Na apel związkowców dziesiątki tysięcy Chilijczyków wzięły w czwartek udział w strajku, domagając się wprowadzenia państwowego systemu emerytur i protestując przeciw pogarszaniu ustawodawstwa pracy. W Santiago wznieśli barykady, które szybko rozebrała policja.
Organizator protestu, Jednolita Centrala Pracujących (CUT), którą poparły stowarzyszenia studentów i uczniów szkół średnich, podała, że strajk najliczniej poparli pracownicy administracji publicznej, zwłaszcza instytucji podległych Ministerstwu Finansów, w których zastrajkowało 90 000 związkowców.
![]() |
»Co myślisz o swoim banku? Oceń konta bankowe i wygraj nagrody |
Karabinierzy, chilijska żandarmeria, aresztowali 24 uczestników protestów ulicznych.
Do strajku doszło na cztery miesiące przed wyborami prezydenckimi, które odbędą się 17 listopada. Napięcie w Chile utrzymuje się od długiego czasu, m.in. wskutek demonstracji studenckich i uczniowskich. Ich uczestnicy domagają się przywrócenia w Chile bezpłatnego szkolnictwa, które istniało w tym kraju do czasów dyktatury wojskowej gen. Augusto Pinocheta (1973-1990). Za rządów Pinocheta sprywatyzowano też system emerytalny.(PAP)
ik/ kar/