Zarząd notowanej na GPW spółki United poinformował, że padł ofiarą szantażu korporacyjnego akcjonariuszy. Ci z kolei mają podejrzenia co do prawidłowego działania spółki. Tło dla historii stanowi kontrowersyjna historia głównego akcjonariusza United, za którym stoi polonijny fundusz milionerki z Miami.


- Zarząd United S.A. informuje, że w wyniku działania trzech osób fizycznych działających w porozumieniu Emitent oraz Prezes Zarządu Emitenta zostali poddani naciskom mającym na celu wymuszenie na Spółce oraz na Prezesie Zarządu Emitenta odkupienie akcji Emitenta od tych osób fizycznych po cenie 5-krotnie przewyższającej cenę wynikającą z aktualnych notowań spółki. Działania tych osób noszą ewidentne znamiona szantażu korporacyjnego - czytamy w opublikowanym w środę komunikacie spółki United, która zajmuje się inwestycjami w spółki z branży marketingowej.
- W związku z tymi działaniami Zarząd Emitenta zlecił przygotowanie analizy prawnej, która powinna zakończyć się przygotowaniem zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez osoby działające w ramach zorganizowanej grupy przestępczej usiłującej wyłudzić mienie znacznej wartości. Zarząd Emitenta jest w posiadaniu dowodów potwierdzających możliwość popełnienia przestępstwa przez osoby, o których mowa powyżej - dodaje spółka.
Sprawa - jak zazwyczaj bywa w takich przypadkach - nie jest jednak wcale czarno-biała. United to spółka notowana na NewConnect i jej sytuacja jest mocno skomplikowana, co najlepiej obrazują jej notowania. Spółka wprawdzie wykazywała w raportach za lata 2015-17 zyski, jej kurs w ostatnich miesiącach utrzymuje się jednak poniżej 40 groszy, choć akcje debiutowały - uwzględniając scalenie akcji - po 23 zł. Fatalne były przede wszystkim lata 2014-2015, gdy spółka straciła blisko 99 proc. swojej wartości, również jednak w 2018 roku notowania United spadły o 27,6 proc.
Akcjonariusze mniejszościowi zawiązują porozumienie
I choć jakiekolwiek próby szantażu (o ile takowa miała miejsce) należy piętnować i karać, warto mieć świadomość tego, że przepychanki między głównym akcjonariuszem, a akcjonariuszami mniejszościowymi trwają nie od dziś. Najlepszym tego dowodem jest zawiązane w grudniu porozumienie trzech akcjonariuszy, którzy łącznie posiadają 5 proc. akcji i stanowią tym samym drugą siłę w akcjonariacie spółki.
- Podstawowym celem Porozumienia jest podejmowanie przez jego Strony czynności zmierzających do wspólnego, wzajemnie uzgodnionego, współdziałania dla dobra Spółki. Zakresem Porozumienia objęto m.in. dążenie Stron Porozumienia do powołania rewidenta do spraw szczególnych w celu zbadania i weryfikacji m.in. następujących kwestii: (I) rzeczywistej sytuacji finansowej i majątkowej Spółki, (II) relacji i powiązań pomiędzy akcjonariuszami Spółki i jej Zarządem, (III) transakcji i peracji dokonywanych przez Spółkę z podmiotem i osobami z nią powiązanymi oraz (IV) zakresu, celów i kierunków działań podejmowanych przez Spółkę i jej Zarząd (w szczególności pod kątem sytuacji akcjonariuszy mniejszościowych) - mogliśmy przeczytać komunikacie z 28 grudnia, który informował o zawiązaniu porozumienia.
Na czele grupy stanął Korneliusz Sawiński, który wcześniej już aktywnie działał w spółce przykładowo zaskarżając postanowienia WZA z czerwca 2018 roku. Sam Sawiński to m.in. wspólnik w spółkach z grupy BT&A, która świadczy usługi w zakresie doradztwa finansowego, podatkowego, księgowego, a także dotacyjnego.
Polonijne pieniądze na giełdowe porażki
Po drugiej stronie barykady stoi główny akcjonariusz United SA (36,4 proc. akcji), czyli Polish American Investment Fund (PAIF). To fundusz zarezerwowany w Delaware, który na GPW pojawił się w 2013 roku za sprawą polskich powiązań jego właścicielki - Blanki Rosenstiel - polonijnej milionerki, filantropki i konsul honorowej RP w Miami. Zasłynęła m.in. założeniem Amerykańskiego Instytutu Kultury Polskiej. Organizuje on m.in. bale, na które Rosenstiel zapraszała m.in. Lecha Wałęsę, w 2017 roku skrytykowała jednak byłego prezydenta za atakowanie obecnego polskiego rządu.
Obecność PAIF w United rozpoczęła się z wysokiego "C". W kwietniu 2014 roku spółka opublikowała komunikat, mówiący o założeniu spółki zależnej w zachodnioafrykańskim Sierra Leone, jednym z najbiedniejszych państw świata. Spółka ta ma zajmować się „poszukiwaniem, wydobyciem oraz sprzedażą diamentów i złota”. Kurs w tydzień skoczył o blisko 95 proc. (sporą część ruchu wykonał zaraz przed komunikatem), na tym gorączka złota w United się jednak skończyła, a akcje już w maju 2014 roku były notowane wyraźnie poniżej poziomów sprzed rajdu. W kolejnych miesiącach spółka kontynuowała spadki i ostatecznie 2014 rok zamknęła 70 proc. poniżej poziomów sprzed kwietniowego rajdu.
Nie tylko w United inwestowanie z polonijnym funduszem nie przyniosło kokosów. Fundusz przewijał się także przez takie giełdowe spółki jak Idea TFI, DM IDMSA, Global Energy, czy Mostostal Export. Historia Idea TFI zakończyła się aferą, stratami klientów i odebraniem licencji. Pogrążony w problemach jeszcze przed przejęciem IDM upadł w 2014 roku. Mostostal Export dotrwał do 2015, gdy już z funduszem Tarantoga Capital za sterami złożył wniosek o upadłość po oszustwie dotyczącym... złóż złota i miedzi w Mongolii. Global Energy pod inną nazwą (Starhedge) i z innym inwestorem trwa na GPW jako groszowiec, a jego wykres przypomina nieco ten, który rysuje się na United.
KNF karze prezesa
W giełdowym portfelu PAIF ostały się jedynie akcje United oraz Devorana. Ten ostatni jeszcze w styczniu 2018 roku zasłynął informacją, że zainwestuje w popularny wówczas blockchain. Notowania wystrzeliły, szybko wróciły jednak w sferę groszowości. Dziś za jedną akcję Devorana trzeba zapłacić ledwie 8 groszy.
Devoran zapisał się także negatywnymi zgłoskami na kartach historii polskiego rynku kapitałowego. To za transakcje na akcjach Devorana została przyznana najwyższa kara w historii KNF dla osoby fizycznej - Marek Pawlikowski zapłacił 900 tys. zł. W tym samym komunikacie KNF ukarał - również za niepoinformowanie o operacjach na akcjach Devorana - Jana Karaszewskiego. To kuzyn Blanki Rosenstiel, który odpowiada za inwestycje jej funduszu w Polsce. Z ramienia PAIF jest prezesem zarówno Devorana, jak i United. To jego osoby miał dotyczyć wspominany w środowym komunikacie United szantaż korporacyjny.
Szantaż? Zarząd też przygotował groźbę
Sam szantaż jest więc częścią dużo szerszej historii. Warto także dodać, że póki co o szantażu mówi spółka, a nie sąd. Możemy mówić jedynie o oskarżeniu dotyczącym szantażu, a nie o zajściu potwierdzonym przez odpowiednie organy.
Mimo to władze United już teraz starają się wykorzystać zajście. Zarząd spółki poinformował, iż rozważa aby do czasu zakończenia tej sprawy nie publikować żadnych raportów spółki albowiem "przekazywane przez Zarząd informacje są wykorzystywane w celu podejmowania przestępczych działań mających na celu doprowadzenie do poniesienia przez Spółkę szkody majątkowej wielkich rozmiarów". Ucierpieć mogą więc akcjonariusze mniejszościowi, także Ci, którzy z opisywanym przez spółkę szantażem nie mają nic wspólnego. Jeżeli taki scenariusz się ziści zarząd naruszy zasadę równego dostępu do informacji, zyska jednak - przynajmniej krótkoterminowo - w sporze ze skonfliktowaną ze sobą grupą akcjonariuszy.