REKLAMA
FORUM FINANSÓW

ANALIZACzy Fed się myli? A jeśli tak, to czym to grozi? Możemy mieć spory problem

Krzysztof Kolany2024-04-09 06:00główny analityk Bankier.pl
publikacja
2024-04-09 06:00

Współczesne centralne sterowanie gospodarką odbywa się poprzez mechanizm ustalania stóp procentowych. Wśród ekonomistów pojawiły się obawy, że cały ten proces oparty jest o błędne założenie. Jeśli tak jest, to możemy mieć spory problem.

Czy Fed się myli? A jeśli tak, to czym to grozi? Możemy mieć spory problem
Czy Fed się myli? A jeśli tak, to czym to grozi? Możemy mieć spory problem
fot. Tom Brenner / /  Reuters / Forum

Stopa procentowa jest najważniejszą ceną w gospodarce rynkowej. To ona determinuje koszt kapitału, oprocentowanie kredytów czy odsetki od bankowych depozytów. Manipulując tym parametrem, bankierzy centralni mają istotny wpływ na stopę oszczędności i konsumpcji gospodarstw domowych oraz inwestycje przedsiębiorstw. W ten sposób pośrednio decydują o alokacji kapitału w gospodarce. Nie wspominając już o tym, że obniżając stopy procentowe, mogą na krótką metę sztucznie pobudzić koniunkturę i inflację. Natomiast podwyżka stóp przekłada się na tzw. schłodzenie gospodarki – czyli niższą konsumpcję na kredyt, mniejsze inwestycje i wolniejszy spadek siły nabywczej pieniądza.

To wszystko jednak nie działa mechanicznie. A to dlatego, że gospodarka nie jest maszyną, lecz żywym organizmem kierowanym przez tysiące codziennych decyzji milionów (lub nawet miliardów) ludzi. Zatem procesy ekonomiczne są konsekwencją ludzkiego działania i bodźców (nie tylko ekonomicznych) oddziałujących na jednostki, gospodarstwa domowe, przedsiębiorstwa, banki, władze lokalne i państwowe. To powiedziawszy, przejdźmy do tego, jak to wszystko opisuje dominująca współcześnie teoria makroekonomiczna. Nie jest tak, że każda podwyżka stóp procentowych powoduje wyżej wymienione efekty. Tak samo jak nie każda obniżka doprowadzi do ożywienia koniunktury. Ponieważ kierunek to jedno, ale poziom to już zupełnie co innego.

Polityka monetarna działa restrykcyjnie (tj. antyinflacyjnie i tłumiąco na koniunkturę gospodarczą) dopiero wtedy, gdy stopa procentowa banku centralnego zaczyna być wyższa od stopy neutralnej. Stopa ta zwana jest także długoterminową stopa równowagi i oznacza się ją symbolem r*. Nikt nigdy nie widział r* i nie do końca wiadomo, gdzie ona leży. To taki akademicki konstrukt, mający za zadanie ułatwić robotę bankierom centralnym. Cały problem w tym, że stopa neutralna jest niemożliwa do zmierzenia i w dodatku jest zmienna w czasie. W teorii stopa neutralna to taka stopa, przy której gospodarka działa w warunkach pełnego zatrudnienia i stabilnej inflacji. Zwykle podawana jest ona w ujęciu realnym, tj. po odjęcie stopy inflacji.

Gdzie leży zero*?

W kręgach ekonomistów od lat trwa dyskusja, jak poprawnie ustalać r* i gdzie ona właściwie leży. Mniejsza o detale techniczne. Ważne jest to, że błędne oszacowanie stopy neutralnej prowadzi do katastrofalnych błędów w politycy monetarnej. Jeśli bankierzy centralni ją przeszacują (czyli ustalą zbyt wysoko), to grozi zbyt restrykcyjną polityką monetarną wpędzającą kraj w recesję i generującą kryzysy w systemie finansowym. Z kolei jej niedoszacowanie skutkuje polityką zbyt luźną (tj. ustalaniem stóp nominalnych na zbyt niskich poziomach), co prędzej czy później prowadzi albo do wzrostu inflacji w realnej gospodarce, albo do formowania się baniek spekulacyjnych na rynkach aktywów finansowych (lub na rynku nieruchomości), albo też obie te rzeczy na raz. I tak źle, i tak niedobrze.

Dodatkowym problemem jest to, że stopa neutralna podlega nieustannym zmianom w czasie. Zmiany te zwykle udaje się dostrzec post factum, lecz szalenie trudne jest ich uchwycenie w czasie rzeczywistym. Przykładowo, ekonomiści z Rezerwy Federalnej (Kathryn Holston, Thomas Laubach i John Williams) oszacowali, że realna (czyli skorygowana o inflację) neutralna stopa procentowa w USA w latach 80. wynosiła ok. 3,5-4,0%. Czyli całkiem sporo, jeśli dodamy do tego inflację CPI obserwowaną w tej dekadzie w przedziale 2-8%.

Estymacja neutralnej stopy procentowej w USA dla lat 1961-2023. (Rezerwa Federalna)

Ale już na początku XXI wieku r* dla Stanów Zjednoczonych miała się obniżyć do ok. 2,5%, by jesienią roku 2008 zanurkować do poziomów rzędu 0,5-0,7% ponad inflację. Te obliczenia miały uzasadniać potrzebę utrzymywania praktycznie zerowej stopy funduszy federalnych w latach 2009-16. Ludzie z Fedu tłumaczyli wtedy, że może i stopy nominalne są prawie zerowe, ale przy oficjalnie dość niskiej inflacji CPI (średnio 1,4% w powyższym okresie) i bardzo niskiej stopie neutralnej polityka monetarna jest tylko trochę ekspansywna. Wyjaśnienie to nieco karkołomne w sytuacji, gdy realne stopy Fedu były ujemne przez dekadę.

Ryzyko błędu à la lata 70.

W latach 2021-23 rzeczywistość brutalnie rozprawiła się z tymi dywagacjami. Na skutek covidowego mixu skrajnie ekspansywnej polityki fiskalnej (bilionowe deficyty rządu USA) i monetarnej (zerowe stopy w Fedzie i QE na pełnym gazie) doszło do inflacyjnego wybuchu, jakiego nie widziano w Ameryce od 40 lat. W czerwcu 2022 roku oficjalna (niektórzy twierdzą, że mocno zaniżona) inflacja CPI w Stanach Zjednoczonych sięgnęła 9,4%. A decydenci z Rezerwy Federalnej uważali wówczas, że realna stopa funduszy federalnych w długim terminie powinna wynosić…0,5%.

No chyba jednak nie mieli racji. I nadal mogą jej nie mieć. W marcowych „fedokropkach” zapisano, że większość członków Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) w długim terminie (tj. po roku 2026) preferowałaby stopę fundusz federalnych na poziomie nie niższym niż 2,6%. To o 0,1 pkt. proc. wyżej niż w grudniu. Zakładając w tym czasie spadek inflacji do docelowego poziomu 2% (co przecież wcale nie jest pewne), daje to realną r* w wysokości zaledwie 0,5%. Czyli wciąż bardzo nisko.

A co jeśli w Fedzie się mylą i na skutek splotu różnych czynników obecna r* dla USA jest bliższa wartościom z lat 70. i 80., aniżeli z anormalnej drugiej dekady XXI stulecia? Jeśli by tak było, to w celu przywrócenia inflacji do 2-procentowego celu potrzebowalibyśmy wyższych niż obecnie stopy funduszy federalnych. Znaczyłoby to też, że polityka monetarna w USA wcale nie jest restrykcyjna, a wręcz wciąż pozostaje luźna. Tymczasem rynek od miesięcy spekuluje o obniżce stóp i nawet sam przewodniczący Powell otwarcie przyznaje, że w 2024 roku Fed zamierza tego dokonać. Pytanie, czy nie będzie to błędem, skoro już teraz stopa funduszy federalnej może leżeć zbyt nisko?

Reguła Taylora (niebieska linia) dla USA a poziom stopy funduszy federalnych (czerwona linia). (Rezerwa Federalna)

Od 10 miesięcy oficjalna inflacja CPI w Stanach Zjednoczonych już nie spada i waha się w przedziale 3,0-3,7%. To wciąż o wiele za dużo w porównaniu do 2-procentowego celu inflacyjnego Rezerwy Federalnej. Równocześnie wszyscy wiedzą, że za sporą część tej różnicy odpowiada opóźnienie w transmisji danych z realnej gospodarki do BLS-owskiego agregatu kosztów zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych (ang. shelter). W lutym „ceny” w tej kategorii wykazały wzrost o 0,4% mdm i 5,7% rdr, choć wszyscy wiedzą, że wskaźnik ten wciąż jeszcze „widzi” podwyżki czynszów i cen domów z lat 2021-22. Nie zmienia to faktu, że ceny w usługach wciąż rosną zbyt szybko, aby zrealizować mandat Fedu. Ogółem w lutym 2024 roku usługi z wyłączeniem dostaw energii były o 0,5% droższe niż w styczniu oraz o 5,2% droższe niż przed rokiem. Podobny problem obserwujemy także w strefie euro czy w Polsce, gdzie galopujący wzrost płac nominalnych w zasadzie uniemożliwia trwałe sprowadzenie inflacji do celu banku centralnego.

Co z tego wszystkiego wynika? Po pierwsze po czasie może się okazać, że założenia dotyczące wysokości neutralnej stopy procentowej w USA były błędne. To by oznaczało, że polityka monetarna mimo nominalnie wysokich (tj. jak na standardy XXI wieku) stóp procentowych faktycznie jest dość… luźna. To by wyjaśniało, dlaczego Stany Zjednoczone nie doświadczyły tak często zapowiadanej recesji, dlaczego inflacja nie spada do 2% i dlaczego stopa bezrobocia nie rośnie. Po drugie w razie rozpoczęcia obniżek stóp procentowych w warunkach wciąż żywej presji inflacyjnej ryzykujemy powtórkę scenariusza z lat 70. i znaczące przyspieszenie inflacji CPI w kolejnych latach.

Może więc najwyższy czas dojść do wniosków najbardziej oczywistych, czyli takich, że decyzje o poziomie stóp procentowych lepiej byłoby zostawić rynkowi, aniżeli grupie bankowych urzędników, którzy za swoje decyzje nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. No ale to byłby zamach na bankierów centralnych od kilkunastu lat będących najwyższymi bóstwami „rynków finansowych”.

Źródło:
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Telefon: 697 660 684

Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING

Komentarze (60)

dodaj komentarz
polonu
taki mamy system , złodziejski nazywany demokracją , kliki po Gminy , gzie są mieszkania ile komuna stawiała mieszkań , gnoje skończone psy żydowskie dajecie kredyty ze zmienną stopą procentową , Goj bierze ten kredyt bo nie ma wyjścia gdzie ma mieszkać , a wynajem wychodzi drożej .zresztą nie ma co żałować i uszczęśliwiać kogoś taki mamy system , złodziejski nazywany demokracją , kliki po Gminy , gzie są mieszkania ile komuna stawiała mieszkań , gnoje skończone psy żydowskie dajecie kredyty ze zmienną stopą procentową , Goj bierze ten kredyt bo nie ma wyjścia gdzie ma mieszkać , a wynajem wychodzi drożej .zresztą nie ma co żałować i uszczęśliwiać kogoś na siłę chcieliście kapitalizm żydowski to go macie w najlepszym wydaniu . śruba dopiero będzie dokręcana.
simonsoft8
kiedy polon jest żyd ...
ambulans21
Oprócz manipulownia stopami, Glapa podzielił pieniadze na STARE (zbierane od lat) na 2%
i NOWE (mogą być kradzione) na 6-8% na lokatach. Łupienie klientów to dewiza banków.
zoomek
"A decydenci z Rezerwy Federalnej"
Wiecie co mnie wqur?
Że pisze się o rezerwie. Rezerwie czego?
Co mają zarezerwowane?
Tusz do drukarek?
Ogromne tabele w arkuszu kalkulacyjnym do wklepanie pierdylionów długu?
zoomek
"bankierzy centralni mają istotny wpływ na stopę oszczędności i konsumpcji gospodarstw domowych oraz inwestycje przedsiębiorstw"
Zatem kto jeszcze ośmielić się dolić-pier o WOLNYM rynku??
Kto zwariował?
od_redakcji

Jutro Fedzia {FED} będzie rzucać zaklęciami. Oj to będą szaleć numerki!!!
sterl
To działa tak ,że dolarów drukuje się ile potrzebuje hegemon, a inne waluty żeby nikt nie uciekał od dolara też się drukuje tylko odpowiednio mniej , funtów, Jenów i Franków oczywiście więcej niż np złotówek . Tak ze każdy bank musi drukować ile mu każe Bank wszystkich banków z Bazylei na żądanie FED a nie ile by chciał albo ma To działa tak ,że dolarów drukuje się ile potrzebuje hegemon, a inne waluty żeby nikt nie uciekał od dolara też się drukuje tylko odpowiednio mniej , funtów, Jenów i Franków oczywiście więcej niż np złotówek . Tak ze każdy bank musi drukować ile mu każe Bank wszystkich banków z Bazylei na żądanie FED a nie ile by chciał albo ma dobierać papiery na złoto i obligacje tak, żeby każdy był trzymany za j..a, a w razie czego nie dostanie swoich pieniędzy, czy złota, za to może mieć zajęte kwity.. waluty i metale..
polonu
u nas jest problem bo te długi nie poszły na inwestycje a na ratowanie Ameryki i wojne
zoomek
Przecież USA też kahała steruje.
mirek6504
Krzychu piknie to ujol już na samym początku,,,centralne sterowanie gospodarka,, no i o to chodzi trzeba wiedzieć z czym ma się doczynienia .

Powiązane: Stany Zjednoczone/USA

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki