W ubiegłym tygodniu opisywaliśmy komunikat spółki United, której prezes zarzucił akcjonariuszom szantaż korporacyjny. Ci odbijają jednak piłeczkę, wskazując na nieprawidłowości w spółce.


Wspomnianego szantażu miała dopuścić się trójka działających w porozumieniu akcjonariuszy, którzy mieli naciskać na prezesa Jana Karaszewskiego, by ten odkupił od nich akcje po cenie 5-krotnie przewyższającej cenę wynikającą z aktualnych notowań spółki. - Działania tych osób noszą ewidentne znamiona szantażu korporacyjnego - informowała spółka United w raporcie opublikowanym w ubiegłym tygodniu.
Spółka zapowiedziała zawiadomienie prokuratury, oskarżeni akcjonariusze nie zamierzają jednak siedzieć z założonymi rękoma. Z ich relacji wynika, że do żadnego szantażu nie doszło, a same oskarżenia to sprytna zagrywka ze strony prezesa.
Kluczowe spotkanie
W spółce konflikt trwa nie od dziś. Najlepszym na to dowodem jest powstałe 21 grudnia 2018 roku porozumienie drobnych akcjonariuszy, którego głównym celem stało się powołanie rewidenta do spraw szczególnych, który zbadałby sytuację spółki i działania obecnego zarządu w poszukiwaniu ewentualnych nieprawidłowości. Porozumienie utworzyła trójka akcjonariuszy, a na jego czele stanął Korneliusz Sawiński, który wcześniej już aktywnie działał w spółce, przykładowo zaskarżając postanowienia WZA z czerwca 2018 roku.
- Po opublikowaniu komunikatu o powstaniu porozumienia, prezes United Jan Karaszewski zaprosił nas na spotkanie. Spotkaliśmy się z nim w dniu 10 stycznia 2019 roku - tłumaczy Korneliusz Sawiński w rozmowie z Bankier.pl. - W trakcie spotkania pan Jan Karaszewski próbował składać nam propozycję odkupienia naszych akcji, w sposób wskazujący na próbę „wmanewrowania” nas w szantaż korporacyjny. Po naszej zdecydowanej ripoście, że chcielibyśmy wyjaśnić kwestie związane ze spółką, a nie sprzedać nasze akcje, pan prezes zagroził nam, że jeżeli nie zaprzestaniemy naszych działań, sprawa skończy się fatalnie - relacjonuje przedstawiciel porozumienia akcjonariuszy.
Żądanie zwołania walnego utkwiło na skrzynce
To jednak nie koniec. Sawiński wskazuje, że 14 stycznia porozumienie wysłało żądanie zwołania walnego zgromadzenia akcjonariuszy, którego głównym elementem miało być głosowanie w sprawie powołania rewidenta do spraw szczególnych. Informacja o żądaniu nigdy nie została opublikowana przez władze United w kanale z raportami bieżącymi spółki. W zamian inwestorzy 16 stycznia mogli przeczytać wspomniany na początku tekstu raport o szantażu korporacyjnym względem prezesa i spółki. Dodatkowo zarząd United poinformował, że "rozważa, aby do czasu zakończenia tej sprawy nie publikować żadnych raportów Spółki".
- Dzisiejszy komunikat spółki o rzekomym „szantażu korporacyjnym” odbieramy jako próbę zastraszenia nas i zmuszenia nas do odstąpienia od ochrony naszych praw jako akcjonariuszy mniejszościowych spółki. Dodatkowo działania spółki stanowią pretekst do niepublikowania komunikatu o naszym żądaniu zwołania Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia i podjęcia uchwały w sprawie powołania rewidenta do spraw szczególnych. O niniejszej sprawie poinformowaliśmy już Komisję Nadzoru Finansowego. Zasięgniemy również porady prawnej odnośnie podejmowanych wobec nas działań i wtedy zadecydujemy o dalszych krokach - tłumaczy Sawiński.
Zapytaliśmy prezesa Jana Karaszewskiego o komentarz zarówno dotyczący słów, które padły na spotkaniu, jak i kwestii informacji od akcjonariuszy o zwołaniu walnego. Prezes jednak odpowiedział krótko: "Z uwagi na trwające postępowanie, nie mogę już panu udzielić żadnych informacji". Nie odniósł się także do pytania o podstawy ewentualnej decyzji dotyczącej niepublikowania raportów. Wyraził za to niezadowolenie ze sposobu przedstawienia jego osoby w artykule "United oskarża inwestorów o szantaż. W tle polonijne miliony i giełdowe porażki".
Prezes z bogatą historią
Przypomnijmy, prezes Karaszewski lub fundusz, który reprezentuje (Polish American Investment Fund), pojawiali się już w kilku giełdowych spółkach, te zaś zazwyczaj (bądź to pod sterami funduszu, bądź po jego wycofaniu się) nie radziły sobie najlepiej. Chodzi m.in. o Idea TFI, DM IDMSA, Global Energy czy Mostostal Export. Historia Idea TFI zakończyła się aferą, stratami klientów i odebraniem licencji. Pogrążony w problemach jeszcze przed przejęciem IDM upadł w 2014 roku. Mostostal Export dotrwał do 2015, gdy już z funduszem Tarantoga Capital za sterami złożył wniosek o upadłość, a Global Energy pod inną nazwą (Starhedge) i z innym inwestorem trwa na GPW jako groszowiec. Sam Karaszewski ma także indywidualną karę od KNF (300 tys. zł) za nieinformowanie o transakcjach na akcjach Devorana, kolejnego groszowca z NewConnect, w którym Karaszewski zasiada obecnie na stanowisku prezesa.
Z Janem Karaszewskim związana jest także inna spółka, iAlbatros (obecnie znana jako Statis), której prezesem jest jego brat, Sławomir, a w akcjonariacie z udziałem 8,8 proc. widnieje... United SA. Sytuacja spółki jest również skomplikowana i zasługuje na osobny artykuł, warto tutaj jednak wspomnieć, że także w iAlbatrosie powstało porozumienie akcjonariuszy, które walczy o ustanowienie rewidenta do spraw szczególnych. United nie jest więc jedynym frontem, na którym akcjonariusze domagają się sprawdzenia spółki prowadzonej przez któregoś z braci Karaszewskich.
Adam Torchała