Jak pokazały wstępne wyniki wyborów, Barack Obama pokonał Mitta Romneya w cuglach. Brak zmiany w Białym Domu niesie ze sobą wiele istotnych konsekwencji, które mają znaczenie nie tylko dla Amerykanów, lecz także dla Polaków.
Bernanke niezagrożony
![]() | » Najlepiej zarabiający lekarze i horrendalne ceny leków: co zmieni się w USA po wyborach? |
Nic takiego się jednak nie stanie, co oznacza kontynuowanie agresywnej polityki Fedu. Dotychczasowe działania podejmowane przez Bernankego nie zdołały uzdrowić gospodarki na tyle, aby odtrąbić sukces. Natomiast kosztami ratowania amerykańskich banków i wzrostu zostały obciążone światowe społeczeństwa, które za posunięcia Fedu płacą wysoką inflacją.
»Spadki na GPW po rozstrzygnięciu wyborów prezydenckich w USA |
Rekordowe ceny podstawowych surowców i żywności najmocniej obciążają najbiedniejsze społeczności świata, także Polskę. Chociaż Barack Obama deklaruje zatroskanie losem najmniej zamożnych ludzi, to jednak postępowanie amerykańskiej administracji pod wodzą obecnego prezydenta, polegające na akceptowaniu działań Fedu, w najmniejszym stopniu nie pokrywa się z deklaracjami.
Finanse publiczne w opałach
Kryzys finansów publicznych to domena nie tylko krajów europejskich. Również Amerykanie mają spory orzech do zgryzienia. Dzisiaj najważniejszym wyzwaniem jest dla nich tak zwany fiscal cliff, czyli konieczność wprowadzenia automatycznych cięć wydatków i podwyżek podatków wielkości 607 mld dolarów już w przyszłym roku.
»"Wybory w USA były źle zorganizowane" |
Konsensus pomiędzy amerykańskimi politykami jest odległy, co oznacza nerwowe ostatnie miesiące roku. Oprócz klifu fiskalnego problemem jest limit zadłużenia rządu. Obecnie dopuszczalny poziom zadłużenia wynosi niespełna 16,4 bln dolarów, czyli rząd może się zadłużać tylko do końca grudnia.
Zgodnie z najnowszymi prognozami Międzynarodowego Funduszu Walutowego kondycja amerykańskich finansów ulegnie pogorszeniu w stosunku do szacunków wiosennych. W tym roku dług publiczny ma wzrosnąć do 107,2 proc. PKB, a w przyszłym aż do 111,7 proc. PKB. Dla porównania: walcząca z kryzysem fiskalnym strefa euro ma osiągnąć dług publiczny na poziomie 93,6 proc. PKB w tym i 94,9 proc. PKB w przyszłym roku.
Uroczysty marsz w miejscu
Obecna administracja odbiera amerykańskiej gospodarce to, z czego ta słynęła przez dekady, czyli dynamikę i elastyczność. Socjalne rozdawnictwo i programy wspierania ożywienia polegające na budowie infrastruktury czy modernizacji szkół nie są rozwiązaniami charakteryzującymi walkę o koniunkturę w kraju pragnącym zachować pozycję najważniejszej gospodarki świata.
Wynik wyborów oznacza, że kierunek marszu Ameryki nie ulegnie istotnej zmianie. Trudno zatem wierzyć w diametralną poprawę kondycji gospodarki. Jest to problem dla nas wszystkich, gdyż bez udziału najważniejszego gracza na świecie nie należy się spodziewać powrotu dynamicznego ożywienia. Natomiast przez ostatnie cztery lata Barack Obama pokazał, że nie ma pomysłu na rozwiązanie amerykańskich problemów.
Piotr Lonczak
Bankier.pl
p.lonczak@bankier.pl