Nie mamy wątpliwości, że zagrożenie dla Europy to Rosja Władimira Putina - powiedział w sobotę na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa minister spraw zagranicznych RP Radosław Sikorski. Taką samą opinię wyraziła szefowa MSZ Niemiec Annalena Baerbock.


"W Polsce nie mamy wątpliwości, że zagrożenie dla Europy, liberalnej demokracji i przyzwoitości pochodzi od putinowskiej Rosji" - podkreślił polski minister, odnosząc się do piątkowej wypowiedzi wiceprezydenta USA J.D. Vance'a na temat zagrożeń dla Europy. Vance powiedział, że największym zagrożeniem dla Europy nie jest Rosja czy Chiny, ale zagrożenie od wewnątrz, odwrót Europy od niektórych z najbardziej podstawowych wartości.
Szef polskiej dyplomacji ocenił, że telefon prezydenta Donalda Trumpa do Władimira Putina był błędem, ponieważ działa na korzyść Kremla i osłabia morale na Ukrainie.
Według Sikorskiego obecnie mamy do czynienia z kryzysem, który jest wynikiem tego, że Europa "korzystała z dywidendy pokoju zbyt długo".
Minister poinformował też, że prezydent Francji Emmanuel Macron zaprosił europejskich liderów do Paryża, by rozmawiać o zaistniałej sytuacji. "Prezydent Trump ma metodę działania, którą Rosjanie nazywają +razwiedka bojem+ - rozpoznanie walką. Naciskasz i patrzysz, co się dzieje, a następnie zmieniasz swoją pozycję. (...) Musimy zareagować. I bardzo się cieszę, że prezydent Macron wezwał przywódców do Paryża na jutro i oczekuję, że odniosą się do tego w bardzo poważny sposób" - powiedział Sikorski.
Z informacji przekazanych zagranicznym mediom przez europejskich urzędników wynika, że spotkanie odbędzie się w poniedziałek.
Vance ostro o europejskiej demokracji. "Odeszliście od waszych wartości"
Największym zagrożeniem dla Europy nie jest Rosja czy Chiny, ale zagrożenie od wewnątrz, odwrót Europy od niektórych z najbardziej podstawowych wartości - powiedział w piątek wiceprezydent USA J.D. Vance w swym przemówieniu na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.
Szef MSZ RP ocenił, że "od tego, w jaki sposób zakończy się wojna w Ukrainie, zależy wiarygodność USA, nie tylko administracji Donalda Trumpa". "Jeśli Putinowi uda się podporządkować Ukrainę, będzie to sygnał dla Chin, że mogą odzyskiwać to, co uważają za zbuntowaną prowincję. To miałoby bezpośrednie konsekwencje dla strategii USA i systemu sojuszy i - możliwe - dla przyszłości Tajwanu" - kontynuował, pytany o to, co powiedziałby Trumpowi.
Baerbock, odpowiadając na to samo pytanie, oświadczyła m.in., że Trump powinien słuchać Polski i nie powtarzać błędu Niemiec, które nie słuchały wystarczająco dokładnie ostrzeżeń Warszawy na temat gazociągu Nord Stream 2.
Podczas panelu na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa Sikorski odniósł się też do gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy. Zaznaczył, że "Ukraina już ma gwarancje (bezpieczeństwa), które okazały się puste". Przypomniał, że Kijów pozbył się arsenału jądrowego w zamian za gwarancje bezpieczeństwa, które jednak okazały się nieskuteczne. Ocenił, że w stosunkach międzynarodowych "nie ma nic bardziej niebezpiecznego niż pusta gwarancja". "Jeśli chcemy dawać gwarancje, musimy podchodzić do tego poważnie" - dodał.
Baerbock oświadczyła, że "to dla Europy moment egzystencjalny, w którym Europa musi powstać". "Trzy lata temu, gdy wszyscy, zwłaszcza prezydent Rosji, również nie doceniali Europy, (...) pokazaliśmy naszą odpowiedź: że Europa musi być silna i odważna. Trzy lata później, dziś, jesteśmy znów w dokładnie tym samym momencie. Naszą odpowiedzią jest zjednoczona Europa" - oświadczyła szefowa MSZ Niemiec.
"Nie będzie pokoju w Europie, jeśli to nie jest pokój europejski" - dodała. "Będziemy stać u boku Ukrainy tak długo, jak trzeba, bo będziemy zawsze opowiadać się za europejskim pokojem" - zapewniła Niemka.
Zaznaczyła też, że Rosja prowadzi przeciwko Europie wojnę hybrydową, czego skutki można zaobserwować podczas procesów wyborczych, także w Niemczech. Jak dodała, w rosyjską strategię wpisuje się wsparcie niemieckiej skrajnej prawicy.
Brytyjski minister spraw zagranicznych David Lammy powiedział, że będzie zachęcał prezydentów Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego, by pogłębili partnerstwo w przyszłości.
Lammy wyraził opinię, że najlepszą gwarancją bezpieczeństwa dla Ukrainy przed agresją Rosji jest zaangażowanie amerykańskiego przemysłu, biznesu i zdolności obronnych. "To sprawi, że Putin będzie uważał" - dodał.
Lammy zauważył, że obecnie 23 państwa NATO wydają ponad 2 procent PKB na obronność. Podkreślił: "Wiemy wszyscy, że trzeba to zwiększyć".
Zadeklarował: "Zjednoczone Królestwo absolutnie zobowiązuje się do 2,5 procent i wejdziemy na tę ścieżkę w ciągu kilku miesięcy".
Wcześniej głos zabrali także szefowie resortów spraw zagranicznych Niemiec i Włoch.
Ostra riposta ministra obrony Pistoriusa wobec Vance’a
Niemiecki minister obrony Boris Pistorius ostro skrytykował piątkowe wystąpienie wiceprezydenta USA J.D. Vance podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.
"Jestem przekonanym zwolennikiem współpracy transatlantyckiej, wielkim przyjacielem Ameryki, American Dream fascynował mnie od zawsze. Dlatego nie mogę przejść nad tym do porządku dziennego, nie mogę pozostawić przemówienia wiceprezydenta USA bez komentarza" – powiedział Pistorius, odchodząc od przygotowanego tekstu wystąpienia.
Pistorius zarzucił Vance’owi, że zakwestionował demokrację w Europie i porównał sytuację w części kontynentu do sytuacji w autorytarnych reżimach.
"To jest nie do zaakceptowania" – powiedział Pistorius, na co uczestnicy konferencji zareagowali długimi oklaskami. Podkreślił, że Europa przedstawiona przez wiceprezydenta USA nie jest Europą, w której on żyje i prowadzi kampanię wyborczą.
"W tej demokracji każdy pogląd ma głos" – podkreślił polityk SPD. Jak wyjaśnił, partie w części ekstremistyczne, takie jak Alternatywa dla Niemiec (AfD), mogą prowadzić kampanię wyborczą, podobnie jak wszystkie pozostałe ugrupowania.
"Demokracja nie oznacza jednak, że głośna mniejszość ma automatycznie rację i decyduje o prawdzie. Demokracja musi być w stanie bronić się przed ekstremistami, którzy chcą ją zniszczyć" – powiedział Pistorius.
"Energicznie sprzeciwiam się wrażeniu, które pozostawił wiceprezydent Vance, że w naszej demokracji prześladowane są mniejszości i że zmusza się je do milczenia. Wiemy nie tylko, przeciwko komu bronimy naszego kraju, ale także o co walczymy – za demokrację, wolność słowa, państwo prawa i godność każdego człowieka" – podkreślił wyraźnie wzburzony szef niemieckiego resortu obrony.
Vance powiedział wcześniej, że największym zagrożeniem dla Europy nie jest Rosja czy Chiny, ale zagrożenie od wewnątrz, czyli odwrót Europy od niektórych z najbardziej podstawowych wartości.
Amerykański wiceprezydent w całości poświęcił swoje wystąpienie w Monachium ostrej krytyce europejskiej demokracji, oskarżając Europę o odejście od własnych wartości, stosowanie cenzury, ignorowanie wyborców i prześladowanie chrześcijan. Uznał to za największe zagrożenie dla kontynentu.
"Zagrożenie, o które najbardziej się martwię w kontekście Europy, to nie Rosja, to nie Chiny, to nie żaden inny zewnętrzny aktor. To, o co najbardziej się martwię, to zagrożenie z wewnątrz, odwrót Europy od niektórych z jej najbardziej podstawowych wartości, wartości dzielonych ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki" - oświadczył Vance. Jako jeden z głównych przykładów wskazał anulowanie wyborów prezydenckich w Rumunii, a także walkę z dezinformacją.
Elon Musk, miliarder i bliski współpracownik prezydenta USA Donalda Trumpa, w minionych miesiącach publicznie wspierał prorosyjską i eurosceptyczną AfD.
Szef MSZ Włoch: Europa nie powinna denerwować się z powodu słów Vance'a
Szef MSZ Włoch, wicepremier Antonio Tajani stwierdził w sobotę w Monachium, gdzie trwa Konferencja Bezpieczeństwa, że Europa nie powinna denerwować się z powodu wystąpienia wiceprezydenta USA J.D. Vance'a, który na tym forum oskarżył ją o odejście od własnych wartości, stosowanie cenzury i ignorowanie wyborców.
W rozmowie z dziennikarzami Tajani zwrócił uwagę na to, że obecna amerykańska administracja, zwłaszcza prezydent Donald Trump "zachowuje się w inny sposób". Ale to było wiadomo. Już dokonali zmian postępowania i linii. Teraz zobaczymy, co się skonkretyzuje"- powiedział szef dyplomacji Włoch.
"A zatem jest zmiana i tym się trzeba zająć bardziej się niż się przejmować. Denerwowanie się, to znak wielkiej słabości. Nie będzie symbolem Europy, która chce być silna, to, jeśli zorganizujemy 100 tys. spotkań, by wyrazić zaniepokojenie tym, co się dzieje z powodu jednego przemówienia" - oświadczył przedstawiciel centroprawicowego rządu Włoch, który ma dobre relacje z administracją Trumpa.
Minister Tajani zapewnił: "Rozumiem: w Niemczech jest kampania wyborcza. To oczywiste, że reagują. A my zobaczymy, jakie będą konkretne działania".
Poinformował o dwóch rozmowach z amerykańskim sekretarzem stanu Marco Rubio. "To, co on mówi nie wydaje mi się takie niepokojące" - przekazał szef włoskiej dyplomacji.
Ocenił: "Przemówienia to jedno. Ja wolę oceniać konkretne akty, także wtedy, gdy nie podzielam zdań i osądów. Trzeba być bardziej zdeterminowanym i bardziej działać niż się przejmować".
"Jeśli chcesz bronić swoich interesów, musisz działać, musisz być wiarygodny. Dlatego musimy podnieść wydatki na obronność" - podkreślił włoski wicepremier.
"Jesteśmy sojusznikami - dodał - i musimy także my dać się szanować".
"Wstrząs, jaki wywołuje Trump w Europie" może być okazją do tego, by powiedzieć, że "jesteśmy w porządku i trzeba nas szanować, bo my działamy" - ocenił Tajani.
Wyraził opinię, że bardziej niż "deklaracje" potrzebne jest "pokazanie zdolności i skuteczności".