Minister Sawicki wywalczył wsparcie dla rolników. To świetna informacja dla właścicieli gospodarstw rolnych. Resort pracy zdobył 488 mln zł, podczas gdy łączne straty szacowane są na 550 mln zł. Wychodzi na to, że w 88% zostaną one pokryte z budżetu.


Dla normalnego zjadacza chleba można ją tłumaczyć w następujący sposób: "Ministerstwu rolnictwa udało się wyciągnąć z kieszeni każdego podatnika dodatkowe 22 zł, które następnie zostaną przelane na konta tych rolników, którzy dzięki nieprzerwanemu i stałemu lobby w rządzie nigdy nie musieli ponosić nadmiernych kosztów z tytułu ubezpieczeń. Przeciętny podatnik nie tylko straci 22 zł, ale musi się też przygotować, że mniejsza podaż płodów rolnych spowoduje wzrost cen żywności. Szczęśliwie dzięki pomocy państwa dla rolników jedynymi, którzy ponoszą ryzyko mniejszych zbiorów w Polsce są konsumenci".
Komisje stwierdzą straty? Ciekawe jak to zrobią, skoro większość rolników z rachunkowością jest na bakier. "Poszkodowanym" rolnikom łatwo będzie udowodnić, że susza była dla nich wielką katastrofą.
ReklamaRolnictwo to ważna gałąź polskiej gospodarki i należy ją wspierać choćby dlatego, że produkcja żywności ma znaczenie strategiczne dla bezpieczeństwa państwa. Jednak wypadałoby wprowadzić odrobinę zdrowego rozsądku do ochrony interesów rolników, bo pomoc w wysokości blisko 500 mln zł obciąża głównie podatników, którzy jednocześnie zapłacą więcej za żywność drożejącą z powodu mniejszej podaży płodów rolnych.
W tym roku miały być przymrozki a nie susza
Rolnicy, zwłaszcza ci, którzy posiadają wielkie gospodarstwa rolni, powinni być traktowani jak normalni przedsiębiorcy. Rolnictwo to biznes i to bardzo dochodowy, ale jak każdy wiąże się z ryzykiem. W Polsce ryzyko można minimalizować poprzez wykup odpowiednich ubezpieczeń - UE nakłada na rolników obowiązek ubezpieczeń przynajmniej połowy areału, na który dostają dopłaty bezpośrednie, ale tylko od jednego rodzaju zagrożenia, np. powodzi, suszy, przymrozki, grad.
Okazuje się, że rolników, którzy ubezpieczyli się od "suszy" było mniej niż 100! To jest po prostu niepoważne i państwo poprzez ciągłe wsparcie rolników nauczyło ich, że nie ma sensu marnować pieniędzy na ubezpieczenia. W zasadzie kto wydaje na to środki ten jest "frajerem".
Nikt nie zaprzeczy, że gospodarka rolna to ciężki kawałek chleba, ale naprawdę nie ma uzasadnienia do tego, by państwo zabezpieczało rolnikom stały poziom dochodów, ciągle finansując je z budżetu państwa. Nikt nie zapewni kasjerowi w supermarkecie, że za rok też będzie miał pracę. Państwo nie wypłaca mu dodatkowego odszkodowania z tytułu obniżki wynagrodzenia lub zwolnienia. Tak wielką pomoc dla rolników tłumaczyć można tylko trwającą kampanią wyborczą. Polskie Stronnictwo Ludowe chce pokazać, że jest przydatną partią i tym samym utrwalić swoje poparcie na wsi.