W 2026 roku może wejść w życie rozporządzenie zakazujące polowań na pięć gatunków ptaków łownych, co jest efektem kompromisu z resortem rolnictwa - przekazał PAP wiceminister klimatu Mikołaj Dorożała. Dodał, że obecnie rozporządzenie czeka na podpis.


- Po długich negocjacjach mamy pisemne potwierdzenie z Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Mówiliśmy o siedmiu gatunkach, ostatecznie jest to pięć tych najbardziej zagrożonych. Od początku próbowaliśmy szukać w tej sprawie kompromisu zarówno z ministerstwem jak i z PZŁ (Polskim Związkiem Łowieckim - PAP). Resort rolnictwa potwierdził, że nie ma już dalszych uwag do tego projektu, czekamy teraz na podpisanie tego rozporządzenia - powiedział PAP wiceminister klimatu i środowiska Mikołaj Dorożała podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.
Przekazał, że elementem kompromisu jest też to, że rozporządzenie wejdzie w życie od przyszłego sezonu łowieckiego w 2026 r.
Ja się cieszę, że udało nam się ten kompromis wypracować - zadeklarował. Wiceminister dodał, że rozporządzenie zakazałoby polowań na 10 lat i objęło: słonkę, łyskę, czernicę, głowienkę i jarząbka.
Poinformował, że resort chce przeprowadzić badania wybranych gatunków ptaków łownych i ich populacji. Jednocześnie wiceminister przekonuje, że gatunki, które obejmie zakaz polowań w ramach rozporządzenia wymagają szczególnej troski, bo ma ich być coraz mniej. - Trzeba te ptaki systemowo chronić, mamy tu wszyscy do odegrania ważną rolę - ocenił Dorożała.
Chodzi o zapowiadany w poprzednim roku zakaz polowań na siedem gatunków ptaków łownych. Pierwotnie miało to dotyczyć: jarząbka, krzyżówki, cyraneczki, głowienki, czernicy, słonki i łyski. Pod koniec stycznia br. na stronach Rządowego Centrum Legislacji opublikowano projekt nowelizacji rozporządzenia w sprawie ustalenia listy gatunków zwierząt łownych. Chodziło o usunięcie siedmiu gatunków z listy 13 gatunków ptaków łownych. Projekt poddano konsultacjom na przełomie roku 2024 i 2025.
W styczniu resort klimatu ocenił, że w odniesieniu do tych siedmiu gatunków „nie występuje potrzeba realizowania kontroli populacji w postaci odstrzału”. W sierpniu 2024 r. Dorożała powoływał się na badania opinii społecznej, zgodnie z którymi „64 proc. badanych (...) chce całkowitego ograniczenia polowania na ptaki, prawie 97 proc. domaga się tego, żeby ograniczyć polowania na ptaki, które są zagrożone”.
Zmianom w prawie sprzeciwiają się myśliwi, w tym m.in. prezes Naczelnej Rady Łowieckiej Marcin Możdżonek, który w rozmowie z PAP przekonywał, że są one niepotrzebne. „Polowania z całą pewnością nie doprowadzają w dzisiejszym świecie do wyginięcia gatunków ptaków łownych, w przeciwieństwie do kotów domowych, które zabijają ich 140 mln rocznie. Propozycja ograniczeń to chęć zaspokojenia roszczeń aktywistów” - mówił w połowie października ub.r. Możdżonek.
Jacek Stankiewicz (PAP)
jls/ mick/ lm/
























































