REKLAMA

Polska na czwartym miejscu na świecie w eksporcie mebli

2011-05-24 07:10
publikacja
2011-05-24 07:10

24.05. Warszawa (PAP/media) - W niewielu sektorach gospodarki jesteśmy tak silni, jak w produkcji mebli - oznajmia "Puls Biznesu".

Z eksportem, wartym w 2010 r. 5,6 mld euro zajmujemy czwarte miejsce na świecie w klasyfikacji największych eksporterów mebli. Przed nami są Włosi, Niemcy i liderujący stawce Chińczycy.

Wyprzedzające nas kraje europejskie dominują w produkcji wyrobów bardziej ekskluzywnych i droższych. Specjalnością Polski są meble tanie, ale dobrej jakości.

Zdania na temat naszych wyrobów są jednak podzielone. Jedni uważają, że brakuje nam nowych pomysłów i od lat oferujemy to samo. Inni twierdzą, że właśnie tańsze, typowe meble pozwalają osiągać największe zyski.

Jednak pomimo różnicy zdań, Polska jest cenionym dostawcą i szacuje się, że w ciągu dekady rocznie rynek powinien rosnąć o 5 proc. - czytamy w "Pulsie Biznesu".(PAP)

kmad/

Źródło:PAP
Tematy
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Advertisement

Komentarze (6)

dodaj komentarz
maxbiznes
A dziwne. Co trzeci mebel IKEA na świecie pochodzi z Polski.
Przynajmniej w meblach jesteśmy w czołówce.
~Mariola
w produkcji sprzętu AGD zajmujemy 1 miejsce w Europie. Wszyscy liczący sie producenci tego sprzetu na świecie mają w Polsce fabryki.
Ale Pisuarom to nie odpowiada bo zyski im uciekają.
Dla Pisuarów to lepiej żeby te zyski uciekały np. czechom i słowakom i żeby polacy do pracy jeździli za granice tylko żeby przypadkiem jakiś
w produkcji sprzętu AGD zajmujemy 1 miejsce w Europie. Wszyscy liczący sie producenci tego sprzetu na świecie mają w Polsce fabryki.
Ale Pisuarom to nie odpowiada bo zyski im uciekają.
Dla Pisuarów to lepiej żeby te zyski uciekały np. czechom i słowakom i żeby polacy do pracy jeździli za granice tylko żeby przypadkiem jakiś "obcy" w Polsce sie nie wzbogacił....co za pop*.... ugrupowanie i jaki denny elektorat.
~mikrus odpowiada ~Mariola

Już od ubiegłego roku kondycja BRW - największego zakładu meblarskiego, zatrudniającego w powiecie biłgorajskim łącznie około 3500 osób - spada. Nastroje załogi, większość której w obliczu kryzysu w branży zgodziła się pracować na część etatu, nie polepszają informacje o grupowych zwolnieniach dwustu osób w Mielcu i zamknięciu

Już od ubiegłego roku kondycja BRW - największego zakładu meblarskiego, zatrudniającego w powiecie biłgorajskim łącznie około 3500 osób - spada. Nastroje załogi, większość której w obliczu kryzysu w branży zgodziła się pracować na część etatu, nie polepszają informacje o grupowych zwolnieniach dwustu osób w Mielcu i zamknięciu zakładu mebli tapicerowanych w Słupach, gdzie bez pracy zostało około stu osób. Mnożą się plotki o widmie upadłości firmy, o programach unijnych, które mają wyciągnąć zakład z opresji i o rychłych zwolnieniach pracowników biłgorajskiej firmy. Część z tych pogłosek potwierdza prezes spółki, informując, że dalszych redukcji wykluczyć, niestety, nie można. Zaprzecza jednak, że zakład ma się na skraju upadłości. - Wszelkie pogłoski o złej kondycji finansowej lub wręcz upadłości są bezpodstawne i wypowiadane przez osoby, które nie znają podstawowych danych finansowych naszej firmy - mówi prezes Zarządu Black Red White SA., Tomasz Ostrowicki, który niedawno zastąpił na tym stanowisku wieloletniego prezesa Stanisława Bosaka. - Spadek wartości sprzedaży w roku ubiegłym miał oczywiście negatywne skutki dla rentowności spółki, lecz w żaden sposób nie zagraża jej płynności, co najwyżej obniżka rentowności spowodowała radykalne zmniejszenie przez nas wielkości nowych inwestycji - dodaje.

Jeszcze rok temu, kiedy to firma zaczęła odczuwać początki kłopotów, prezes Stanisław Bosak udzielił NOWej Gazecie Biłgorajskiej wywiadu, w którym mówił, że BRW po wielu latach dynamicznego rozwoju, podobnie jak pozostali producenci mebli, odczuwa poważny kryzys. Dodał, że w opałach pozostaje cały przemysł meblowy w Polsce, a jego przyczyną jest globalne spowolnienie gospodarcze. Prezes poinformował, że spółka zaczyna ograniczać wydatki, ponieważ bardzo niepokojące były spadki sprzedaży sięgające nawet 40 procent, porównując kwiecień roku 2010 i 2009

Mariolko poczytaj to sobie zanim zaczniesz mądrować.

PS. Nie wiedziałem ,że moderek tak szybko wykasowuje niewygodne posty .To też o czymś świadczy.
~mikrus odpowiada ~Mariola

Poczytaj Mariolko ze zrozumieniem.

Jesteśmy traktowani przez rząd PO-GUMOWCÓW mówiąc kolokwialnie jak dojna krowa” – z Jackiem Iżewskim, przedsiębiorcą z branży meblarskiej rozmawia Tomasz Kwiatek
„Jesteśmy traktowani przez rząd PO-GUMOWCÓW mówiąc kolokwialnie jak dojna krowa”

Poczytaj Mariolko ze zrozumieniem.

Jesteśmy traktowani przez rząd PO-GUMOWCÓW mówiąc kolokwialnie jak dojna krowa” – z Jackiem Iżewskim, przedsiębiorcą z branży meblarskiej rozmawia Tomasz Kwiatek
„Jesteśmy traktowani przez rząd PO-GUMOWCÓW mówiąc kolokwialnie jak dojna krowa” – z Jackiem Iżewskim, przedsiębiorcą z branży meblarskiej rozmawia Tomasz Kwiatek
14/03/2011 Skomentuj Przeskoczenie do uwag
Jak zmiana podatku VAT wpłynęła na kondycję finansową Twojej firmy?

Nie ulega wątpliwości, że wzrost stawki podatku VAT do 23% dla firm zajmujących się usługami, w wielu wypadkach doprowadził znajomych przedsiębiorców do finansowej zapaści. Zauważam niepokojące zjawisko spadku podaży i wzrostu kosztów wytwórczych na przykładzie własnej firmy, która funkcjonuje na lokalnym rynku już prawie 10 lat.

Mimo tego, zapotrzebowanie na produkty z Twojej branży jest spore – świadczą o tym chociażby dobre wyniki finansowe potentatów na rynku meblarskim…

Jest to pozorne, bowiem w skali kraju zazwyczaj analizuje się dochody wielkich firm z obcym kapitałem. Zapomina się o trudnościach, z jakimi borykają się prywatni przedsiębiorcy. Nieodczuwalny, według rządu, wzrost podatku, najmocniej uderzył w drobne, rodzinne firmy, które nie są w stanie konkurować z wielkimi przedsiębiorstwami branży meblarskiej opierającymi swe funkcjonowanie na pozyskaniu tanich, często niskiej jakości produktów z rynków dalekowschodnich.

Czy jest to realna konkurencja dla firmy cieszącej się zaufaniem i znanej z dobrej jakości swych mebli?

Oczywiście, jak najbardziej. Często o wyborze ofert decyduje cena, nie zaś racjonalna ocena jakości mebli. Konkurencją odbierającą nam – rzemieślnikom, rynek zbytu są markety, wielkie salony meblowe, oferujące tanie produkty o niskiej jakości. Niejednokrotnie przyjmuję zlecenia od klientów indywidualnych, którzy narzekając na niską jakość zmówionych produktów, kupionych w wielkich centrach meblowych, płacą mi dodatkowo za ,,modernizację” np. mebli kuchennych. Potwierdza to zasadę, iż jakość wykonania produktów i jego trwałość nie idą w parze ze strategią marketingową wielkich marketów, które dbają o szybki zysk, nie zaś zadowolenie klientów.

Jednak, mimo wszystko ,,Meble Art – Dom” to marka, która działa na rynku już prawie 10 lat. Ta dekada to okres wielu zawirowań i politycznych decyzji, które miały zapewne wpływ na funkcjonowanie Twojej firmy. Który okres był czasem najlepszej koniunktury?

Rozmawiamy w momencie, kiedy sytuacja, w jakiej funkcjonują drobni przedsiębiorcy, nie sprzyja rozwojowi potencjału i inwestowaniu. Jeszcze 4 lat temu z optymizmem patrzyłem w przyszłość, byłem pełen nadziei, że kierunek działań rządu jest właściwy. Sytuacja ta wpłynęła również na moje decyzje finansowe. Był to okres wzrostu koniunktury – wielu moich klientów indywidualnych gotowych było zmieniać wyposażenie domu, inwestowali w pasywa (kupowali mieszkania, budowali domy). Był to także dobry moment na inwestowanie w firmę. Wówczas to padły ważne decyzje o kupnie maszyn umożliwiających wypracowanie wysokiego poziomu usług i skrócenie czasu produkcji mebli. Wzrost koniunktury wpłynął również na prywatne decyzje o zainwestowaniu w siedzibę mojej firmy. Kupiłem nieruchomości, zainwestowałem w profesjonalne maszyny, w środki trwałe. Dobra passa skończyła się niespodziewanie szybko – wraz ze wzrostem stawek podatkowych.

Widzę jednak, że poziom funkcjonowania firmy nie zmienił się. Nie zapowiadają się żadne przekształcenia?

Nie jestem pewny kolejnych miesięcy – ale póki co zmuszony jestem utrzymać bieżące zatrudnienie. Owszem dziś bardziej odczuwam skutki decyzji o zatrudnieniu kilku pracowników – osób po 50 roku życia. Składki zusowskie są tak olbrzymie w przypadku stanowisk pracy, iż wielu przedsiębiorców decyduje się dziś na zwalnianie osób zatrudnionych kilka lat temu.

Jakie inne zagrożenia dostrzegasz w swojej branży?

Koszt zatrudnienia 1 osoby, czy wysokość opłacanych składek na ubezp. emerytalno-rentowe przez właściciela firmy, sprawia, że w mojej branży rozwija się ,,szara strefa”. Często meble na wymiar produkują ,,amatorzy”, działający w przydomowych garażach, czy tez osoby zwalniane przez firmy meblarskie. Warto tutaj wspomnieć o konieczności uregulowania tej kwestii w postaci zapisu w umowie o pracę, dotyczącego przeciwdziałania nielegalnej konkurencji. Z drugiej zaś strony, nie dziwię się wcale tym, którzy ryzykują kontrole pracowników Urzędu Skarbowego czy Inspekcji Pracy – żeby legalnie działać na rynku trzeba być albo wielkim pasjonatem, albo filantropem.

Czy są jeszcze jakieś bariery, które blokują rozwój Twojej firmy?

Są to działania konkurencji, ale nie tej rodzimej, lecz z kapitałem zagranicznym. Wielkie koncerny wchodzące na polski rynek, posiadające inne możliwości finansowe niż np. stolarz z powiatowego miasta, oferują meble w śmiesznie niskich cenach. Faktem jest, że na ogół produkty te wytrzymują ok. 5-7 lat, jednak biorąc pod uwagę sytuację gospodarczą – tu i teraz, działania tego typu niszczą lokalny biznes.

Jak władze lokalne mogłyby wesprzeć małe firmy podobne do Twoich?

Przede wszystkim powinny umożliwić przedsiębiorcom działającym na lokalnym gruncie złapać oddech w tych trudnym okresie. W czasach kryzysu gospodarczego inicjatywy typu zwolnienie z podatku od nieruchomości, gdzie prowadzona jest działalność, czy też zniżki w opłatach stałych np. utylizacja śmieci, są nieocenione. Dużo również zależy od świadomości naszych rajców, którzy niekiedy zbyt pochopnie podejmują decyzje o wprowadzeniu wielkiego potentata do miasta, nie dbając o to ile faktycznie mniejszych firm straci racje bytu. Często czynnik ekonomiczny bierze górę – ilość osób zatrudnionych przez taki market stanowi kartę przetargową w rozmowach z władzami miasta. Zapomina się jednak, że w efekcie kilkunastu mniejszych przedsiębiorców albo straci zamówienia, albo po prostu zamknie działalność. Zbyt pochopnie również inwestorzy wielko powierzchniowi dostają od samorządowców ulgi podatkowe. Nie pamięta się natomiast o rodzinnych firmach, które działając w regionie tutaj płacą podatki, tu się zaopatrują, tu inwestują.

Musiałeś podnieść ceny usług?

Nie zdecydowałem się na to, bo nie miałbym zleceń. „Szara strefa” by mnie zjadła. Często ceny mebli oferowanych przez nielegalną konkurencję są efektem kalkulacji, bo oczywiste jest, że można godziwie zarabiać nie płacąc składek zusowskich, podatków czy zatrudniając ,,na czarno”. Trudności, z jakimi boryka się drobny przedsiębiorca działający w mojej branży wynikają również ze wzrostu cen materiałów oraz kosztów wyprodukowania kompletu mebli. Ceny paliwa, wzrost stawek podatkowych, decyzje lokalnych władz, nie sprzyjają osobom chcącym ciężko pracować i dbać o rozwój własnej firmy. Jesteśmy traktowani przez rząd ,,PO-GUMOWCÓW” (koalicja PO-PSL- dop. red), mówiąc kolokwialnie jak ,,dojna krowa”.

Może udział w konkursach przetargowych będzie rozwiązaniem dla firmy?

Kolejnym nowym zjawiskiem jest sprawa przetargów publicznych, ogłaszanych przez instytucje i firmy wydatkujące pieniądze z funduszy europejskich. Wielokrotnie przystępując do takich przetargów byłem świadkiem sytuacji, że wygrywały oferty firm, które deklarowały podejrzanie niskie ceny. Przy czym specyfikacja była na tyle dokładna, że niemożliwa była modyfikacja zamówienia czy zmiana użytych materiału. Często zaś osoby odpowiedzialne za przetarg nie dopuszczały żadnych odstępstw. Nie chciałbym mówić tutaj o zjawisku ,,kupowania” przetargu, ale ostatecznie – na etapie wykonania – oferty firm, które wygrywały przetargi zasadniczo różniły się od pierwotnych zamówień. Ale to temat na osobną rozmowę.

Dziękuję za rozmowę.



~Mariola
i tak zaraz wychyli sie jakiś Pisuar i stwierdzi że dane są fałszywe, że nic nie produkujemy, że nikt nie ma pracy, ludzie mieszkają pod mostami a jedyne meble jakie mamy to skrzynki po jabłkach i kartony po bananach.
koniar79
Czyli jest coś w czym jesteśmy blisko podium. To bardzo, ale to bardzo pocieszająca informacja.

Powiązane: Niemcy

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki