W centrum zainteresowania posłów KO – Dariusza Jońskiego i Marcina Bosackiego – znalazła się obecnie PKP Cargo z grupy PKP. Parlamentarzyści zwrócili uwagę na fatalną kondycję finansową i giełdową wycenę firmy. Skierowanie uwagi opinii publicznej na kondycję spółki wydaje się nie być przypadkowe, bo za rogiem czeka duża restrukturyzacja zatrudnienia, za którą odpowiedzialność na czyjeś konto trzeba zapisać.


Dodatkowe obowiązki związane z pracą w komisjach śledczych (Joński jest szefem komisji ds. wyborów kopertowych, Bosacki wiceszefem komisji ds. Pegasusa) nie przeszkodziły dwóm posłom Koalicji Obywatelskiej przyjrzeć się finansom i giełdowemu kursowi spółki PKP Cargo. To o tyle ciekawe, że niedawno jako pierwsza z notowanych na GPW, a będących pod kontrolą (pośrednio poprzez PKP) Skarbu Państwa, ogłosiła decyzje uderzające w stan zatrudnienia.
To może być medialna - nomen omen - lokomotywa dla Dariusza Jońskiego i Marcina Bosackiego w kampanii przed eurowyborami, w których obaj startują. Temat finansowej sytuacji w spółkach Skarbu Państwa po wymianie zarządów i przejęciu sterów przez KO coraz częściej pojawia się w mediach, zwłaszcza tam, gdzie szykują się zmiany w stanie zatrudnienia. Piętnowanie poprzedniej ekipy zapewnia stałą ekspozycję serwisach informacyjnych i przekłada się na rozpoznawalność wśród elektoratu.
Fakty o PKP Cargo po 8 latach rządów PiS! (drugi największy przewoźnik w Europie)
— Dariusz Joński (@Dariusz_Jonski) May 20, 2024
Zobowiązania - 4,6 mld zł!
Zadłużenie - 2 mld zł!
Wartość spółki 2015 r.- 4,5 mld zł
Wartość spółki 2023 r. - 600 mln zł Spadek wartości wyceny akcji z 90 zł (2015) na 14 zł (2023)
Udział w rynku:… pic.twitter.com/iMqL2Acyxf
W dodatku jego nagłośnienie jest pożyteczne dla partii rządzącej, bo przerzuca polityczną odpowiedzialność za trudne decyzje na poprzedników w zarządach i szerzej poprzednią ekipę rządzącą w państwie i uwypukla ich winę za stan rzeczy, a rozmywa konsekwencje działań bardzo niepopularnych politycznie, czyli zwolnień. Czy to jednak cel podstawowy - służba wizerunkowi partii, a panowie są tylko wykonawcami zadania - zostawmy do własnego osądu.
Trudno nie zauważyć, że opisany zabieg widać także przy okazji Poczty Polskiej, gdzie mówi się o zwolnieniach między 5 a 10 tys. pracowników, a kto wie, czy za chwilę nie będzie jeszcze bardziej jaskrawy w Grupie Azoty albo głośniejszy w JSW, gdzie może nie będzie chodzić o zwolnienia, ale o niższe (?) płace, które, jak mówił ostatnio nowy wiceprezes, muszą odpowiadać wykonanej pracy.
Wracając do PKP Cargo, sprawa zatrudnienia już została podniesiona przez posłów Jońskiego i Bosackiego podczas zwołanej w Sejmie konferencji prasowej. „Straciła (spółka PKP Cargo, przyp. red.) prawie połowę rynku, który miała w 2015 r., a zatrudnienie spadło do ledwie 14 tys. Nie ma w tej chwili pieniędzy albo z trudem je pozyskuje na spłatę długów i na wypłatę pensji" - powiedział Bosacki.
Widocznie obaj panowie posłowie chcą występować jako obrońcy pracowników PKP Cargo, którzy drżą o pracę, bo w tym samym czasie zarząd z nowego rozdania podejmuje decyzję o wysłaniu 30 proc. załogi na tzw. nieświadczenie pracy, na którym otrzymuje się niższe od wynagrodzenia świadczenia socjalne. Okres ten może trwać nawet do 12 miesięcy. Co więcej, w piątek 17 maja PKP Cargo poinformowało o wypowiedzeniu paktu gwarancji pracowniczych. Skojarzanie z klasycznym dobrym (posłowie, vide partia) i złym (prezes i zarząd) policjantem wydaje się na miejscu.
Nowy prezes PKP Cargo Marcin Wojewódka nie unika odpowiedzialności i swoje zadanie wydaje się wypełniać z całą stanowczością, zwłaszcza kiedy poprzedni, znając już wynik wyborów, szedł na kosztowne ustępstwa wobec związków i w grudniu ub.r. zgodził się na podwyżki płac w 2024 r. kosztujące 170 mln zł.
Informacyjnie. W PKP Cargo S.A. @pkpcargo_media konsekwentnie realizujemy pierwszy etap planu naprawczego. Dzisiaj poinformowaliśmy Partnerów Społecznych o trudnej decyzji w zakresie braku możliwości podwyżek płac w tym roku. https://t.co/CAeVrI3FLp pic.twitter.com/bkazJ1ew9d
— Marcin Wojewodka (@WojewodkaMarcin) May 15, 2024
Zasadność podjętych działań restrukturyzacyjnych w spółce, która za pierwszy kwartał zaraportowała wg szacunków blisko 120 mln zł straty i - jak zgodnie z prawdą - podali posłowie, miała według ostatniego raportu 4,6 mld zł zobowiązań, z czego 2,2 mld zł tylko tych krótkoterminowych, a z wycenianych na 800 mln zł aktywów obrotowych, gotówka stanowiła jedynie 120 mln zł, zaczął wyceniać już rynek.
Decyzje podjęte przez nowy zarząd podniosły kurs przez tydzień o 19 proc. Także te związane z natychmiastowym wypowiedzeniem umów sponsorskich spółki z Widzewem Łódź, z Polskim Komitetem Olimpijskim oraz z klubem Unia Skierniewice, mające przynieść oszczędności liczone w milionach złotych.


Inwestorzy wierzą w konieczność podjętych działań restrukturyzacyjnych w spółce, które przecież zazwyczaj wiążą się z przeglądem stanu zatrudnienia i dostosowaniem go do potrzeb operacyjnych. Te z roku na rok są coraz mniejsze, po pierwsze z uwagi na zmniejszający się rynek przewozów (poturbowany przez pandemię i wojnę w Ukrainie), a także przez coraz mniejszy udział w nim PKP Cargo, który jest wypadkową zmniejszającego się udziału przewozów węgla kamiennego (najważnieszego przewożonego surowca spółki), czyli przede wszystkim efektu embarga na węgiel z Rosji.
Abstrahując od oceny poprzedniego zarządu oraz sytuacji finansowej, PKP Cargo to jedna z niewielu spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa na GPW, co do której KO może wyprowadzić polityczny cios w przeciwnika, podnosząc argument kursu akcji, nie obawiając się bezpośredniej kontry. Swój debiut na giełdzie spółka miała w październiku 2013 r. i faktycznie jeszcze przez dwa lata, do czasu przegranych wyborów w 2015 r., kurs poruszał się wokół wspominanych przez posła Jońskiego 70 zł.
Potem to już opadanie kursu na giełdowe dno, wyznaczone w czasie pandemii na poziomie 8,37 zł za akcję i dryf kursu w ostatnich latach poniżej 20 zł. Historia pozostałych spółek z GPW ze stajni Skarbu Państwa ma zazwyczaj dłuższą historię, a wzrosty i spadki da się przypisać obu obozom politycznym w czasie rządów, w których następowały.
Przekaz polityków KO jest jasny. Poprzednia władza zrobiła wszystko źle i teraz potrzebne są trudne decyzje, które trzeba społeczeństwu wytłumaczyć, a błędy nagłośnić. Kontekst rynkowy jest według nich niepotrzebny, nawet przy spółce cyklicznej jak PKP Cargo. Większość wyborców o niego nie będzie pytać. O wiele ważniejsze jest epatowanie kwotami wynagrodzenia byłych członków zarządu, chociaż pewnie nowi nie będą zarabiać mniej, zwłaszcza że pensje w PKP Cargo nie należały do największych.
Inwestorzy raczej nie będą słuchać tego, co politycy mają do powiedzenia, ale z pewnością powinni wsłuchiwać się w komunikację zarządu, który wydaje się zdeterminowany do tego, żeby zrestrukturyzować PKP Cargo. Zresztą politycy mówią o przeszłości, jak jest lub było źle, a zarząd podejmuje decyzje, mając na uwadze przyszłość, a to ona najbardziej interesuje obecnych na giełdzie, co zaczyna być widać w cenach akcji.