirowań w światowym sektorze finansowym" - piszą.