Sejm uchwalił w piątek ustawę o powołaniu Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-22. Teraz ustawa trafi teraz do Senatu.


Z inicjatywą powołania Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-22 wyszli w grudniu ub.r. posłowie PiS. Organ ma funkcjonować na zasadach podobnych do funkcjonowania komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji warszawskiej.
Dziękuję za wsparcie, ale nie pocieszenia mi trzeba, tylko Waszej determinacji i wiary w zwycięstwo. Wzywam wszystkich na marsz w samo południe 4 czerwca w Warszawie. Przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską.
— Donald Tusk (@donaldtusk) April 15, 2023
Podczas piątkowego głosowania w Sejmie "za" powołaniem opowiedziało 233 posłów (225 przedstawicieli PiS, trójka z Kukiz'15 i trzy osoby z koła Polskie Sprawy oraz dwóch posłów niezrzeszonych), 208 było przeciw (123 z KO, 42 z Lewicy, 24 z KP-PSL, 5 z Polski 2050, 4 z Porozumienia, 3 z Lewicy Demokratycznej, 3 z koła Wolnościowcy oraz 4 posłów niezrzeszonych), 9 się wstrzymało (koło Konfederacji), a 10 posłów nie głosowało.
Lista wrzutek i kontrowersyjnych przepisów, które przeszły podczas tego posiedzenia Sejmu
- Wrzutka dot. Igrzysk Europejskich w ustawie o... więziennictwie
- PiS przegrało ważne głosowanie ws. jakości w ochronie zdrowia przez dwie swoje posłanki
- Sejm powołał Państwową Komisję ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo Polski. Uderzy w Tuska?
- Ustawa deregulacyjna zwalnia myśliwych z obowiązku przechodzenia badań lekarskich i psychologicznych
- Punkty karne. Rządzący złagodzili niedawno zaostrzone przepisy
- Rekompensaty dla przedsiębiorców w związku z zamknięciem przejścia granicznego w Bobrownikach - w ustawie o Bezpiecznym kredycie 2 proc.
Komisja ma się składać z 9 członków powoływanych i odwoływanych przez Sejm, a na jej czele ma stanąć przewodniczący wybierany spośród członków komisji. Kluby poselskie miałyby przedstawić kandydatów do komisji w ciągu dwóch tygodni od wejścia przepisów w życie.
Komisja ma prowadzić postępowania mające na celu wyjaśnianie przypadków "funkcjonariuszy publicznych lub członków kadry kierowniczej wyższego szczebla, którzy w latach 2007–22 pod wpływem rosyjskim, działali na szkodę interesów RP".
Komisja jak sąd
Komisja ma analizować m.in. czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim; wpływanie na treść decyzji administracyjnych; wydawanie szkodliwych decyzji; składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki. Decyzje, które mogłaby podejmować komisja, to m.in.: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.
Jak mówił PAP poseł PiS Kazimierz Smoliński, "od lat mówi się o tym, że zbadanie wpływów rosyjskich na Polskę jest konieczne". "Niewątpliwie w różnych sferach wpływy rosyjskie były i dziś już nikt nie ma co do tego wątpliwości i pewnie są nadal, bo przecież te różnego rodzaju grupy wpływu nadal funkcjonują w całej Europie" - podkreślał.
Zacznie działać w lipcu, tuż przed wyborami
Komisja ds. badania wpływów rosyjskich może rozpocząć prace w czerwcu, być może lipcu. Ma ona na celu wyjaśnienie wpływu Rosji nie tylko na kwestie bezpieczeństwa energetycznego, ale na całą politykę wewnętrzną Polski - ocenił poseł PiS Kazimierz Smoliński.
Smoliński w rozmowie z PAP pytany o to, kiedy komisja weryfikacyjna ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne mogłaby rozpocząć prace ocenił, że realnymi terminami jest "czerwiec, być może lipiec".
"Komisja weryfikacyjna ma za zadanie wyjaśnić wpływ służb czy w ogóle Rosji jako takiej na polską politykę wewnętrzną, nie tylko na kwestie bezpieczeństwa energetycznego, o którym się wcześniej mówiło, ale to jest szersza formuła" - powiedział.
Poseł PiS zaznaczył, że komisja będzie organem administracyjnym, podobnie jak było w przypadku komisji ds. reprywatyzacji nieruchomości warszawskich. Ma ona funkcjonować przy KPRM, a jej 9-osobowy skład przedstawicieli w randze sekretarzy stanu ma - w ocenie Smolińskiego - odzwierciedlać większość Sejmową. "Chcemy zaoferować takie założenie, żeby czterech przedstawicieli zgłosiła opozycja, a pięciu przedstawicieli większość rządząca" - powiedział.
Smoliński podkreślił, że kluczowym dla działania komisji ma być fakt powołania jej jako organu administracyjnego, dzięki czemu w przeciwieństwie do komisji śledczych, może ona funkcjonować niezależnie od zakończenia kadencji Sejmu.
Projekt ustawy o Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022 posłowie PiS złożyli w Sejmie na początku grudnia ub.r. Według nich organ ten będzie funkcjonował na zasadach podobnych do funkcjonowania komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji warszawskiej.
Zgodnie z projektem komisja miałaby się składać z 9 członków powoływanych i odwoływanych przez Sejm, a na jej czele ma stanąć przewodniczący wybierany spośród członków komisji. Kluby poselskie miałyby przedstawić kandydatów do komisji w ciągu dwóch tygodni od wejścia przepisów w życie.
W projekcie wskazano, że komisja ma prowadzić postępowania mające na celu wyjaśnianie przypadków "funkcjonariuszy publicznych lub członków kadry kierowniczej wyższego szczebla, którzy w latach 2007–2022 pod wpływem rosyjskim, działali na szkodę interesów RP".
Komisja ma analizować m.in. czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim; wpływanie na treść decyzji administracyjnych; wydawanie szkodliwych decyzji; składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki. Decyzje, które mogłaby podejmować komisja to m.in.: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.
Dzień przed głosowaniem posłowie debatowali o złożonym projekcie. Posłowie opozycji zapowiadali głosowanie przeciw projektowi argumentując, że jest niekonstytucyjny. Posłowie PiS podkreślali natomiast, że komisja jest istotna dla bezpieczeństwa państwa.
W środę w Sejmie odbyło się drugie czytanie złożonego przez posłów PiS projektu ustawy powołującej specjalną komisję ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022. Projekt przedstawił Paweł Hreniak (PiS), reprezentant sejmowej komisji spraw wewnętrznych i administracji, która wcześniej pochylała się nad projektem.
Jak mówił, sytuacja po rosyjskim ataku na Ukrainę wymaga nadzwyczajnych działań, które będą służyły ochronie interesów RP. "Stąd też potrzeba powołania komisji, która dokona całościowego przeglądu wszelkich wpływów rosyjskich, które zagrażają bezpieczeństwu wewnętrznemu polski" - powiedział. Jak zaznaczył, sejmowa komisja po pracach wnosi, żeby uchwalić projekt ustawy.
Piotr Kaleta z PiS zadeklarował, że jego klub poprze projekt. Ocenił, że istotą ustawy jest "dochodzenie do prawdy". "Pojawia się bardzo wiele pytań, na które trzeba odpowiedzieć. (...) Niejasności jest bardzo wiele. Kluczową kwestią jest to, że w bardzo wielu momentach i sytuacjach (...) najważniejszym pytaniem jest to, czy było to działania przeciw polskiej racji stanu. Jeżeli uczestniczą w tym politycy, którzy mogli maczać palce w tym, żeby było zagrożone bezpieczeństwo energetyczne - to powołanie takiej komisji jest po prostu konieczne" - stwierdził.
Reprezentujący Koalicję Obywatelska Marcin Kierwiński zapowiedział natomiast głosowanie klubu przeciwko projektowi. "Jeżeli koledzy z PiS chcą tak bardzo poszukiwać rosyjskich wpływów, to muszę im powiedzieć, że ostatnie pięć miesięcy zmarnowali. (...) Wy wolicie tylko i wyłącznie mówić, a przez ten czas wasi ludzie, wasi nominaci sprzedali polską rafinerię za 3-miesięczne zyski. Tak właśnie działacie na szkodę interesów Polski; nadal ściągacie LPG z Rosji" - zarzucił partii rządzącej. Jak ocenił, projekt ustawy napisany jest "na kolanie".
Poseł Wiesław Szczepański z Lewicy wskazywał, że projekt otrzymał negatywne opinie m.in. od Rzecznika Praw Obywatelskich, a także, że nie otrzymał opinii ze strony rządu. "Nie ma nikogo ze strony rządu, kto chciałby wziąć odpowiedzialność, choć wiodąca jednostką dla tego projektu jest Kancelaria Premiera, bo przecież to premier będzie powoływał przewodniczącego" - dodał.
Polityk ocenił, że projekt ma charakter "bata na opozycję"; zapowiedział, że klub Lewicy będzie przeciw ustawie. Sprzeciw wobec projektu zapowiedział również przedstawiciel Koalicji Polskiej/PSL Jacek Protasiewicz. Zwracał on uwagę na trudności w pracach nad projektem w komisjach; przypomniał, że podczas prac komisji administracji i spraw wewnętrznych do projektu podchodzono trzykrotnie i dopiero za trzecim razem udało się skutecznie przeprocedować.
Jak ocenił, projekt nie jest zgodny z konstytucją - konkretnie z jej przepisami o trójpodziale władz. "Proponowana komisja ma zostać wyposażona w uprawnienia śledcze, tak specyficzne, w jakie wyposażone są na całym świecie profesjonalne służby - dostęp do danych osobowych, informacji nie jawnych, materiałów operacyjnych czy tajemnic przedsiębiorstw. (...) Jednocześnie ta komisja będzie mogła orzekać, na podstawie własnego dochodzenia wobec wybranych obywateli RP, na przykład zakazać sprawowania funkcji publicznych, nawet na okres 10 lat. Członkowie komisji będą zarazem śledczymi i sędziami jednocześnie" - wskazał.
Głosowanie przeciwko projektowi zadeklarowali również reprezentanci Polski 2050, Lewicy Demokratycznej i Nowej Nadziei. Projekt skrytykował też Krzysztof Bosak z Konfederacji, oceniając, że pomysł powołania komisji jest elementem kampanii wyborczej, a sprawami takimi jak śledzenie rosyjskich wpływów to zadanie dla służb specjalnych.