Pierwsze tygodnie drugiej kadencji Donalda Trumpa w fotelu prezydenta Stanów Zjednoczonych odbijają się czkawką inwestorom na Wall Street. Bloomberg podliczył, że stopa zwrotu indeksu największych amerykańskich spółek od inauguracji prezydentury jest najgorsza od czasów Georga W. Busha, tyle tylko, że wtedy pękała bańka internetowa. Wall Street na razie jest zmęczone od przegrywania.


Wall Street przeżyło w czwartek najgorszą sesję od 2020 r. w reakcji na ogłoszone amerykańskie cła importowe na towary z łącznie 185 państw świata. Tymczasem Donald Trump powiedział tego samego dnia reporterom w Białym Domu, że wprowadzanie taryf przebiega „bardzo dobrze” i zapewnia, że rynki będą „kwitnąć” pomimo wyprzedaży, która spowodowała spadek S&P500 o 4,84 proc., czy Nasdaqa o blisko 6 proc.
„Rynki będą kwitnąć, akcje będą przeżywać rozkwit, kraj będzie przeżywał rozkwit” – powiedział amerykański prezydent, cytowany przez telewizję CNBC. Jak echo wraca trzecia zasada, jaką Roy Cohn, postać prawdziwa i bohater filmu „Wybraniec” o biznesowych początkach Donalda Trumpa, przekazał - według scenariusza - przyszłemu prezydentowi USA: „Bez względu na to, co się stanie, ogłaszaj zwycięstwo i nigdy nie przyznawaj się do porażki”.
Na razie o zwycięstwach nie może być mowy, bo jak podliczył Bloomberg od momentu inauguracji Donalda Trumpa, S&P500 zachowuje się dotychczas najgorzej od czasu pierwszej prezydentury Georga W. Busha, który rolę 43. prezydenta USA zaczął pełnić 20 stycznia 2001 r. Indeks amerykańskich blue chipów za czasów drugiej kadencji Donald Trumpa, czyli od 20 stycznia 2025 r. spadł już o 10 proc.


W analogicznym okresie liczonym do 3 kwietnia po rozpoczęciu urzędowania Georga W. Busha w 2001 r. S&P500 spadł o 17,6 proc., z tym że na Wall Street wtedy pękała jedna z największych baniek inwestycyjnych dotycząca Internetu. Za nami już 51 sesji na Wall Street, od kiedy Donald Trump rozpoczął swoją drugą prezydenturę. Nawet nie licząc ostatniej wyprzedaży widać, że inwestorzy na Wall Street nie darzą zaufaniem nowego prezydenta USA.
Jak podliczył Jason Goepfert z SunDial Capital Research, cytowany przez yahoo.finance, analizując dane za kolejnych prezydentów USA od 1950 r. S&P500 w pierwszych 50 sesjach (a więc nawet bez czwartkowej wyprzedaży) za czasów drugiego Trumpa radził sobie bardzo słabo, spadając o 6,4 proc. Gorzej radził sobie po w pierwszych 50 dniach prezydentury Richarda Nixona (-7,2 proc.) i George'a W. Busha (-13,6 proc.). Najlepsze starty w badanym okresie zanotowali John F. Kennedy (+9,4 proc.), Barack Obama (+5,7 proc.) i Bill Clinton (+4,2 proc.).
Wiralem wśród inwestorów stają się słowa Donalda Trumpa z kampanii prezydenckiej z 2016 r., który w Alabamie mówił do swoich wyborców: „Wygramy tak wiele, że będziecie zmęczeni wygrywaniem. I powiecie: 'Proszę, proszę. To za dużo wygrywania. Nie możemy tego znieść, panie prezydencie, to za dużo'. A ja powiem: 'Nie, nie jest. Musimy wygrywać. Musimy wygrywać więcej!'”. Wall Street, faktycznie może krzyczeć, że chce wygrywać więcej, bo na razie za Trumpa nie wygrywa nic i może być już trochę zmęczone przegrywaniem.
Michał Kubicki