Obserwujący silną przecenę ropy naftowej mieli prawo spodziewać się istotnego spadku cen paliw. Tak się jednak nie stało. Detaliczne stawki za olej napędowy czy benzynę ledwo drgnęły, mimo że kurs ropy Brent znalazł się najniżej od przeszło 4 lat.


Od początku kwietnia ropa Brent potaniała z ok. 75USD do 63 USD za baryłkę. W środę po raz pierwszy od lutego 2021 roku była wyceniana nawet poniżej 60 dolarów za baryłkę. To oczywiście efekt obaw, że wojny celne prezydenta Trumpa sparaliżują międzynarodowy handel i obniżą zapotrzebowanie na paliwa.
Wydawałoby się, że w takiej sytuacji dość szybko zobaczymy istotne przeceny przy dystrybutorach. Nic z tych rzeczy! Owszem, pewne korekty w dół można było dostrzec, ale jak dotąd były one raczej kosmetyczne. Pod koniec mijającego tygodnia średnia detaliczna cena benzyny Pb95 wynosiła 5,98 zł i była raptem o trzy grosze niższa niż tydzień wcześniej – wynika z danych BM Reflex.
Olej napędowy tankowano średnio po 6,06 zł/l, a więc raptem o 4 gr/l taniej niż przed tygodniem. Zarówno w przypadku ON jak i Pb95 były to najniższe przeciętne ceny detaliczne od pół roku. Po raz poprzedni średnie stawki poniżej 6zł/l obserwowaliśmy na przełomie września i października ubiegłego roku. Wtedy ropa Brent kosztowała 75-80 USD za baryłkę.


Trzeba przy tym odnotować, że jednak tankujemy znacznie taniej niż rok temu. Średnia cena detaliczna Pb95 10 kwietnia była o 69 gr/l niższa niż 12 miesiącu temu, zaś olej napędowy w tym czasie potaniał o 67 gr/l. Jedynie ceny autogazu utrzymują się na poziomach znacznie (tj. o 26 gr/l) wyższych niż na w kwietniu 2024 roku.
Od czego zależą ceny paliw?
Zacznijmy od tego, że paliwa mogłyby być dużo tańsze, gdyby nie podatki narzucane przez władze. Z każdego zakupionego litra benzyny bądź oleju napędowego ponad 40% trafia w ręce państwa. Gdyby np. stawka VAT nadal wynosiła 8%, to benzyna mogłaby kosztować ok. 5,00 zł/l, a olej napędowy w 5,10 zł/l. Ponadto rządzący mogliby znieść „opłatę emisyjną” wprowadzoną przez swych poprzedników, co pozwoliłby obniżyć ceny brutto o kolejne 10 gr/l.
Po drugie, światowy handel paliwami rozliczany jest w dolarach amerykańskich. I akurat tutaj w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin też otrzymaliśmy bardzo dobre wiadomości. W piątek przed południem dolar kosztował nieco niespełna 3,76 zł i był najtańszy od czerwca 2021 roku. To zatem kolejny argument za spadkiem detalicznych cen paliw wyrażonych w PLN.
Jednakże same podatki, ropa i dolar to nie wszystko. Nie tankujemy przecież ropy, tylko gotowe paliwa. A koszt surowca stanowi tylko kilkanaście procent ceny benzyny. Tutaj decydujące są notowania paliw na światowych giełdach. Pod koniec tygodnia galon benzyny w Nowym Jorku wyceniany był na ok. 1,95 USD. W środę było to nawet mniej niż 1,90 USD i najmniej od września. Nadal jednak nie były to ceny niskie jak na standardy tego, do czego przyzwyczailiśmy się przed rosyjską inwazją na Ukrainę w lutym 2022 roku.
Za to na najniższym poziomie od 2021 roku znalazły się giełdowe notowania oleju napędowego. Paliwo to na londyńskie ICE było wyceniane na niespełna 600 USD za tonę. To o ponad 100 USD/t mniej niż jeszcze pod koniec lutego.
Taniej w hurcie, taniej w detalu?
I dopiero te ceny przenoszone są na polski rynek hurtowy, a z niego ze sporym opóźnieniem dopiero „przesiąkają” do detalu. 11 kwietnia Orlen oferował benzynę Eurosuper95 po 4 470 zł/m3, co po doliczeniu 23% VAT przekładało się na 5,50 zł/l. To aż o 26 gr/l mniej niż przed tygodniem! Przy utrzymaniu w kolejnych dniach takich cen hurtowych benzyna na stacjach mogłaby spokojnie kosztować mniej niż 5,80 zł/l.
Podobnie jest w przypadku oleju napędowego, który w piątkowym cenniku Orlenu widniał po 4509 zł/m3, czyli jakieś 5,55 zł/l po doliczeniu vatu. To aż o 27 gr/l taniej niż przed tygodniem. W takim układzie litr ON na stacjach niedługo może kosztować zdecydowanie mniej niż 6 zł.


Otwartą kwestią jest to, jaką politykę cenową przyjmą najwięksi operatorzy stacji z Orlenem na czele. W niedalekiej przeszłości nie raz i nie dwa zdarzało się, że ceny na pylonach malały bardzo opieszale i tylko w niewielkim stopniu odzwierciedlały sytuację na rynku hurtowym. Tu wszystko zależne jest od siły konkurencji na lokalnych (tj. w pojedynczych miastach czy powiatach) rynkach oraz od polityki cenowej największych graczy.