REKLAMA
TYLKO U NAS

Rosja zaatakowała Ukrainę. Relacja z 31.05.2022 r.

2022-06-01 07:00
publikacja
2022-06-01 07:00

Wtorek, 31 maja, był dziewięćdziesiątym siódmym dniem inwazji Rosji na Ukrainę. 

Rosja zaatakowała Ukrainę. Relacja z 31.05.2022 r.
Rosja zaatakowała Ukrainę. Relacja z 31.05.2022 r.
fot. Serhij Hajdaj / / Telegram

» Relację z poniedziałku, 30 maja, zapisaliśmy tutaj.

Parlament uchwalił ustawę o Narodowym Cmentarzu Wojennym

Rada Najwyższa (parlament) Ukrainy przyjęła we wtorek ustawę o utworzeniu Narodowego Cmentarza Wojennego - poinformowała agencja UNIAN. Na cmentarzu mają być chowani bohaterowie, którzy polegli za Ukrainę.

Na terenie nekropolii ma powstać kompleks memorialny i muzealny.

Na cmentarzu nie będzie można chować byłych funkcjonariuszy KGB oraz urzędników KPZR i organów władzy radzieckiej.

W myśl ustawy Narodowy Cmentarz Wojenny będzie własnością państwa, jego budowa i utrzymanie będą finansowane z budżetu państwa. Nie podano, gdzie planowane jest utworzenie cmentarza. 

Rada Europejska potępiła niszczenie i przywłaszczanie przez Rosję produkcji rolnej Ukrainy

Rada Europejska stanowczo potępia niszczenie i bezprawne przywłaszczanie przez Rosję ukraińskiej produkcji rolnej. „Rosyjska wojna napastnicza przeciwko Ukrainie ma bezpośredni wpływ na globalne bezpieczeństwo żywnościowe i globalną przystępność cenową żywności” – napisali w konkluzjach szczytu UE w Brukseli.

Rada Europejska wezwała Rosję do zaprzestania ataków na infrastrukturę transportową w Ukrainie, do zniesienia blokady ukraińskich portów na Morzu Czarnym i do umożliwienia eksportu żywności, zwłaszcza z Odessy.

„Z myślą o sezonie 2022 Unia Europejska podejmuje aktywne środki na rzecz ułatwienia eksportu produktów rolnych z Ukrainy i wsparcia ukraińskiego sektora rolnego. W tym kontekście Rada Europejska zwraca się do państw członkowskich o przyspieszenie prac nad zaproponowanymi przez Komisję „korytarzami solidarnościowymi” oraz o ułatwianie eksportu żywności z Ukrainy z wykorzystaniem różnych dróg lądowych i unijnych portów” – czytamy w konkluzjach.

Rada Europejska wezwała też do skutecznej międzynarodowej koordynacji działań w celu zapewnienia kompleksowej reakcji w zakresie globalnego bezpieczeństwa żywnościowego.

„W obliczu aktualnych niedoborów nawozów na rynku globalnym Rada Europejska wzywa do bardziej zdecydowanych wysiłków na rzecz współpracy z międzynarodowymi partnerami z myślą o promowaniu wydajniejszego stosowania nawozów, a także alternatyw wobec nich” – napisali szefowie unijnych państw i rządów w konkluzjach.

Przywódcy przyjęli też zapisy dotyczące bezpieczeństwa i obronności. Napisali w nich, że rosyjska wojna napastnicza przeciwko Ukrainie spowodowała poważną zmianę w strategicznej sytuacji Unii Europejskiej i pokazała, że Unia Europejska musi być silniejsza oraz posiadać większe zdolności w obszarach bezpieczeństwa i obrony.

„W obliczu tych nowych okoliczności, przywołując deklarację wersalską i konkluzje Rady Europejskiej z 24–25 marca 2022 r., Unia Europejska będzie zdecydowanie realizować Kompas Strategiczny, zacieśniać swoje partnerstwa, wzmacniać swoją odporność oraz zwiększać swój potencjał w zakresie bezpieczeństwa i obrony poprzez liczniejsze i lepsze inwestycje, ze szczególnym uwzględnieniem stwierdzonych braków strategicznych. Stosunki transatlantyckie i współpraca UE–NATO, przy pełnym poszanowaniu zasad określonych w Traktatach i zasad uzgodnionych przez Radę Europejską, w tym zasad inkluzywności, wzajemności i autonomii decyzyjnej Unii Europejskiej, są kluczowe dla naszego ogólnego bezpieczeństwa” - napisali.

Wskazali też, że silniejsza Unia Europejska o większych zdolnościach w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony przyczyni się pozytywnie do zapewnienia bezpieczeństwa światowego i transatlantyckiego oraz uzupełnia działania NATO, które pozostaje podstawą zbiorowej obrony swoich członków.

Przywódcy zwrócili się do Rady o to, by – zgodnie z odpowiednimi kompetencjami przyznanymi w Traktatach – przeanalizowała w trybie pilnym środki służące koordynacji potrzeb w zakresie bardzo krótkoterminowych zamówień w dziedzinie obronności w celu wsparcia wspólnych zamówień z myślą o uzupełnieniu zapasów, zwłaszcza w związku ze wsparciem udzielanym Ukrainie, a także krótkoterminowe narzędzie, służące wzmocnieniu europejskich zdolności przemysłu obronnego poprzez dobrowolne wspólne zamówienia.

„Rada Europejska oczekuje zaprezentowania ewentualnego wspólnego Europejskiego programu inwestycji w dziedzinie obronności, obejmującego przeanalizowanie możliwości zastosowania instrumentu na rzecz zwolnienia z podatku od wartości dodanej i na rzecz europejskich projektów obronnych, będących przedmiotem dużego wspólnego zainteresowania.

Al Gore: Ukraina inspiruje świat swoją walką, Polska – otwartością na uchodźców

Polska inspiruje dziś świat swoją otwartością na falę uchodźców z Ukrainy, podobnie jak Ukraina inspiruje świat swoją skuteczną walką z okrutną i niemoralną agresją wojsk Władimira Putina na ten kraj – mówił w wystąpieniu podczas ABSL Summit 2022 w Katowicach b. amerykański wiceprezydent Al Gore.

Doroczna konferencja ABSL (ang. Association of Business Service Leaders – Związek Liderów Sektora Usług Biznesowych) należy do największych w Europie środkowej wydarzeń w branży nowoczesnych usług dla biznesu, zatrudniającej obecnie w Polsce ponad 400 tys. pracowników w ponad 1,7 tys. centrach usługowych w 84 miastach.

Były amerykański wiceprezydent (w latach 1993-2001) i laureat pokojowej Nagrody Nobla za działalność na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatycznym połączył się we wtorek z uczestnikami katowickiej konferencji za pośrednictwem łącz internetowych. Przypomniał, że w 2018 r. miał okazję osobiście odwiedzić Katowice podczas szczytu klimatycznego COP24.

Rosyjski atak na Ukrainę Gore określił jako „okrutny i niemoralny”. Podkreślił pełną poświęcenia postawę Polaków, udzielających pomocy Ukraińcom szukającym schronienia przed wojną.

„Chciałbym pochwalić solidną odpowiedź polskiego rządu, biznesu, organizacji pozarządowych i społeczeństwa. Szeroko otworzyliście swoje drzwi dla potrzebujących. Myślę, że Polska inspiruje dziś świat swoją otwartością na falę uchodźców, podobnie jak Ukraina inspiruje świat swoją skuteczną walką. Polska może być dziś dla reszty świata przykładem właściwego traktowania uchodźców” – mówił Al Gore.

Polityk zauważył, że wojna w Ukrainie poważnie wpłynęła na warunki prowadzenia biznesu oraz globalne łańcuchy dostaw, nadwyrężone już wcześniej w wyniku pandemii COVID-19. Jak ocenił, nawet po wynalezieniu szczepionek, pandemia okazała się bardziej zjadliwa niż można było przypuszczać.

„Wydaje się, że na naszej drodze ku odbudowie po pandemii każdemu krokowi wprzód towarzyszy krok w tył. Ale sądzę, że teraz poruszamy się już w dobrym kierunku” – powiedział Gore, akcentując negatywny wpływ – zarówno pandemii, jak i wojny - na światową gospodarkę.

Jednocześnie – podkreślał amerykański polityk – problem zanieczyszczenia środowiska oraz ocieplenia klimatu i jego potencjalnych katastrofalnych skutków tylko przybrał na sile. „Każdego dnia pompujemy 162 mln ton gazów cieplarnianych do atmosfery otaczającej naszą planetę; traktujemy ją jak ściek” – mówił Gore, wyliczając, iż skumulowana ilość zanieczyszczeń w atmosferze zatrzymuje tyle ciepła, ile wyprodukowałoby 600 tys. bomb atomowych pierwszej generacji, eksplodujących co 24 godziny.

Gore przypomniał, że w ostatnich latach ponad 10 mln ludzi na świecie musiało zmienić miejsce zamieszkania z powodu ekstremalnych zjawisk pogodowych, spowodowanych kryzysem klimatycznym. „Przed inwazją Rosji na Ukrainę takich +uchodźców klimatycznych+ było cztery razy więcej niż ludzi uciekających przed konfliktami” – wyliczał polityk i apelował, by nie pozwolić, aby inwazja Rosji na Ukrainę stała się wymówką, by dalej zanieczyszczać środowisko i szkodzić klimatowi.

"Putin finansuje swoją wojnę dzięki rosyjskim paliwom kopalnym. Dajemy mu 800 mln USD dziennie i w ten sposób finansujemy każdy wystrzelony pocisk, każdy nabój, każdą bombę spadającą na sierociniec lub szpital; każdy atak na kobiety, dzieci i starców. Putin wprost szantażuje kraje UE zależne od rosyjskiej ropy i gazu. Czy reszta świata ma ulec Putinowi z powodu uzależnienia od rosyjskich paliw kopalnych? To będzie trudne i potrwa sporo czasu, ale musimy zakończyć ten szantaż" - apelował Gore. Podkreślił, że inwestowanie w energię odnawialną to inwestycja w bezpieczeństwo i wolność.

Wojnę w Ukrainie Al Gore nazwał także "wojną paliw kopalnych". "Widzieliśmy już agresję Putina i wykorzystywanie zależności krajów ościennych od rosyjskich paliw kopalnych (...). Znaleźliśmy się w pułapce ekonomii paliw kopalnych - to uzależnienie podobne do uzależnienia od alkoholu, gdy uzależniony nie widzi swojego upadku. My widzimy skutki uzależnienia od paliw kopalnych, ale ciągle mamy problemy, żeby z nimi zerwać. Możemy pokonać to uzależnienie" - nawoływał b. amerykański wiceprezydent.

Problem globalnego ocieplenia dotyczy także Polski – przekonywał Al Gore, oceniając, iż zgodnie z dostępnymi danymi, Polska ociepla się średnio prawie dwa razy szybciej niż reszta świata. „Na świecie temperatury zwiększają się przeciętnie o 1,1 stopnia Celsjusza, zaś w Polsce mamy już do czynienia ze wzrostem o 2 stopnie, a prognozuje się, że będzie to jeszcze więcej” – alarmował polityk.

Podkreślił, że wzrost temperatury przyczynia się do częstszych susz, fal upałów i pożarów lasu. W 2020 roku – przypomniał - podczas fali upałów w Europie niektóre obszary Polski doświadczyły najgorszej suszy od stuleci, zaś południowa Polska co jakiś czas doświadcza ulewnych deszczy i powodzi.

Gore przypomniał, że w Polsce odsetek produkcji energii z paliw kopalnych (83 proc.) jest najwyższy wśród państw UE. "Jesteście też importerem węgla, co oznacza, że wasze bezpieczeństwo energetyczne jest zakładnikiem geopolityki i cierpi z powodu wahań cenowych" - argumentował, radząc Polsce m.in. zwiększanie produkcji energii z wiatru i słońca, zamiast utrzymywania czy rozwoju energetyki opartej o węgiel czy gaz. Jak ocenił, Polska ma szansę iść w kierunku odnawialnych źródeł energii wspólnie z Ukrainą.

Jak mówił amerykański polityk, obecnie zanieczyszczenie powietrza zabija ponad 39 tys. Polaków rocznie, zaś urodzone dziś w Warszawie dziecko przez pierwszy rok swojego życia przyjmie ekwiwalent tysiąca papierosów w postaci zanieczyszczeń powietrza - głównie ze spalania paliw kopalnych.

„Na szczęście Warszawa planuje zakaz używania węgla do ogrzewania domów od przyszłego roku. Ale musimy odejść od węgla zupełnie - w Polsce i na całym świecie” – zaapelował Al Gore. Przytoczył dane instytutu Swiss Re, według których do 2048 roku przez konsekwencje zmian klimatu Polska straci ok. 11 proc. swojego PKB.

Polityk wezwał do konsekwentnej realizacji planu redukcji emisji gazów cieplarnianych o połowę do 2030 roku oraz osiągnięcia neutralności klimatycznej 20 lat później, z zachowaniem zasad zrównoważonego rozwoju. "Żyjemy w epoce rewolucji, która łączy siłę rewolucji przemysłowej i rozmach rewolucji cyfrowej" - przekonywał laureat pokojowej Nagrody Nobla.

Jak mówił, "zielone" inwestycje oznaczają także nowe miejsca pracy, zaś upowszechnianie odnawialnych źródeł energii sprawia, że stają się one coraz tańsze i bardziej dostępne. "Za mniej niż 5 lat na całym świecie energia wiatrowa i słoneczna będą tańsze od energii z paliw kopalnych" - prognozuje amerykański polityk i działacz społeczny.

Uchodźczyni z Ukrainy rozpoznała na zdjęciu swój bojler na rosyjskim czołgu

Przebywająca w Wielkiej Brytanii ukraińska uchodźczyni na opublikowanym niedawno zdjęciu rozpoznała wywożone na rosyjskim czołgu rzeczy z jej domu, w tym jeszcze niezainstalowany bojler - podała we wtorek stacja BBC News.

Zrobione kilka dni temu w Popasnej w obwodzie ługańskim na wschodzie Ukrainy zdjęcie przedstawia rosyjski czołg przejeżdżający obok zniszczonych budynków. Wieża czołgu załadowana jest różnymi przedmiotami. Od 8 maja Popasna znajduje się pod kontrolą wojsk rosyjskich.

Alina Koreniuk powiedziała, że zdjęcie zostało wykonane na ulicy odległej zaledwie pięć minut od jej domu, a rzeczy na czołgu pochodzą z jej domu. Oprócz bojlera, który planowała zainstalować, zanim wybuchła wojna, rozpoznała obrus z rodzinnej daczy, dziecięcą pościel z bohaterami kreskówek Disneya i czerwony koc. Jak dodała, pościel została użyta do przykrycia czegoś, prawdopodobnie telewizora lub innego sprzętu elektronicznego.

Koreniuk opuściła Popasną już 24 lutego, w dniu, w którym rozpoczęła się rosyjska napaść, a 8 kwietnia wraz z dwiema córkami opuściła Ukrainę. Skorzystały z uruchomionego przez brytyjski rząd programu "Domy dla Ukrainy" i mieszkają u brytyjskiego małżeństwa z miejscowości Southwell w środkowej Anglii. Na Ukrainie pozostali jednak jej mąż, matka i babcia.

Wielu mieszkańców okupowanych obszarów Ukrainy skarży się na grabieże dokonywane przez rosyjskie wojska. Jak podaje BBC, w zeszłym tygodniu niezależny rosyjski serwis informacyjny Mediazona opublikował raport, według którego od początku inwazji rosyjscy żołnierze wysłali do domów 58 ton zrabowanych towarów z ukraińskich terenów położonych w pobliżu granic z Rosją i Białorusią. W paczkach miały znajdować się takie przedmioty jak trampki, konserwy, telewizory, opony samochodowe i namioty.

Media: podczas ostrzału okolic Charkowa zginął ojciec 7 dzieci

Ojciec siedmiorga dzieci zginął podczas rosyjskiego ostrzału okolic Charkowa na północnym wschodzie Ukrainy – poinformował we wtorek portal Suspilne, powołując się na syna mężczyzny.

52-letni Ołeh Kuzniecow, ojciec sześciu synów i córki, zaginął 26 maja, gdy po pracy poszedł do lasu. Syn Maksym próbował się do niego dodzwonić i wysyłał mu SMS-y, ale nie dostał odpowiedzi. Wobec tego zamieścił kilka ogłoszeń w mediach społecznościowych i zwrócił się do policji.

„Jego karta SIM jeszcze działała i dzięki temu podano nam przybliżone miejsce, gdzie znajdował się telefon. Narysowaliśmy na mapie, gdzie może być. I zaczęliśmy poszukiwania w lesie” - cytuje Suspilne Maksyma.

Ołeha znaleziono w pobliżu leśnej ścieżki, a ziemia wokół była pokryta niewielkimi lejami, które prawdopodobnie powstały przy ostrzale. Uszkodzone były także pobliskie drzewa. Maksym powiedział, że eksperci sądowi wykluczyli, by doszło do wybuchu miny-pułapki.

Zełenski: nie do przyjęcia jest 50-dniowa przerwa między pakietami sankcji UE

Ponad 50-dniowa przerwa między piątym i szóstym pakietem sankcji UE na Rosję jest nie do przyjęcia - oświadczył we wtorek prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Wyraził przy tym nadzieję na jak najszybsze uchwalenie dalszych restrykcji.

"Sytuacja, kiedy między piątym i szóstym pakietem sankcyjnym przeciwko Rosji minęło już ponad 50 dni, jest dla nas nie do przyjęcia" - powiedział Zełenski na konferencji prasowej z prezydent Słowacji Zuzaną Czaputovą.

Szef państwa ukraińskiego wyraził przy tym zadowolenie z postępu w zatwierdzeniu szóstego pakietu sankcyjnego UE i podkreślił, że ma nadzieję na jego przyjęcie w najbliższym czasie.

Według Zełenskiego główne ograniczenia, zmuszające Rosję do zakończenia wojny, powinny dotyczyć sektora energetycznego - relacjonuje agencja Ukrinform. 

Gubernator: Rosjanie uderzyli w cysternę z kwasem azotowym w Siewierodoniecku

Rosjanie przeprowadzili nalot na Siewierodonieck, uderzyli w cysternę z kwasem azotowym w zakładach chemicznych - poinformował we wtorek szef władz obwodu ługańskiego, na wschodzie Ukrainy, Serhij Hajdaj. Nie ma informacji o poszkodowanych.

Hajdaj opublikował w komunikatorze Telegram zdjęcia, na których widać unoszący się nad miastem różowy obłok. 

Gubernator zaapelował do mieszkańców obwodu, by pozostawali w schronach i obserwowali kierunek wiatru. Zaznaczył, że kwas azotowy jest niebezpieczny dla człowieka przy wdychaniu, połykaniu oraz w razie kontaktu ze skórą i błonami śluzowymi.

We wtorek Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował, że Rosjanie starają się przejąć pełną kontrolę nad Siewierodonieckiem i otoczyć walczące tam wojska ukraińskie. 

Zełenski: jest nam trudno na wschodzie przez niewystarczającą ilość broni

Na wschodzie kraju jest nam trudno ze względu na niewystarczającą ilość broni - oświadczył we wtorek w Kijowie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, oceniając sytuację wojenną.

Sytuacja na wschodzie kraju jest najtrudniejsza w związku z tym, że Rosja skoncentrowała tam najwięcej broni i formacji wojskowych - podkreślił Zełenski na konferencji prasowej z prezydent Słowacji Zuzaną Czaputovą.

"Jeśli chodzi o plany Rosji na 1 czerwca, 1 lipca (...) - to nam jest wszystko jedno, jakie plany ma Rosja. Na wschodzie jest nam trudno przez to, że brakuje wystarczającej ilości odpowiedniej broni" - powiedział szef ukraińskiego państwa.

Zełenski zaznaczył, że Ukraina nie przywiązuje się do konkretnej daty deokupacji swoich terytoriów, lecz "przywiązuje się do ludzi".

"Jeśli te czy inne nasze kroki, nasze operacje w ramach deokupacji danego regionu będą wiązać się z dziesiątkami tysięcy zabitych naszych ludzi, to będziemy czekać na odpowiednią broń, by ochronić w maksymalny sposób naszych ludzi" - oznajmił.

Agencja Ukrinform pisze, że prezydent Rosji Władimir Putin postawił przed rosyjskim dowództwem zadanie wyjścia na granice administracyjne obwodu ługańskiego do 1 czerwca, a do 1 lipca - na granice obwodu donieckiego w Donbasie. 

MSZ: z zadowoleniem przyjmujemy unijne embargo na import rosyjskiej ropy 

Z zadowoleniem przyjmujemy unijne embargo na import rosyjskiej ropy naftowej; ograniczy to możliwości finansowania wojny przez Moskwę - poinformowało we wtorek MSZ Ukrainy.

"Spodziewamy się, że już do końca 2022 roku Rosja straci do 90 procent eksportu ropy do Europy" - czytamy w oświadczeniu ukraińskiego resortu dyplomacji. "Oznacza to, że rosyjska machina wojenna nie otrzyma dziesiątek miliardów dolarów na wojnę przeciwko Ukrainie" - napisano. 

Ponadto MSZ Ukrainy oceniło, że embargo na ropę nie tylko utrudni finansowanie agresji przez Kreml, lecz wzmocni także bezpieczeństwo energetyczne Unii Europejskiej.

"Szósty pakiet sankcji zawiera również ważne rzeczy, na które Ukraina nalegała od dawna: odłączenie Sbierbanku od SWIFT, zakaz nadawania trzech rosyjskich kanałów telewizyjnych oraz indywidualne sankcje wobec osób fizycznych i prawnych, które miały związek ze zbrodniami wojennymi na Ukrainie" - czytamy w oświadczeniu.

Resort wyraził również rozczarowanie postawą Węgier, których sprzeciw spowodował, że uchwalenie embarga na ropę przeciągnęło się w czasie. Wezwał również Unię Europejską do niezwłocznego rozpoczęcia prac nad siódmym pakietem sankcji, który ma zawierać zakaz importu szeregu rosyjskich towarów oraz inne środki zaproponowane przez Ukrainę. 

Władze: zatrzymano kolejnych rosyjskich agentów i kolaborantów 

W jednym z kijowskich przedsiębiorstw sektora obronnego zdemaskowano pracownika, który agitował na rzecz Rosji, usprawiedliwiał rosyjskie zbrodnie wojenne i wzywał współpracowników do popierania armii rosyjskiej. Ponadto wielokrotnie zwracał się do prezydenta Władimira Putina z prośbą o nadanie mu rosyjskiego obywatelstwa.

Podczas rewizji w miejscu zamieszkania mężczyzny znaleziono m.in. nośniki elektroniczne z prokremlowską propagandą - poinformowała agencja Interfax-Ukraina powołując się na komunikat na Telegramie, zamieszczony przez SBU. 

W komunikacie czytamy również, że w obwodzie donieckim zlikwidowano sieć agenturalną, której członkowie wskazywali Rosjanom pozycje wojsk ukraińskich, a w Charkowie zatrzymano dwóch byłych członków nielegalnych ugrupowań zbrojnych.

Ponadto w obwodzie ługańskim skazano na kary 8 i 10 lat więzienia dwóch dowódców z separatystycznej Ługańskiej Republiki Ludowej, których wzięto do niewoli pod Siewierodonieckiem.

Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę SBU zdemaskowała już ponad 360 agentów rosyjskich i ponad 5 tysięcy kolaborantów - czytamy we wpisie SBU.

Z kolei Kijowska Prokuratura Obwodowa poinformowała, że w stolicy przedstawiono zarzuty głównemu inżynierowi zakładów lotniczych Antonow dotyczące rozpowszechniania materiałów usprawiedliwiających agresję zbrojną Federacji Rosyjskiej oraz gloryfikacji jej żołnierzy.

Sztab Generalny: wróg stara się całkowicie zająć Siewierodonieck 

Siły rosyjskie starają się przejąć pełną kontrolę nad Siewierodonieckiem w obwodzie ługańskim i otoczyć walczące tam wojska ukraińskie - poinformował we wtorek Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy na Facebooku.

Według komunikatu sztabu wojska rosyjskie szykują się też do natarcia w stronę Siewierska i Rajhorodka w obwodzie donieckim.

Na kierunku donieckim wróg przy wsparciu ognia artyleryjskiego i moździerzowego prowadzi intensywne działania ofensywne w kierunku Siewierodoniecka w obwodzie ługańskim i Bachmutu w obwodzie donieckim. Trwają walki.

Na kierunku południowobużańskim siły rosyjskie bronią się i minują brzegi rzeki Ingulec na odcinkach ewentualnych działań wojsk ukraińskich. Wróg zaatakował też przy użyciu lotnictwa okolice wsi Dawidyw Brid w obwodzie chersońskim.

Siły rosyjskie dokonały ataku lotniczego na ukraińskie pododdziały w obwodzie sumskim z samolotów Su-30SM. Ogniem artyleryjskim ostrzeliwane są miejscowości przygraniczne.

Sztab podkreśla, że stwierdzono przemieszczenie z baz macierzystych na Białorusi czołgów i bojowych wozów piechoty. „Niewykluczone, że zostaną przekazane siłom zbrojnym Federacji Rosyjskiej w celu uzupełnienia bieżących strat” – pisze sztab. 

Rosyjska dziennikarka: Putin ukradł Rosji przyszłość

Władimir Putin ukradł Rosji przyszłość; szkody, które spowodował poprzez swoje działania, trzeba będzie naprawiać dziesięcioleciami - mówi łotewskim mediom znana rosyjska dziennikarka Tatiana Felgenhauer.

"Putin przez swoje działania ukradł przyszłość kilku pokoleniom w Rosji. Rosja jest daleko cofnięta w swoim rozwoju, znalazła się w izolacji, pod międzynarodowymi sankcjami, jest uznana za kraj będący agresorem. Jaka może być przyszłość w takiej sytuacji" - zauważa Felgenhauer, która przez kilkanaście lat pracowała w zamkniętym niedawno przez władze niezależnym radiu Echo Moskwy.

"W jakiś sposób (jeszcze nie wiemy jak) ta wojna się zakończy. W jakiś sposób ten reżim się skończy. Ale te zniszczenia, które już są, nigdzie nie znikną" - dodała, cytowana we wtorek przez łotewskiego nadawcę publicznego LSM.

Według niej naprawianie tych szkód będzie trwało bardzo długo i będzie musiała się zająć tym "ogromna liczba osób", kilka pokoleń.

Media: parlament odwołał ze stanowiska rzeczniczkę praw człowieka Ludmyłę Denisową 

Rada Najwyższa (parlament) Ukrainy odwołała ze stanowiska rzeczniczkę praw człowieka Ludmyłę Denisową - poinformowała we wtorek agencja Interfax-Ukraina.

Agencja powołała się na informację zamieszczoną na Telegramie przez deputowanego Jarosława Żełezniaka - https://tinyurl.com/mr2e6v4j.

Podczas wtorkowego posiedzenia plenarnego Rady Najwyższej za odwołaniem Denisowej zagłosowało 234 z 450 deputowanych.

Denisowa już w poniedziałek mówiła podczas konferencji prasowej, że rozpoczęto zbieranie podpisów deputowanych w celu wyrażenia wotum nieufności i odwołania jej ze stanowiska. Również w poniedziałek deputowany z rządzącej partii Sługa Narodu Ołeksandr Kaczura powiedział agencji Interfax-Ukraina, że Rada Najwyższa prawdopodobnie odwoła we wtorek Denisową ze stanowiska.

Denisowa należy do partii Front Ludowy. Zajmowała stanowisko od 15 marca 2018 roku. Wcześniej była m.in. ministrem ds. polityki społecznej w rządzie Arsenija Jaceniuka.

Według Ukrainskiej Prawdy przyczyną odwołania Denisowej ma być jej retoryka dotycząca przestępstw seksualnych, których dopuszczali się żołnierze rosyjscy podczas wojny. Przeciwko drastycznemu sposobowi komunikowania takich informacji protestowali w otwartym liście dziennikarze oraz lekarze.

Jak dotąd nie powołano nikogo na jej miejsce. 

Prokurator generalna: zidentyfikowaliśmy ponad 600 Rosjan podejrzanych o zbrodnie wojenne 

Zidentyfikowaliśmy ponad 600 Rosjan podejrzanych o popełnienie zbrodni wojennych na Ukrainie i rozpoczęliśmy postępowanie karne wobec 80 z nich - przekazała we wtorek na konferencji prasowej w Hadze prokurator generalna Ukrainy Iryna Wenediktowa.

Jak powiedziała, na liście podejrzanych znajdują się "najwyżsi rangą rosyjscy wojskowi, czołowi politycy i agenci propagandy".

W Donbasie we wschodniej Ukrainie prowadzone jest śledztwo dotyczące przymusowej wywózki obywateli Ukrainy, w tym dzieci, z miejsc zamieszkania - podała prokurator.

Wenediktowa potwierdziła także, że do międzynarodowego zespołu badającego zbrodnie wojenne na Ukrainie postanowiły dołączyć Estonia, Łotwa i Słowacja, o czym informowała w poniedziałek ukraińska prokuratura. Do zespołu należą już Ukraina, Polska, Litwa oraz Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze.

W zeszłym tygodniu prokurator generalna poinformowała, że na Ukrainie prowadzone jest prawie 14 tys. śledztw w sprawie domniemanych zbrodni wojennych popełnionych przez wojska rosyjskie, a każdego dnia dochodzi do 100-200 nowych. 

USA przekażą Ukrainie kierowane rakiety o zasięgu 70 km 

Administracja USA planuje przekazać Ukrainie systemy artylerii rakietowej HIMARS z kierowanymi pociskami o zasięgu 70 km - podał we wtorek dziennik "Wall Street Journal". Dostawa ma być kwestią tygodni, zaś szkolenie z obsługi systemu ma trwać ok. 10 dni.

Jak twierdzi "WSJ", choć rakiety, jakie USA planują wysłać Ukrainie - i o które Ukraina od dawna zabiegała - nie są tymi największego zasięgu (do 300 km), to i tak niemal podwoją zasięg dotychczasowych systemów będących w posiadaniu wojsk ukraińskich.

Wcześniej prezydent USA Joe Biden wykluczył przekazanie Ukrainie rakiet o zasięgu pozwalającym na zaatakowanie terytorium Rosji, choć np. odległość między ukraińskim Charkowem, a rosyjskim Biełgorodem to nieco ponad 50 km.

Według "WSJ", naprowadzane rakiety GMLRS zostaną przekazane wraz z wyrzutniami HIMARS. Ich liczba nie jest jeszcze znana, lecz mają trafić na Ukrainę w ciągu tygodni, zaś szkolenie ma potrwać ok. 10 dni. Ogłoszenie nowego pakietu amerykańskiej pomocy wojskowej dla Ukrainy spodziewane jest w tym tygodniu. 

Media: pięciu mężczyzn Rosjanie więzili w rowie przez dwa tygodnie

W obwodzie kijowskim w połowie marca rosyjscy wojskowi więzili przez dwa tygodnie pięciu młodych mężczyzn w rowie - relacjonuje we wtorek ukraińska redakcja Radia Swoboda. Cywile byli przetrzymywani pod gołym niebem ze związanymi rękoma.

17 marca do domu Bohdana Hrycenki w miejscowości Termachiwka wdarło się pięciu rosyjskich żołnierzy. Znaleźli wojskową kurtkę jego młodszego brata, a Bohdana uznali za obserwatora artyleryjskiego - pisze serwis, powołując się na relację mężczyzny.

"Powiedziałem im, że to nieprawda, a nawet gdybym nim był, to broniłbym swojej ziemi" - miał odpowiedzieć 25-latek. Po tych słowach Rosjanie dwukrotnie strzelili mu w nogę; kule przeszły na wylot.

Rosjanie pojmali też czterech znajomych Hrycenki z okolicy. Najstarszy z nich miał 29 lat, a najmłodszy 22. Wszystkim związano ręce i zawiązano oczy, wsadzono do transportera opancerzonego i wywieziono na jeden z punktów kontrolnych w tej wsi. Tam mężczyźni byli przesłuchiwani, bici; próbowano zdobyć od nich informacje m.in. o pozycjach ukraińskich wojsk. Więzieni mówili, że nic nie wiedzą na ten temat.

Później mężczyzn wrzucono do przydrożnego rowu, gdzie przetrzymywano ich przez następne dwa tygodnie - czytamy.

Do przykrycia się dano cywilom brudny worek z garstką słomy i kilka starych kołder. Cały czas ręce więzionych były związane sznurem, a oczy mieli zasłonięte czapkami obwiązanymi taśmą. Stale byli pilnowani przez uzbrojonego żołnierza, który groził, że ich zastrzeli w przypadku jakiejkolwiek próby ucieczki.

Jeńcy podczas zatrzymania nie mogli nawet założyć kurtek. "Kiedy padał deszcz, to wszystkie łachmany, które nam rzucili, namakały. Leżysz, trzęsiesz się, czekasz na poranek, żeby chociaż słońce zaświeciło. Czasami były w nocy mrozy - do 10 stopni. Wtedy rano nóg w ogóle nie czujesz. Wstajesz i chwiejesz się jak pijany" - opowiedział jeden z więzionych Bohdan Harkusza.

Mężczyzn karmiono kaszą raz albo dwa razy dziennie. Prowadzano ich do toalety, ale rąk nie odwiązywano; jedynie odkrywano oczy.

"Ukropy! (Ukraińcy) P***y! Czemu ich nie zabiliście? Powieśmy ich, zakopmy!" - powiedzieli rosyjscy żołnierze, przejeżdżający obok - wspomina były jeniec. Innym razem grupa wojskowych zaczęła ich bić po całym ciele. Pewien żołnierz zapytał jednego z więzionych, dlaczego nie jest ogolony i zaczął ścinać nożem jego brodę. "Lepsza by już była śmierć niż taka niewola" - powiedział Harkusza.

Niedaleko od miejsca, w którym trzymano jeńców, w krzakach, przez około tydzień leżały zwłoki mężczyzny. "Jednego faceta tu zabiliśmy, złamaliśmy mu palce, a on nawet się nie skrzywił. Na pewno był po narkotykach" - miał mówić jeden z rosyjskich żołnierzy. Pewnego dnia więzionym rozkazano wykopanie grobu dla zabitego mężczyzny.

Pod koniec marca po wycofaniu się rosyjskich wojsk ze wsi pięciu mężczyzn pozostało bez nadzoru i zdołało uciec.

W maju miejscowa policja przeprowadziła ekshumację zakopanego ciała. Ofiara to 53-letni mieszkaniec sąsiedniej wsi Wiktor Sydorenko. Na jego ciele były rany postrzałowe i ślady pobicia.

Harkusza patrzy na mogiłę, którą wykopał dla Sydorenki i przypomina sobie słowa jednego z rosyjskich żołnierzy: "Jeszcze długo będziecie odkopywać, tych co tu zakopaliśmy" - pisze portal Radia Swoboda.

Na terenie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej 500 rosyjskich żołnierzy i czołgi

Na terenie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej na południu Ukrainy przebywa ok. 500 rosyjskich żołnierzy, są tam czołgi, materiały wybuchowe - relacjonuje szef ukraińskiego koncernu Enerhoatom Petro Kotin. Według niego dochodzi do znęcania się nad pracownikami elektrowni i porywania ich.

"Na terenie (elektrowni - PAP) jest prawie 500 rosyjskich żołnierzy, ciężki sprzęt (transportery opancerzone, czołgi, pojazdy Ural), materiały wybuchowe i wszystko to, co nie powinno znajdować się w elektrowni atomowej" - powiedział Kotin, cytowany we wtorek przez portal Suspilne.

Zapewnił przy tym, że "koncern Enerhoatom nadal kontroluje elektrownię z punktu widzenia jej eksploatacji" - pisze Suspilne.

"Personel pracuje pod bardzo dużym naciskiem okupantów, są przypadki znęcania się nad personelem i porwania. Około tygodnia temu jeden z naszych pracowników został postrzelony u siebie w domu przez okupantów i przebywa teraz w szpitalu. Lekarze walczą o jego życie" - dodał Kotin.

Dla bezpieczeństwa Ukrainy i całej Europy okupanci powinni pilnie opuścić teren elektrowni - zaapelował.

Zaporoska Elektrownia Atomowa w Enerhodarze jest pod kontrolą rosyjskich sił od 4 marca. Suspilne wskazuje, że oprócz rosyjskich wojskowych na terenie siłowni przebywają też przedstawiciele rosyjskiego koncernu Rosatom.

Ekspert wojskowy: Wzdłuż granicy z Rosją musimy utworzyć zabezpieczenie z pól minowych

Ukraina powinna utworzyć wzdłuż granicy z Rosją zabezpieczenie z pól minowych - zaapelował w telewizji TSN ukraiński ekspert wojskowy Ołeh Żdanow, komentując możliwość ponownego rosyjskiego ataku na Kijów.

"(Niby) jak mieliby zaatakować? Gdzie jest na granicy kolejne zgrupowanie 170-200 tys. żołnierzy zdolne do przeprowadzenia operacji ofensywnej na taką odległość w głąb Ukrainy?" - odpowiedział Żdanow na pytanie o możliwość ponownej rosyjskiej operacji wojskowej wymierzonej w ukraińską stolicę.

Jednocześnie jednak zgodził się z opiniami, że "konieczne jest budowanie linii obrony obiektów inżynieryjnych i tworzenie pól minowych wzdłuż granicy z Federacją Rosyjską lub tam, gdzie prawdopodobieństwo natarcia wroga jest wysokie".

Zwrócił uwagę na konieczność zminimalizowania uszkodzeń przy ewentualnym ataku, co można jego zdaniem osiągnąć poprzez ustawienie pierwszych linii obrony Kijowa daleko od samego miasta. "Musimy utrudnić wrogowi wykorzystywanie artylerii" - wskazał Żdanow.

Szef Rady Bezpieczeństwa: Wojna potrwa, sytuacja na froncie jest bardzo trudna

Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ukrainy Ołeksij Daniłow powiedział, że wojna z Rosją "jeszcze potrwa", a sytuacja na froncie jest bardzo trudna. Zapewnił, że Ukraina dostaje broń z zagranicy, choć chciałby, by działo się to szybciej.

"Niestety, wojna jeszcze potrwa i musimy jeszcze wiele zrobić, by zwyciężyć. Na froncie jest bardzo trudno - trwają walki na terenie obwodu ługańskiego, donieckiego, w innych obwodach naszego kraju" - powiedział Daniłow w opublikowanym we wtorek wywiadzie dla agencji Ukrinform.

Ostrzegł, że dopóki walki się nie zakończą, nie można odetchnąć, bo wciąż aktualny jest cel Rosji, którym - jak ocenił - jest "zniszczenie państwa ukraińskiego". "Wszystkie decyzje musimy podejmować z takim założeniem" - dodał.

Pytany o zagraniczne uzbrojenie, o które prosiła Ukraina, w tym broń ciężką i samoloty, Daniłow przypomniał, że Ukraina zaczęła otrzymywać pomoc dopiero po tym, gdy wbrew przewidywaniom nie skapitulowała w ciągu kilku dni. "Dziś sprawy ruszyły z miejsca. Jasne, że chcielibyśmy, by było to o wiele szybciej i więcej, ale proces trwa" - powiedział. Dodał, że gdyby armia ukraińska dysponowała ciężkim uzbrojeniem, to "dokonałaby deokupacji Mariupola".

"Każdy kraj ma swoje interesy w tej wojnie" - mówił Daniłow, pytany, co hamuje proces przekazywania broni Ukrainie.

Ocenił, że również Rosjanie "nie siedzą bezczynnie, lecz pracują nad tym, byśmy my nie dostawali broni".

Daniłow przyznał, że Ukraina nie spodziewała się rosyjskiego ataku z kierunku Białorusi. "Na dwa dni przed wojną (rozpoczętą 24 lutego - PAP) nasz minister obrony rozmawiał z ministrem obrony Białorusi. Zapewnili nas, że w żadnym wypadku to nie nastąpi. Szef naszych służb granicznych dzień przed wojną rozmawiał z szefem służb granicznych Białorusi. Ten powiedział: +nawet nie myślcie o tym, byśmy brali w tym udział, że ktoś na was pójdzie z naszych terenów+" - relacjonował Daniłow. Mimo to - jak dodał - atak nastąpił, "i to nie tylko z tego kierunku, ale wzdłuż całej granicy" Ukrainy z Białorusią i Rosją.

Szef Rady Bezpieczeństwa przypomniał, że na Białorusi rozlokowane są rosyjskie pociski Iskander. "Śledzimy oświadczenia, które wygłasza (przywódca Białorusi Alaksandr) Łukaszenka, jesteśmy świadomi możliwego zagrożenia z tej strony" - powiedział Daniłow.

Sekretarz RBNiO nie odpowiedział na pytanie, ilu żołnierzy ukraińskich przebywa teraz w rosyjskiej niewoli, a także ilu Rosjan trafiło do niewoli ukraińskiej. Przyznał przy tym, że "bardzo wielka jest liczba ludzi, którzy zostali wywiezieni, deportowani do Federacji Rosyjskiej".

Tłumaczył, że nie może podać danych liczbowych, bo "będą one absolutnie przybliżone". Powiedział przy tym, że część mieszkańców zagarniętych terytoriów Rosjanie deportują na Daleki Wschód. Jak podaje Ukrinform, według niektórych ocen do Rosji trafiło pół miliona obywateli Ukrainy.

OBWE: jeden z czterech członków misji pojmanych przez Rosjan jest na wolności

Jeden z czworga zatrzymanych przez siły rosyjskie Ukraińców, którzy pracowali w misji obserwacyjnej Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), został uwolniony - ogłosiła we wtorek na Twitterze sekretarz generalna OBWE Helga Schmid.

"Wzywam do uwolnienia trojga współpracowników, którzy wciąż są przetrzymywani w Doniecku i Ługańsku, będę w dalszym ciągu niestrudzenie pracować na rzecz ich natychmiastowego powrotu do bliskich" - zaznaczyła Schmid w swoim wpisie.

OBWE informowała pod koniec kwietnia, że stara się o uwolnienie czworga pracowników Specjalnej Misji Monitorującej (SMM), którzy zostali schwytani przez wojska rosyjskie w obwodach donieckim i ługańskim na wschodzie Ukrainy.

Rosja zablokowała przedłużenie mandatu SMM, w związku z czym wygasł on z końcem marca. OBWE przekazała w marcu, że ewakuowała z Ukrainy prawie 500 członków SMM, a od 1 kwietnia pracuje na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa członków misji i jej zasobów na całej Ukrainie, w tym na terenach niebędących pod kontrolą rządu w Kijowie.

Misja SMM OBWE na Ukrainie rozpoczęła działalność w 2014 roku. Została powołana do życia na prośbę rządu Ukrainy i uchwalona jednomyślną decyzją wszystkich 57 krajów członkowskich OBWE. Misja ma charakter cywilny, a jej przedstawiciele pełnią służbę bez broni, przez 24 godziny na dobę, we wszystkich regionach Ukrainy.

Francuski dziennikarz zginął w ciężarówce przekazanej przez polską organizację działającą w Anglii

Zabity w poniedziałek w obwodzie ługańskim we wschodniej Ukrainie francuski dziennikarz Frederic Leclerc-Imhoff zginął, siedząc w ciężarówce przekazanej dzięki staraniom polskiej organizacji z Gloucestershire w południowo-zachodniej Anglii - przekazał PAP jej szef.

Jak wyjaśnił w rozmowie z PAP Jaro Kubaszczyk, szef Polish Association Gloucestershire (PAG), przekazywane przez tę organizację samochody były kuloodporne, czyli chroniły przed ostrzałem z na przykład karabinów maszynowych, ale konwój w Lisiczańsku został zaatakowany najprawdopodobniej z broni artyleryjskiej.

Po rosyjskiej napaści jego organizacja przekazała na Ukrainę - kupione albo z własnych środków, albo dzięki uruchomionej przez nią zbiórce - kuloodporne vany, które w przeszłości służyły do przewożenia pieniędzy. Jak mówił wówczas PAP Kubaszczyk, była to reakcja na fakt, że samochody przewożące pomoc humanitarną dla Ukraińców były ostrzeliwane przez Rosjan i kilku kierowców zostało zabitych. Do tej pory PAG przekazała pięć takich dawnych bankowych furgonetki i jedną ciężarówkę, właśnie tę, w której zginął Leclerc-Imhoff.

32-letni francuski dziennikarz pracujący w stacji BFM TV relacjonował ewakuację cywilów w pobliżu Siewierodoniecka, który jest obecnie celem rosyjskich ataków.

Media: siły w Donbasie rozbiły rosyjskich najemników z "grupy Wagnera"

Siły ukraińskie rozbiły w Donbasie najemników rosyjskich z tzw. grupy Wagnera - podała we wtorek agencja UNIAN, powołując się na rozmowę telefoniczną rosyjskiego wojskowego, której zapis opublikowała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU).

Według SBU żołnierz ten telefonował do swojej żony. W rozmowie, pełnej wulgaryzmów, wojskowy złości się, że dowódcy do zdobywania pozycji ukraińskich "zagonili CzWK-owców", jednak nic to nie dało. "Wszyscy oni tam polegli. Specnaz, k..." - opisuje wojskowy w nagraniu. W rozmowie mówi też, że "nie widzi wyjścia z tej sytuacji".

"CzWK" to rosyjski skrót terminu "prywatna firma wojskowa", pierwsza taka grupa najemnicza w Rosji nazywana była nieformalnie "grupą Wagnera", od pseudonimu jej dowódcy. Pod koniec marca rzecznik Pentagonu John Kirby mówił, że Rosja zintensyfikowała działania w Donbasie, ściągając tam posiłki, m.in. w postaci ok. 1000 najemników z "grupy Wagnera".

Od połowy grudnia 2021 roku "wagnerowcy" są objęci sankcjami UE za tortury, egzekucje i zabójstwa m.in. w Libii, Syrii i Donbasie. O zbrodniach wagnerowców w Syrii informowała w Rosji niezależna "Nowaja Gazieta". Działalność najemnicza jest w Rosji oficjalnie zakazana.

Mer Siewierodoniecka: Rosjanie kontrolują połowę miasta

Wojska rosyjskie kontrolują około połowy Siewierodoniecka - powiedział we wtorek mer miasta Ołeksandr Striuk w ukraińskiej telewizji państwowej. Siewierodonieck jest ostatnim dużym bastionem sił ukraińskich w obwodzie ługańskim na wschodzie kraju.

Striuk, cytowany przez portal Cenzor.net powiedział, że linia frontu dzieli miasto na pół. Trwają walki uliczne. Zapewnił, że oddziały ukraińskie nadal się bronią.

Mówiąc o kontrolowanej przez Rosjan połowie miasta wyjaśnił, że nie jest ona okupowana, ale znajdują się tam pozycje wojsk rosyjskich.

Wcześniej we wtorek szef obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj poinformował, że Rosjanie kontrolują część Siewierodoniecka. Jednak oddziałom ukraińskim broniącym miasta nie grozi otoczenie, mogą się one wycofać - dodał Hajdaj.

Razem z półrocznym dzieckiem przeżyła 65 dni w bunkrach Azowstalu. "Dzieci były ciągle głodne"

Dzieci były ciągle głodne, wszystkie ich zabawy kręciły się wokół tematu jedzenia - powiedziała w rozmowie z ukraińskim portalem The Village Anna, małżonka żołnierza Pułku Azow, która razem z półrocznym dzieckiem przeżyła 65 dni w bunkrach Azowstalu w Mariupolu.

Kobieta przeszła rosyjską selekcję ewakuowanych z Azowstalu osób i znajduje się obecnie w miejscu kontrolowanym przez ukraiński rząd. Jej mąż trafił do rosyjskiej niewoli.

Wspominając pierwsze dni rosyjskiej inwazji, powiedziała, że udając się do schronu w Azowstalu, wzięła jedynie "dokumenty, koc, jedzenie na kilka dni, pieluchy i odżywkę dla niemowląt, bo czuła, że przez stres traci pokarm w piersiach". "To oczywiście nie wystarczyło" - dodała.

Anna przyznała, że "kwestia żywności była naprawdę dotkliwa - ludzi przybywało, a jedzenia ubywało". "Nasz synek miał »szczęście«; jest mały, więc nie potrzebuje dużo jedzenia" - powiedziała. "Inne dzieci w wieku od 3 do 5 lat były ciągle głodne, ich zabawy kręciły się wyłącznie wokół tematu jedzenia" - podkreśliła.

Wyjaśniła, że pierwszy schron, w którym się ukryła, nie posiadał odpowiedniej liczby miejsc do spania, a jedynie ławki do siedzenia. "Spędziliśmy tak tydzień, prawie bez jedzenia. Zaczął się ostrzał, dlatego wychodzenie było bardzo niebezpieczne, z dzieckiem wychodziłam na około pięć minut dziennie, żeby się rozprostować i pooddychać świeżym powietrzem - nawet w więzieniu wychodzi się na dłużej" - powiedziała.

W drugim miejscu, w którym spędziła 58 dni, schroniło się 75 osób, w tym 17 dzieci.

"Byliśmy ciągle ostrzeliwani, nawet bombami przeciwpancernymi. Schron drżał, tynk leciał nam na głowy, generator został zniszczony przez falę uderzeniową i przestał działać. Czasami pół godziny zajmowało mi podgrzanie w metalowym kubku nad świeczką wody dla dziecka" - opowiedziała kobieta. "Spaliśmy na łóżkach z drewnianych palet, bardzo twardych; sen był bolesny i nabawiliśmy się wielu siniaków - baliśmy się, że wezmą nas przez nie za wojskowych" - przyznała Anna. Dodała, że wśród przebywających w schronie osób były takie, które z preparatów antyseptycznych zgromadzonych ze względu na pandemię Covid-19 wydobywały alkohol, by "zrównoważyć swój stan emocjonalny".

Wspominając obóz filtracyjny, przez który musiała przejść podczas ewakuacji, powiedziała, że "wszystkich podzielono według płci". "Zabrano nas do namiotu, gdzie w obecności kobiet z rosyjskiej armii musiałyśmy się całkowicie rozebrać. Wybadano nas bardzo dokładnie, nie pozostawiając miejsc intymnych - zrobiły to w jednej tylko parze rękawiczek" - relacjonowała kobieta.

Doradca prezydenta: Wzrost cen to nie najgorsze, co czeka demokratyczny świat przy jego obecnej polityce wobec Rosji

Wzrost cen to nie najgorsze, z czym przyjdzie się zmierzyć demokratycznemu światu, jeśli będzie kontynuował obecną politykę w kwestii wywierania presji na Rosję - napisał we wtorek na Twitterze Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.

We wpisie Podolak następująco scharakteryzował podejście krajów demokratycznych do Rosji: "Rosja nie może wygrać, ale nie dostarczymy ciężkiego uzbrojenia, bo może to obrazić Rosję. Putin musi przegrać, ale nie nakładajmy nowych sankcji. Miliony umrą z głodu, ale nie jesteśmy gotowi na militarne konwoje (pozwalające na eksport - PAP) zboża".

W związku z blokadą ukraińskich portów 7 mln ton pszenicy, 14 mln ton kukurydzy, 3 mln ton oleju słonecznikowego i 3 mln ton makuchu słonecznikowego nie weszło na światowe rynki - przypomniała ukraińska agencja Ukrinform.

Dwóch rosyjskich żołnierzy skazanych na 11 i pół roku więzienia za zbrodnie wojenne

Ukraiński sąd skazał we wtorek dwóch schwytanych rosyjskich żołnierzy na 11 i pół roku więzienia za ostrzał Charkowa na wschodzie Ukrainy - podała agencja Reutera. To drugi wyrok za zbrodnie wojenne od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Rosyjscy żołnierze Aleksandr Bobykin i Aleksandr Iwanow usłyszeli wyrok, stojąc w boksie z pancernego szkła na sali rozpraw. Obaj przyznali się do winy w ubiegłym tygodniu - podała agencja Reutera.

W czasie procesu Bobykin twierdził, że jego jednostkę powiadomiono, iż będzie brała udział we wspólnych ćwiczeniach z armią białoruską, ale zamiast tego wysłano ją na Ukrainę i rozkazano ostrzeliwać leżący na wschodzie tego kraju Charków – relacjonowała proces stacja Sky News.

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy informowała wcześniej, że rosyjskie wojska celowo ostrzeliwały dzielnice mieszkalne w Charkowie. Od początku wojny z wyrzutni Grad i Uragan atakowano gęsto zabudowaną dzielnicę Północna Sałtiwka, a "prawie każdy z 15-piętrowych wieżowców w tej dzielnicy został zniszczony" - napisano w komunikacie SBU.

23 maja na karę dożywotniego więzienia skazano na Ukrainie rosyjskiego sierżanta Wadima Szyszymarina za umyślne zastrzelenie nieuzbrojonego ukraińskiego cywila w obwodzie sumskim na północy Ukrainy. Był to pierwszy wyrok za zbrodnie wojenne od początku inwazji.

Według oficjalnych informacji ukraińskiego MSW do 16 kwietnia zarejestrowano ponad 11,6 tys. podejrzewanych rosyjskich zbrodni wojennych. Władze Ukrainy wielokrotnie podkreślały, że wszelkie doniesienia o zbrodniach wojennych będą dokładnie badane, a sprawcy ścigani i sądzeni.

Władze: Rosjanie wywożą z Mariupola osierocone dzieci w nieznane miejsce

Rosyjskie władze okupacyjne wywożą z Mariupola ukraińskie dzieci, które zostały osierocone w czasie okupacji miasta, w nieznane miejsce - poinformował we wtorek na Telegramie doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko.

"Wiadomo, że około 15 dzieci, które były ukrywane przez mieszkańców Mariupola przy ul. Meotydy 18 zostało zabranych przez rosyjskich żołnierzy i wywiezionych w nieznanym kierunku" - napisał Andriuszczenko.

Zaznaczył, że obecnie ustalane są miejsca pobytu wywiezionych dzieci.

Jak przypomina Ukrinform, Rosja dokonała zmian w procedurze nadawania obywatelstwa, upraszczając proces dla ukraińskich sierot. Podczas ewakuacji z Mariupola Rosjanie przesłuchiwali także dzieci. Jak ustalono, mieszkańcy Mariupola, którzy nie przejdą pozytywnie procedury filtracji, zabierani są do byłej kolonii karnej w Ołeniwce w obwodzie donieckim lub do więzienia w Doniecku.

Mariupol został niemal całkowicie zniszczony w rosyjskich ostrzałach. Władze miasta informowały, że od początku rosyjskiej inwazji w mieście zginęło do 22 tys. cywilów. Dziś w oblężonym mieście przebywa ponad 100 tys. osób.

Władze: dwie osoby zginęły w ostrzale w obwodzie charkowskim

Dwie osoby, w tym 12-latek, zginęły w miejscowościach Iwaniwka i Zołocziw w obwodzie charkowskim na wschodzie Ukrainy w ostrzale dokonanym we wtorek rano przez wojska rosyjskie - poinformował szef władz obwodowych Ołeh Syniehubow.

W komentarzu w serwisie Telegram Syniehubow poinformował, że Rosjanie we wtorek rano wznowili ostrzały ukraińskich wsi w obwodzie charkowskim.

W poniedziałek Rosjanie ostrzeliwali dzielnice głównego miasta regionu - Charkowa, a także pobliskie rejony (powiaty). W tych ostrzałach zginęły trzy osoby, w tym dwie kobiety. Rannych zostało 19 cywilów, w tym dwoje nastolatków: 13-letnia dziewczynka i 16-letni chłopiec.

Syniehubow ostrzegł, że nie ustają działania bojowe na terenie regionu, a Rosjanie próbowali, choć bez powodzenia, kontrataku w rejonie wsi Dowheńke.

SBU: Wskutek problemów z zaopatrywaniem w żywność żołnierze rosyjscy zaczęli jeść psy

Wskutek problemów z zaopatrzeniem w żywność rosyjscy okupanci zaczęli jeść psy - podała we wtorek Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), powołując się na przechwyconą rozmowę żołnierza rosyjskiej armii.

"Jest ch...wo, dostajemy od Ukraińców wp...dol, nie mamy co jeść. Dziś zjedliśmy Yorkshire teriera" - napisał rosyjski żołnierz przebywający w okupowanym przez Rosję obwodzie chersońskim.

Jego zdaniem "w wojsku nie działa logistyka, przez co towarów nie da się dostarczyć". Mężczyzna poprosił rozmówcę o pożyczkę na zakup jedzenia.

Władze lokalne: Rosjanie umacniają pozycje na Wyspie Węży. Dwie dywizje S-300 skierowano na Krym

Rosjanie umacniają pozycje na Wyspie Węży, dwie dodatkowe dywizje zestawów rakietowych S-300 skierowano również na Krym - powiedział we wtorek szef odeskiej administracji wojskowej Serhij Bratczuk.

Zdaniem Bratczuka w pobliże położonej na Morzu Czarnym Wyspy Węży Rosjanie wysłali trzy dodatkowe okręty Floty Czarnomorskiej.

W niedzielę ukraińskie media informowały o odesłaniu do znajdującej się na anektowanym Krymie stoczni trzech rosyjskich okrętów desantowych, z których dwa - według wcześniejszych doniesień ukraińskiej armii - zostały uszkodzone.

"Pomimo zmniejszenia liczby rosyjskich okrętów, na morzu pozostawiono jednostkę przenoszącą pociski manewrujące Kalibr" - poinformował szef władz regionalnych w Odessie.

"Zagrożenie atakiem rakietowym na Odessę i pobliskie regiony pozostaje realne" - ostrzegł Bratczuk.

Sztab Generalny: Rosja straciła już około 30,5 tys. żołnierzy

Od początku inwazji na Ukrainę wojsko rosyjskie straciło już około 30,5 tys. żołnierzy, w tym około 150 w ciągu ostatniej doby - ogłosił we wtorek Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.

Minionej doby Rosja straciła też samolot, 9 czołgów, 20 pojazdów opancerzonych, 6 systemów artylerii, 2 wieloprowadnicowe wyrzutnie rakiet i 8 dronów – wynika z komunikatu zamieszczonego na Facebooku ().

Według ukraińskiego sztabu łączne straty sił rosyjskich od 24 lutego do 31 maja wynoszą: 1358 czołgów, 3302 pojazdy opancerzone, 208 samolotów, 174 helikoptery, 649 systemów artyleryjskich, 207 wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet, 93 systemy przeciwlotnicze, 2275 pojazdów i cystern, 13 jednostek pływających i 515 dronów.

Gen. Milley: Walki w Donbasie mogą zdecydować o dalszym przebiegu wojny na Ukrainie

Walki w Donbasie, które toczą się obecnie między ukraińskim a rosyjskim wojskiem, prawdopodobnie w dużym stopniu zdecydują o dalszym przebiegu wojny na Ukrainie - powiedział przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów Sił Zbrojnych USA generał Mark Milley w wywiadzie dla telewizji Fox News.

"Obecnie toczą się ważne walki w Donbasie między ukraińskim a rosyjskim wojskiem. Jak może to wpłynąć na najbliższych kilka tygodni? Prawdopodobnie w dużym stopniu ukształtują one zakończenie wojny (...)" - powiedział najwyższy rangą amerykański dowódca wojskowy w poniedziałkowym wywiadzie, zastrzegając jednocześnie, że "jest wiele możliwości i w tym momencie naprawdę nie mogę być niczego pewien".

Zapytany o poparcie dla odzyskania przez Ukrainę wszystkich terytoriów utraconych od 2014 roku, w tym Półwyspu Krymskiego, Milley podkreślił, że będzie wspierał wszelkie działania, jakie podejmie w tej sprawie prezydent USA Joe Biden i jego administracja.

"To jest wojna między Ukrainą a Rosją i w dużej mierze to, jak się (ona) zakończy na polu bitwy, zostanie określone przez prezydenta (Ukrainy Wołodymyra) Zełenskiego i prezydenta (Rosji Władimira) Putina" - skomentował Milley.

Generał został także poproszony o komentarz w sprawie uwag niektórych światowych polityków i publicystów, optujących za umożliwieniem Putinowi "zachowania twarzy" i uniknięcia upokorzenia w wyniku ewentualnej przegranej w wywołanej przez niego wojnie. Zapytany, czy to upokorzenie mogłoby przynieść jakiś katastrofalne skutki, Milley odparł, że to, czy zarówno Putin, jak i Zełenski, zachowają twarz, zależy od nich samych.

"To, czy Putin będzie miał jakieś wyjście z tej sytuacji, czy nie, albo czy Zełenski będzie miał jakieś wyjście, czy nie, zależy od tych przywódców. Po obu stronach zostało zabitych lub rannych około 100 tys. żołnierzy. Jest 7 mln uchodźców, 6 mln osób wewnętrznie przesiedlonych; w ciągu zaledwie 90 dni dokonano znacznych uszkodzeń w infrastrukturze Ukrainy. To bardzo poważna wojna, w której są wykorzystywane bardzo liczne zasoby po obu stronach, myślę więc, że zakończenie (konfliktu) przy stole negocjacyjnym to logiczny wybór, jednak obie strony muszą same dojść do takiego wniosku" - powiedział Milley.

Brytyjskie ministerstwo obrony: Rosja czyni powolne postępy, ale utrzymuje zdobycze

Siły rosyjskie w Donbasie czynią powolne postępy, ale zdobycze są utrzymywane; Rosja osiąga większe lokalne sukcesy niż poprzednio dzięki zmasowaniu wojsk na stosunkowo niewielkim obszarze - przekazało we wtorek brytyjskie ministerstwo obrony.

"Zdobycie Łymanu przez Rosję pomaga w jej głównym celu operacyjnym, którym prawdopodobnie pozostaje okrążenie Siewierodoniecka i zamknięcie enklawy wokół sił ukraińskich w obwodzie ługańskim. Trwa ciężki ostrzał, a na obrzeżach Siewierodoniecka prawdopodobnie toczą się walki uliczne. Elementy rosyjskiego Południowego Zgrupowania Wojsk prawdopodobnie prowadzą najbardziej skuteczną oś w tym sektorze, wspierane przez atakujące z północy Centralne Zgrupowanie Wojsk. Postępy są powolne, ale zdobycze są utrzymywane. Drogi do enklawy prawdopodobnie pozostają pod kontrolą ukraińską" - napisano w codziennej aktualizacji wywiadowczej.

"Rosja osiągnęła większe sukcesy lokalne niż we wcześniejszych etapach kampanii dzięki zmasowaniu sił i ognia na stosunkowo niewielkim obszarze. Zmusza to Rosję do zaakceptowania ryzyka w innych miejscach okupowanego terytorium. Celem politycznym Rosji jest prawdopodobnie zajęcie całego terytorium obwodów donieckiego i ługańskiego. Aby to osiągnąć, Rosja będzie musiała zabezpieczyć kolejne trudne cele operacyjne poza Siewierodonieckiem, w tym kluczowe miasto Kramatorsk i główną drogę M04 Dniepr-Donieck" - dodano.

Wojska rosyjskie kontrolują część Siewierodoniecka, nie ma ryzyka okrążenia obrońców miasta

Wojska rosyjskie kontrolują część Siewierodoniecka, ostatniego dużego bastionu sił ukraińskich w obwodzie ługańskim - poinformował we wtorek szef administracji tego regionu Serhij Hajdaj. Ocenił, że nie ma teraz ryzyka, że obrońcy miasta zostaną okrążeni.

Oddziały ukraińskie mają możliwość wycofania się - powiedział Hajdaj, którego cytuje portal Hromadske. Rosjanie przy tym stopniowo przesuwają się ku centrum Siewierodoniecka. Nie zajęli całego miasta. Trwają intensywne walki uliczne.

Zdaniem Hajdaja wojska rosyjskie planują teraz operacje w okolicznych wsiach, jak Boriwske i Syrotyne. "Ściągają sprzęt wojskowy, np. systemy Sołncepiok, by wypalać naszych wojskowych razem z cywilami" - powiedział Hajdaj. Sołncepiok to ciężkie miotacze ognia, wystrzeliwujące pociski termobaryczne, nazywane również bombami próżniowymi.

Władze obwodu ługańskiego: dwie osoby zostały zabite w ostrzałach

Szef obwodu ługańskiego na wschodzie Ukrainy Serhij Hajdaj poinformował we wtorek, że w ciągu ostatniej doby zginęły w regionie dwie osoby na skutek ostrzałów rosyjskich. Jedną z nich jest francuski dziennikarz, o którego śmierci informowano w poniedziałek.

W oświadczeniu na serwisie Telegram Hajdaj przypomniał, że dziennikarz, Frederic Leclerc-Imhoff, zginął na miejscu podczas ostrzału w Lisiczańsku. Trzy inne osoby zostały ranne.

W tym samym mieście, w innym miejscu, znaleziono ciało zabitego mężczyzny. Zginął przed własnym domem. W miejscowości Zołote ranna została kobieta.

"Nie wiemy, ile ofiar było w ciągu ostatnich dwóch dni wśród ludności cywilnej w tych rejonach Siewierodoniecka, do których weszli bojownicy" - napisał Hajdaj. Jak poinformował, w ciągu ostatniej doby w ostrzałach uszkodzonych zostało w obwodzie ługańskim kilkadziesiąt domów.

Państwowy Związek Dziennikarzy Ukrainy podkreślił we wtorek, że Frederic Leclerc-Imhoff jest ósmym pracownikiem mediów, który zginął podczas wykonywania swej pracy, relacjonując rosyjską inwazję na Ukrainę.

Litewskie MON: przekażemy Ukrainie kolejny sprzęt wojskowy, w tym dron Bayraktar

Wkrótce przekażemy Ukrainie nie tylko pojazdy wojskowe, ale również systemy ochrony przed dronami i termowizory oraz dron Bayraktar, który zostanie zakupiony za pieniądze ze zbiórki zorganizowanej przez litewskich obywateli - poinformował w poniedziałek wieczorem na Twitterze litewski minister obrony Arvydas Anuszauskas.

"W najbliższej przyszłości Litwa dostarczy nie tylko już obiecane pojazdy opancerzone, ciężarówki i samochody typu SUV, ale przekaże również systemy ochrony przed dronami i termowizory! I, oczywiście, Bayraktar, który zostanie zakupiony za pieniądze zebrane przez Litwinów i osoby, które pomogły Litwie!" - napisał Anuszauskas.

Litwini w ciągu czterech dni zebrali 5 mln euro potrzebnych na zakup drona Bayraktar produkowanego w Turcji, który zostanie przekazany walczącej Ukrainie.

W środę litewskie ministerstwo obrony poinformowało o planie przekazania kolejnej puli pomocy wojskowej walczącej z Rosją Ukrainie, której wartość jest szacowana na około 15,5 mln euro. Systemy ochrony przed dronami, termowizory i Bayraktar to dodatkowy sprzęt, o którym nie wspominano we wcześniejszym oświadczeniu resortu.

Trzy osoby zginęły w rosyjskim ostrzale Słowiańska

Wojska rosyjskie ostrzelały Słowiańsk, w wyniku ostrzału zginęły trzy osoby, a sześć zostało rannych - poinformował we wtorek szef obwodu donieckiego na wschodzie Ukrainy Pawło Kyryłenko.

Atak nastąpił w nocy z poniedziałku na wtorek. W ostrzale uszkodzona została szkoła i co najmniej siedem wielopiętrowych bloków mieszkalnych - podała agencja Ukrinform.

Kyryłenko wezwał mieszkańców obwodu donieckiego do ewakuacji i podkreślił, że żadne miejsce w regionie nie jest teraz bezpieczne.

Na miejscu trwa akcja ratunkowa. Ustalana jest dokładna liczba zabitych i rannych.

Armia: kontrofensywa sił ukraińskich na południu kraju sieje panikę wśród Rosjan

Wojska rosyjskie nasiliły ostrzały na południu Ukrainy, ale siły ukraińskie uniemożliwiają im posuwanie się naprzód, a ich kontrofensywa sieje panikę w rosyjskich szeregach - podała we wtorek agencja Ukrinform, cytując ukraińskie dowództwo operacyjne Południe.

Rosjanie utrzymują zajęte pozycje, ale nie udaje im się zdobyć nowych terenów, więc zamiast tego skupiają się na ostrzałach z artylerii i moździerzy - twierdzi dowództwo.

W poniedziałek rosyjskie wojsko dwukrotnie zaatakowało ukraińskie pozycje w obwodzie mikołajowskim przy użyciu śmigłowców Mi-24. Ostrzelało też szereg miejscowości z artylerii i wyrzutni rakiet, w wyniku czego rannych zostało co najmniej czworo cywili.

W Mikołajowie i na jego przedmieściach odnotowano uderzenia w osiedla mieszkaniowe i infrastrukturę przemysłową. Uszkodzony został młyn, zakład przetwórstwa mięsa, wodociągi i wiele domów - napisano w komunikacie.

Skuteczna kontrofensywa sił ukraińskich wypchnęła natomiast najeźdźców ze wsi Mykołaiwka w północnej części obwodu chersońskiego. Według dowództwa operacyjnego Południe wywołało to panikę wśród rosyjskich jednostek na tym obszarze.

Uderzenia rakietowe i artyleryjskie przeprowadzone przez siły ukraińskie na południu kraju wyeliminowały 78 rosyjskich żołnierzy i zniszczyły osiem czołgów, dwie haubice, dwa systemy rakietowe Grad, pięć pojazdów opancerzonych i dwie wojskowe ciężarówki - przekazał Ukrinform.

Sztab: nie ustaje szturm rosyjski na dwóch kierunkach w Donbasie

Wojska rosyjskie wciąż prowadzą szturm na kierunkach Siewierodoniecka i Bachmutu - podał we wtorek rano Sztab Generalny Ukraińskich Sił Zbrojnych. Rosjanie szykują się też do szturmu na kierunku Łymanu - miasta, które zajęli w ostatnich dniach.

"Na kierunku Siewierodoniecka (wróg) prowadzi szturm w rejonach miejscowości Siewierodonieck i Toszkiwka. Trwają działania bojowe. Na kierunku Bachmutu wróg prowadził działania bojowe i szturmowe w rejonach miejscowości: Zołote, Komyszuwacha, Nyrkowe, Berestowe, Pokrowske, Dołomitne" - podał sztab.

Rosjanie ostrzeliwują oddziały armii Ukrainy na kierunku Doniecka z moździerzy, artylerii lufowej i systemów rakietowych. "Przeciwnik koncentruje główne wysiłki na uzyskaniu kontroli nad miastem Siewierodonieck. Aktywnie stosuje metody walki radioelektronicznej" - czytamy w porannym komunikacie sztabu.

Armia ukraińska ocenia, że wojska rosyjskie szykują się do szturmu na kierunku słobożańskim (obszar północno-wschodniej Ukrainy, na północ od Donbasu i na wschód od Kijowa). "Przeciwnik kontynuuje przygotowania do ofensywy, bada możliwe trasy poruszania się, dostaw broni, sprzętu i zaopatrzenia z terytorium Federacji Rosyjskiej" - głosi oświadczenie sztabu.

Media: Ukraina otrzyma pociski MLRS krótszego zasięgu

Ukraina otrzyma nowe partie precyzyjnych pocisków kierowanych MLRS, ale nie będzie mogła prowadzić ostrzału w głąb terytorium Rosji - napisał na Twitterze amerykański ekspert ds. stosunków międzynarodowych, dyplomata Michael McFaul.

"Komentarze wyjaśniające ze strony administracji prezydenta Joe Bidena są zachęcające – napisał McFaul - Ukraina otrzyma nowe partie precyzyjnych pocisków kierowanych o większym zasięgu od tych, które obecnie posiada, ale nie takie, które będą w stanie uderzyć w głąb Rosji".

"Washington Post" cytuje wypowiadającego się pod warunkiem anonimowości amerykańskiego polityka, zaznajomionego ze sprawą, który potwierdza te informacje. Zaznacza przy tym, że typowe pociski MLRS trafiają w cele w odległości około 70 km i takie właśnie rakiety Stany Zjednoczone zamierzają dostarczyć na Ukrainę.

W poniedziałek prezydent USA Joe Biden powiedział, że Waszyngton nie przekaże Ukrainie "systemów rakietowych, którymi może uderzyć wewnątrz Rosji". Zrodziło to spekulacje, że administracja - wbrew wcześniejszym doniesieniom - nie wyśle Kijowowi systemów MLRS lub HIMARS, o które Ukraina od dawna zabiegała, m.in. ze względu na zasięg rakiet.

W zależności od używanej amunicji mogą one wystrzeliwać rakiety od 32 do nawet 300 km, choć podstawowe rakiety mają zasięg 32-45 km. To więcej niż dostarczone wcześniej haubice M777, które sięgają maksymalnie 40 km.

Zełenski: Europa będzie musiała zrezygnować z rosyjskiej ropy

Europa będzie musiała zrezygnować z rosyjskiej ropy i produktów naftowych. Bo chodzi o niezależność samych Europejczyków od rosyjskiej broni energetycznej - powiedział w poniedziałek wieczorem w przemówieniu wideo prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

"Jestem wdzięczny Charlesowi Michelowi, przewodniczącemu Rady Europejskiej, za wspieranie interesów Ukrainy, interesów całej Europy oraz za próbę jak najszybszego znalezienia niezbędnych kompromisów w celu przyjęcia szóstego pakietu sankcji Unii Europejskiej. Rosja musi odczuć znacznie większą cenę za swoją agresję" - mówił Zełenski.

Zwrócił uwagę, że przerwa w uzgadnianiu nowych sankcji w Europie trwa zbyt długo. "Piąty pakiet sankcji został wprowadzony 8 kwietnia. Tak więc minęło dużo czasu bez wzmocnienia europejskich sankcji wobec Rosji" - powiedział ukraiński prezydent.

Zaznaczył, że kluczową kwestią jest oczywiście ropa. "Uważam, że Europa i tak będzie musiała zrezygnować z rosyjskiej ropy i produktów naftowych. Bo chodzi o niezależność samych Europejczyków od rosyjskiej broni energetycznej. A im szybciej to nastąpi, im pełniejsza będzie rezygnacja z rosyjskiej ropy, tym bardziej będzie to w końcu opłacalne dla samej Europy" - stwierdził.

Zełenski mówił też, że Rosjanie ukradli już pół miliona ton zboża na Ukrainie i szukają sposobu na jego sprzedaż.

"Ze względu na blokadę przez Rosję ukraińskich portów na Morzu Czarnym i zajęcie ukraińskiej części Morza Azowskiego, Ukraina nie może wyeksportować 22 mln ton zboża już magazynowanego. To ilość, która powinna trafić na rynek zagraniczny. A blokada naszego eksportu przez Rosję destabilizuje sytuację naprawdę w skali globalnej. W efekcie żywność drożeje w różnych krajach. W konsekwencji istnieje zagrożenie głodem, w Afryce, Azji, w niektórych krajach europejskich" - ostrzegał prezydent Ukrainy.

Według niego zagrożenie to może przerodzić się w nowy kryzys migracyjny, a władzom Rosji wyraźnie na tym zależy.

Zełenski podkreślił także, iż sytuacja w Donbasie pozostaje niezwykle trudna. "Armia rosyjska próbuje zebrać przeważające siły, aby wywierać coraz większą presję na naszych obrońcach. Tam, w Donbasie, jest teraz zgromadzona maksymalna siła bojowa armii rosyjskiej" - mówił.

"Siewierodonieck, Lisiczańsk, Bachmut, Awdijewka, Kurachowe, Słowiańsk i kilka innych miast pozostają kluczowymi celami dla okupantów w tym rejonie. Dziś wojska rosyjskie ponownie ostrzelały Charków. Terytorium regionu Sumy było również ostrzeliwane przez granicę ukraińsko-rosyjską. Trwa walka o region Chersoniu. Krok po kroku wyzwalamy naszą ziemię i stopniowo zbliżamy się do momentu, w którym Rosja będzie musiała złożyć broń, policzyć wszystkich swoich poległych i przejść do dyplomacji" - zapewnił Zełenski.

Władze: W Siewierodoniecku nadal trwają walki uliczne

Rosyjskie wojska w poniedziałek wkroczyły do Siewierodoniecka, nadal trwają walki uliczne - poinformował na Telegramie szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj. Miasto to jest ostatnim dużym bastionem wojsk ukraińskich w tym obwodzie.

"Sytuacja w Siewierodoniecku jest tak skomplikowana, jak to tylko możliwe. Okupantom udało się wyjść z obrzeży, gdzie znajduje się Hotel Mir, i przesunąć się nieco głębiej w miasto. Teraz nadal trwają walki uliczne" - oświadczył Hajdaj.

Wezwał mieszkańców Siewierodoniecka, aby nie wychodzili z budynków na zewnątrz i w miarę możliwości chowali się w schronach.

Wcześniej w poniedziałek rzecznik ministerstwa obrony Ukrainy Ołeksandr Motuzianyk mówił, że armia ukraińska dokłada wszelkich starań, by uniknąć otoczenia swych oddziałów w rejonie Siewierodoniecka i Lisiczańska. Tymczasem szturm trwa w kilku kierunkach i najzacieklejsze walki toczą się na trzech kierunkach: Siewierodoniecka, Bachmutu i Kurachowego.

Zełenski rozmawiał z Erdoganem o odblokowaniu ukraińskich portów

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski poinformował w poniedziałek, że rozmawiał z przywódca Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem o zagrożeniach dla bezpieczeństwa żywnościowego, stworzonych przez Rosję i o sposobach odblokowania portów ukraińskich.

"Rozmawialiśmy o zagrożeniach dla bezpieczeństwa żywnościowego wywołanych przez agresora, o sposobach odblokowania portów ukraińskich i o współpracy w sferze bezpieczeństwa" - napisał Zełenski na Twitterze.

Jak dodał, wraz z Erdoganem byli zgodni, że odbudowanie pokoju jest konieczne. "Doceniamy wsparcie Turcji w tym procesie" - napisał.

Tymczasem turecka agencja Anatolia przekazała, że Erdogan w rozmowie zapewnił, że Turcja gotowa jest wesprzeć kontynuację negocjacji ukraińsko-rosyjskich. Ankara gotowa jest też "do okazania większego wsparcia, w tym pośrednictwa" - głosi komunikat.

Według tego oświadczenia strona turecka podkreśliła szczególną wagę morskiego korytarza dla eksportu ukraińskiej produkcji rolnej.

Wcześniej w poniedziałek Erdogan rozmawiał z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Zaproponował mu, by w Stambule odbyły się rozmowy z udziałem Rosji, Ukrainy i ONZ. Erdogan zadeklarował gotowość Turcji do udziału w takim "mechanizmie obserwacyjnym" między Moskwą, Kijowem i ONZ. W rozmowie z Putinem podkreślił, że pokój powinien nastąpić jak najszybciej.

Władze regionalne: wojska rosyjskie czynią postępy w Siewierodoniecku, walki trwają

Szef obwodu ługańskiego na wschodzie Ukrainy Serhij Hajdaj poinformował w poniedziałek, że w Siewierodoniecku, ostatnim dużym bastionie wojsk ukraińskich w obwodzie ługańskim, wojska rosyjskie wkroczyły dalej na teren miasta. Wciąż trwają walki uliczne.

Hajdaj powiedział w telewizji ukraińskiej, że Rosjanom udało się przebić od przedmieść do miejsca, gdzie znajduje się budynek hotelu Mir, a także "troszeczkę dalej w głąb miasta".

W komentarzu na serwisie Telegram szef obwodu powtórzył, że Rosjanie weszli dalej w głąb miasta. Wezwał także mieszkańców, by nie opuszczali schronów.

Nowa ambasador USA Bridget Brink jest już w Kijowie

Do Kijowa przybyła nowa ambasador USA Bridget Brink - podały w poniedziałek ukraińskie agencje informacyjne. Brink napisała tego dnia na swoim Twitterze, że dołączyła do zespołu ambasady i wspomniała o wsparciu Ukrainy.

"Jest dla mnie zaszczytem dołączenie do naszego fantastycznego zespołu ambasady USA w Kijowie, na rzecz wsparcia Ukrainy" - napisała Brink. Opublikowała także swoje zdjęcie w centrum Kijowa; w tle widać sobór Sofijski.

Informacja o przybyciu Brink do Kijowa 29 maja znalazła się w oficjalnej biografii ambasador opublikowanej na stronie internetowej placówki. Portal Ukrainska Prawda podał, że Brink wręczy w tym tygodniu listy uwierzytelniające prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu.

Nowa ambasador została nominowana przez prezydenta USA Joe Bidena na to stanowisko w kwietniu br. Senat zatwierdził nominację 19 maja, w dniu, gdy ambasada USA w Kijowie została ponownie otwarta. Amerykańscy dyplomaci opuścili tę placówkę prawie dwa tygodnie przed rosyjską inwazją 24 lutego, przenosząc część swoich zadań do Lwowa, a następnie do Polski.

Pochodząca z Michigan i mówiąca po rosyjsku Brink była wcześniej ambasadorem USA na Słowacji. Pracuje w dyplomacji od 25 lat. Pracowała m.in. w Uzbekistanie i Gruzji, a także na wielu wysokich stanowiskach w Departamencie Stanu i Radzie Bezpieczeństwa Narodowego. (PAP)

Źródło:
Tematy
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING
Załóż konto osobiste w apce Moje ING i zgarnij do 600 zł w promocjach od ING

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Powiązane: Wojna w Ukrainie

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki