Renta wdowia to temat, który szczególnie śledzą seniorzy. Choć polityczna i publiczna debata trwa od lat, to realnie nic się nie zmienia. Jeden ze sztandarowych pomysłów kojarzonych z Lewicą może nie wypalić, bo zdaniem Ministerstwa Finansów to "koszty nie do udźwignięcia".


Pod obywatelskim projektem ustawy o rencie wdowiej, który powstał z inicjatywy ponad 20 organizacji, w tym Porozumienia Ogólnopolskiego Związku Zawodowego oraz z udziałem Lewicy, podpisało się ponad 200 tys. obywateli.
2 pomysły na rentę wdowią
Założono w nim dwa warianty świadczenia. Pierwszy mówi o tym, że osobie uprawnionej przysługuje renta rodzinna po zmarłym małżonku powiększona o 50 proc. przysługującej jej emerytury, emerytury rolniczej, emerytury wojskowej, emerytury policyjnej, świadczenia przedemerytalnego, nauczycielskiego świadczenia kompensacyjnego, renty z tytułu niezdolności do pracy, wojskowej renty inwalidzkiej albo policyjnej renty inwalidzkiej.
Drugi wariant zakłada natomiast, że osobie uprawnionej wypłaca się przysługującą jej emeryturę, emeryturę rolniczą, emeryturę wojskową, emeryturę policyjną, świadczenie przedemerytalne, nauczycielskie świadczenie kompensacyjne, rentę z tytułu niezdolności do pracy, wojskową rentę inwalidzką albo policyjną rentę inwalidzką, powiększoną o 50 proc. renty rodzinnej po zmarłym małżonku.
Lewica chce szybszych prac nad projektem. - Jesteśmy dogadani z marszałkiem Hołownią, że drugie czytanie renty wdowiej odbędzie się na lipcowym posiedzeniu Sejmu - mówi money.pl osoba z otoczenia minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszki Dziemianowicz-Bąk. Trwają jeszcze rozmowy o szczegółach renty wdowiej, m.in. o maksymalnej wysokości świadczenia czy też tempie dochodzenia do 50 proc. świadczenia.
Koszty znacznie wyższe, niż szacowano?
Jak wynika z ustaleń money.pl, pomimo ogólnej zgody co do renty wdowiej, największym hamulcowym projektu ma być minister finansów. Problem stanowią szacunki kosztów tego rozwiązania. Ministerstwo Rodziny oszacowało w maju, że w początkach działania ustawy na wypłatę świadczeń trzeba będzie przeznaczyć 8-10 mld zł rocznie. Jednak nieoficjalnie mówi się o znacznie większych kwotach.
Ministerstwo Finansów ma poważne wątpliwości, które wynikają właśnie z kosztów tego rozwiązania, dlatego dyskusja dotyczy m.in. limitu na świadczenie. - Minister pracy zaproponowała, żeby to były trzy przeciętne emerytury, ale w grze pojawił się też postulat, żeby to były dwie minimalne pensje. Jakimś rozwiązaniem może też być, żeby to były dwie przeciętne emerytury - czytamy.
- Czy dwie, czy trzy emerytury to nie jest duża różnica, bo koszty budżetowe są duże i nie do udźwignięcia. To od 32 do 38 mld zł - wskazuje nasz rozmówca związany z MF. Tak duże koszty to blisko 1 proc. PKB, co w sytuacji finansów publicznych, których deficyt oscyluje w okolicach 5 proc. PKB, i realiach procedury nadmiernego deficytu może się okazać nie do udźwignięcia.
Deficyt się pogłębi, z niektórymi obietnicami trzeba będzie poczekać
Rząd Donalda Tuska znalazł się w trudnym położeniu. Z jednej strony rosną wydatki m.in. na zbrojenia czy zdrowie. Z drugiej zapowiada się obniżenie składki zdrowotnej dla biznesu. Sytuację komplikuje kontekst polityczny. Wybory do europarlamentu zastopowały dyskusje nad realizacją części pomysłów, a w piątek projekt Lewicy w sprawie dekryminalizacji aborcji nie zdobył większości w Sejmie. Z różnych stron rządzącej większości rośnie presja na realizację wyborczych zobowiązań - czytamy.
"Być może będzie trzeba poczekać z realizacją pewnych obietnic wyborczych, w tym z kwotą wolną od podatku" - oceniła w tym tygodniu marszałkini Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska z KO.
"Mamy procedurę nadmiernego deficytu i zdajemy sobie sprawę, że w obecnej sytuacji nasze wydatki na obronność muszą być zwiększone. (...) Trzeba zrobić tak, żeby nie trzeba było ciąć. Trzeba się zastanowić, pracujemy nad budżetem. Może trzeba będzie poczekać z pewnymi obietnicami. Może z kwotą wolną od podatku. To jest pytanie do ministra finansów" - powiedziała marszałkini w Radiu Zet.
Ekonomiści ostrzegają. Kierunek większe zadłużenie Polski i wielki powrót luki VAT
Jeżeli nie podejmiemy działań naprawczych, w ciągu dekady Polska znajdzie się w gronie 10 najbardziej zadłużonych państw Unii Europejskiej, a dług budżetowy może przekroczyć 80% PKB, co doprowadzi do efektu śniegowej kuli - ostrzegają autorzy raportu “Zagrożenia nadmiernego długu publicznego”.
Ekonomiści PKO BP prognozują, że deficyt sektora finansów publicznych w 2024 r. pogłębi się do 5,3 proc. PKB za sprawą realizacji obietnic wyborczych i wydatków zbrojeniowych. I choć ich zdaniem procedura nadmiernego deficytu nie powinna być dotkliwa dla polskiej gospodarki, to zaznaczają, że jest to sygnał, że nie ma przestrzeni do zwiększania wydatków.
Według przyjętych przez rząd założeń makroekonomicznych do projektu ustawy budżetowej na 2025 r., PKB Polski wzrośnie w przyszłym roku o 3,7 proc., a średnioroczna inflacja CPI ukształtuje się na poziomie 4,1 proc.
Waloryzacja rent i emerytur 2025 - ile planuje rząd?
Rząd prognozuje, że wskaźnik waloryzacji emerytur i rent w 2025 r. wyniesie nie mniej niż 106,78 proc. Oznacza to wzrost świadczeń o co najmniej 6,78 proc. Według rządowych szacunków koszt waloryzacji wyniesie ok. 28,1 mld zł.
Obecnie, w przypadku zbiegu prawa do kilku świadczeń emerytalno-rentowych, obowiązuje zasada wypłaty jednego świadczenia. Dlatego po śmierci małżonka osoba owdowiała może zachować swoją emeryturę albo z niej zrezygnować i wybrać rentę rodzinną po zmarłym.
Przeczytaj także
Po waloryzacji od 1 marca 2024 r. kwota najniższej emerytury, renty rodzinnej i renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy wzrosła z 1588,44 zł do 1780,96 zł. Renta z tytułu częściowej niezdolności do pracy wynosi teraz 1335,72 zł. Do kwoty 1780,96 zł podniesiona została też renta socjalna. Jak informuje ZUS, przeciętna emerytura i renta wyniosła w pierwszym kwartale 2024 r. 3516,95 zł.
























































