Od początku roku z naszych portfeli ubyło 1,5 mln kart debetowych. Do tej pory tak duże spadki mogliśmy obserwować przede wszystkim w segmencie kart kredytowych. Topniejąca liczba kart debetowych to efekt lawiny podwyżek, która przetoczyła się przez cenniki banków w ostatnich miesiącach.
Z najnowszych danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że na koniec czerwca Polacy mieli w swoich portfelach 34,3 mln kart płatniczych. Gros tej liczby stanowią karty debetowe, czyli te powiązane z kontami osobistymi. W połowie roku mieliśmy ich 28,3 mln sztuk. To aż o 1,5 mln mniej niż w grudniu 2014 roku. To nietypowe zjawisko dla naszego rynku, bo przez ostatnie lata liczba kart debetowych lawinowo rosła. To zarazem pierwszy tak duży spadek w tym segmencie.


Nie powinny dziwić natomiast dalsze spadki w kartach kredytowych. W połowie roku mieliśmy w portfelach już tylko 5,8 mln kart tego typu. W tym segmencie spadki obserwujemy od 2009 roku, kiedy to na rynku funkcjonowało aż 11 mln kart kredytowych. Ubywa także kart obciążeniowych – na koniec czerwca było ich już tylko 264 tys., czyli o 17 tys. mniej niż w grudniu.
Dlaczego Polacy rezygnują z kart płatniczych? Niewątpliwie jednym z podstawowych powodów jest cena. Do niedawna większość banków oferowała bezpłatne konta i darmowe karty. Dlatego wiele osób decydowało się posiadać więcej niż jedno konto osobiste. Na przykład po to, by ułatwić sobie dostęp do lokat czy produktów kredytowych innego banku. Przy okazji wnioskowali też o karty debetowe powiązane z rachunkiem.
Po obniżkach opłat interchange, czyli prowizji pobieranych od sklepów akceptujących karty, banki zmieniły cenniki. Dziś karty debetowe są bezpłatne tylko wówczas, gdy klient aktywnie z nich korzysta. Jeśli nie, pojawia się opłata karna w wysokości kilku złotych. Posiadanie kilku kart płatniczych przestaje się w takiej sytuacji opłacać. Rocznie koszt nieużywanej karty może sięgać nawet kilkudziesięciu złotych, czyli znacznie więcej niż można zarobić na przeciętnej lokacie.