REKLAMA
ZOOM NA SPÓŁKI

Twitter i Facebook dały Obamie zwycięstwo

2012-11-18 08:52
publikacja
2012-11-18 08:52
Twitter i Facebook dały Obamie zwycięstwo
Twitter i Facebook dały Obamie zwycięstwo

Barack Obama ogłosił zwycięstwo na Twitterze, zanim informacja ta pojawiła się w telewizji. Taka jest właśnie różnica między wyborami tegorocznymi i tymi w 2008 roku. 4 lata temu Twitter i inne social media podawały to, co usłyszały w telewizji. W tym roku było na odwrót, to telewizja podawała informacje zaczerpnięte z Twittera - tłumaczy Irena Mrozek, szefowa Artegence Social Bar. Obama rozumiał social media, Romney agitował
źródło: twitter

Śledziła Pani wybory amerykańskie?

Śledziłam. Może nie bardzo intensywnie, ale na pewno znacznie więcej mogłam zaobserwować dzięki social mediom.

Barack Obama zdobył sporo punktów w social media. Obecność na portalach społecznościowych miała duże znaczenie w prowadzeniu kampanii?

Jestem przekonana, że tak. Barack Obama ma doświadczenie z social mediami z poprzedniej kampanii i zobaczył, że świetnie zadziałały za pierwszym razem. Teraz było dokładnie tak samo. Przy czym teraz miał o wiele więcej narzędzi, żeby budować swoją obecność w social media. Pojawiło się więcej portali, a na nich o wiele więcej użytkowników-wyborców. Czy dzięki social media wygrał całe wybory? Trudno powiedzieć, ale z pewnością ten kanał komunikacji silnie wspierał jego kampanię.

Ale na pewno Romneya w social media pokonał zdecydowaną przewagą.

Barack Obama pokazał, że potrafi korzystać z social mediów. Wie, czego ludzie szukają na poszczególnych portalach, co im się podoba, a co nie. Romney kompletnie nie dał sobie z tym rady.

»Obama zostaje ze wszystkimi problemami


Zobaczymy kiedyś takie kampanie w polskiej polityce? Obecnie mamy awantury z poziomu Twittera.

Polscy politycy mają nastawienie bardziej przypominające Mitta Romneya. Republikanin wykorzystywał social media po pierwsze niezbyt intensywnie, a po drugie głównie do typowej agitacji, bez zadbania o dialog ze społecznościami. Barack Obama ma konto na Pinterest, gdzie można było chociażby znaleźć przepis na chilli jego żony Michelle. Obama jest też na Instagramie, oczywiście na Facebooku i na Twitterze. I on się tam idealnie odnalazł, dostosowując rodzaj komunikatów do specyfiki medium i oczekiwań odbiorców.  

Ogłosił zwycięstwo na Twitterze.

Ogłosił zwycięstwo na Twitterze zanim ta informacja oficjalnie pojawiła się w telewizji. To jest właśnie podstawowa różnica między wyborami w 2008 roku i obecnymi. 4 lata temu Twitter i inne social media podawały to, co usłyszały w telewizji. W tym roku było na odwrót - telewizja podawała informacje z Twittera. Romney kompletnie nie potrafi z tego przewartościowania mediów korzystać. Na Twitterze publikował jedynie stricte wyborcze hasła typu "ratujmy ten kraj, odzyskajmy ten kraj". Na Twitterze Obamy oprócz kandydata na prezydenta swoją obecność zaznaczyła także jego żona Michelle z pełnymi emocji deklaracjami, takimi jak np.: "powód, dla którego Barack powinien wygrać wybory jest ten sam, dla którego go poślubiłam, jego charakter".

W USA też wygasa aktywność polityków po zakończeniu wyborów?

Barack Obama ogłosił swoją wygraną na Twitterze i pozostał ze swoimi fanami również po zakończeniu kampanii. Natomiast w przypadku Romneya jego aktywność w social mediach zakończyła się w momencie zakończenia wyborów. Poza ostatnim wyborczym wpisem na Twitterze, żeby wyborcy jeszcze głosowali, nie pojawiło się już nic więcej. Nie było nawet podziękowania dla fanów, czy dla ludzi, którzy pracowali dla Romneya w trakcie trwania kampanii. Widać więc, że Romney podszedł do tematu bez strategii komunikacji w przypadku przegranej, która mogłaby być przecież częścią budowania jego wizerunku podczas dalszej kariery politycznej. Niestety polscy politycy zachowują się dokładnie tak samo, nie tylko w social mediach, ale w ogóle znikają po zakończeniu kampanii.

Ameryka na skraju fiskalnego klifu »Ameryka na skraju fiskalnego klifu

Twierdzi Pani, że żaden polityk nie prowadzi w Polsce dobrze zwykłego Twittera?

Jest słabo i, tak jak wspomniałam, aktywność polityków w social media kończy się lub zdecydowanie zwalnia po wyborach. Nie ma otwartej i naturalnej komunikacji, a wszystko jest sztuczne - przez miesiąc wszyscy politycy całują dzieci i głaszczą pieski, a potem wszystko się kończy. Głaskanie fanów na profilach również. Ważne jest, aby pamiętać, że social media, w tym Twitter, to część stałego budowania wizerunku. To, co czytamy na Twitterze powinno być spójne z zachowaniem w świecie offlineowym. Jeśli już ktoś decyduje się na tweetowanie, nie można z niego ot tak po prostu zrezygnować. To dialog, który najlepiej jest prowadzić w sposób konsekwentny, regularny, maksymalnie szczery, ale i z uwzględnieniem długofalowej strategii działania, w tym na wypadek sytuacji kryzysowych.

Z grona polskich polityków chyba najlepiej radzi sobie z Twitterem Radosław Sikorski. Pisze często, naturalnie i konsekwentnie trzyma ton i fason. Tak po amerykańsku.  

Ostatnio kiedy komunikował po amerykańsku, to zainteresowała się tym aż Komisja Nadzoru Finansowego.

Ja tam bym z tego nie robiła jakiegoś wielkiego halo, wcale nie uważam, że to było coś katastrofalnego. To był inny, dostosowany do kanału sposób komunikacji - krótka wrzutka, a nie ogłoszenie, wypowiedź rzecznika czy ustawa. A giełda, z tego co wiem, nie drgnęła.

»PiS: KNF powinna zająć się wpisem Sikorskiego

Chociaż sam serwis społecznościowy miał reklamę w tradycyjnych mediach w Polsce. Z kolei w "Financial Times" pisano o tweecie wartym miliony.

Z jednej strony politycy uważają, że social media nie są ważne, ale z drugiej strony kiedy polityk z partii przeciwnej coś powie albo się potknie na portalu, to nagle są jednak bardzo ważne i na pewno mogą zachwiać całym światem. To obłuda w podejściu do social mediów.

Czemu Twitter nie może się przyjąć tak łatwo jak Facebook?

W megapanelu Twitter już lekko przeskoczył Wykop, więc w rankingach popularności jest coraz wyżej. Jestem święcie przekonana, że Twitter się w końcu u nas przyjmie. Zwłaszcza ostatnio dużo się o nim mówi tak, jakby ludzie dopiero teraz odkryli jego potencjał. Widzę w tym trochę zaklęty krąg.  

Zaklęty krąg?

W USA, jeśli na Twitterze, ktoś napisze zdanie z tagiem pizza czy ciastko, to jest duża szansa, że odezwie się do niego lokalna pizzeria lub cukiernia i zaproponuje mu rabat. Ta szybkość reakcji oraz mnogość propozycji dla użytkowników przyciągają kolejne osoby i sprawiają, że na Twitterze warto być, ponieważ dzieje się tam coś ciekawego, z czego można mieć realne korzyści. W Polsce Twitter chwilowo najbardziej przydaje się dziennikarzom, politykom, PR-owcom, a zwykłym użytkownikom mniej. Ponieważ nie ma tam zbyt wielu konsumentów, firmy nie inwestują w to narzędzie. Na tym polega zaklęty krąg.  

Ktoś to w końcu przerwie?

Zrobi to firma, która zdecyduje się na fajną, ciekawą i angażującą kampanię, która z kolei przyciągnie do Twittera ludzi. Ktoś musi zrobić ten pierwszy krok.

Rozmawiał Tomasz Jaroszek


Źródło:
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (1)

dodaj komentarz
~beastieboy
Pokolenie "fejsa" wybrało w USA prezydenta za jego pięknego fejsa...

Powiązane: Rozmowa Bankier.pl

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki