Tylko w ciągu ostatniego miesiąca ogłoszono upadłość kolejnego parabanku, a zarzuty postawiono firmie pożyczkowej. Klienci tych firm stracili łącznie ponad 100 mln zł. Widać zatem, że przykład Amber Gold nie zniechęcił Polaków do poszukiwania szybkich i wysokich zysków. I nieważne, czy mieliby zainwestować w złoto czy w ziemniaki i cebulę.

Źródło: Thinkstock
Wystarczy prześledzić historię Polski od lat 90., aby zobaczyć, jak wielu oszustów finansowych działało na wielką skalę, m.in. zakładali parabanki czy też tworzyli piramidy finansowe. Parabank to jednak nie to samo co piramida finansowa. Oba typy działalności są w Polsce nielegalne, pierwszy narusza prawo prowadząc działalność bankową bez licencji, a drugi (tzw. schemat Ponziego) z założenia polega na oszustwie i kradzieży pieniędzy klientów. Piramida finansowa uzależnia zysk uczestnika systemu od wpłat kolejnych naiwnych. Składanych obietnic wysokiego oprocentowania wkładów dla wszystkich inwestorów (patrz BKO, Amber Gold) nigdy nie spełni, dlatego upadek takiej oszukańczej działalności jest nieunikniony. I w parabankach, i w piramidach finansowych klient traci olbrzymie sumy pieniędzy.
Wszystko zaczęło się od BKO…
Po raz pierwszy w historii III RP Polacy nie byli w stanie oprzeć się obietnicom ponadprzeciętnych zysków oferowanych przez Lecha Grobelnego i jego Bezpieczną Kasę Oszczędności. Gwarancja oprocentowania nawet do 300% rocznie i nazwa myląca z największym polskim bankiem zapewniły „sukces” piramidzie finansowej Grobelnego. W efekcie oszukanych zostało około 10 tysięcy osób, na łączną kwotę rzędu 2,5 mln zł.
Dziesięć lat później powstała Warszawska Grupa Inwestycyjna, która kusiła inwestorów krociowymi zyskami z inwestycji. WGI nie działała jako parabank, a jako firma inwestycyjna. W 2005 r. udało jej się nawet otrzymać licencję Komisji Papierów Wartościowych i Giełd na zarządzanie aktywami klientów. Rok później zaczęły się kłopoty brokera, który ostatecznie bezpowrotnie pochłonął środki inwestorów w kwocie ponad 300 mln zł.
Zobacz także
Na podobnej zasadzie działała również spółka Interbrok. Dzięki inwestycji na rynku Forex miała zaoferować klientom niebotyczne zyski, te jednak, ostatecznie nigdy nie zostały zrealizowane. W sumie w aferze 900 osób straciło ok. 260 mln zł.
Amber Gold niekwestionowanych liderem
![]() | » Sprzedażą ubrań i wykładzin chcą spłacić klientów Amber Gold |
Krótko potem głośno zrobiło się o działalności Centrum Inwestycyjno-Oddłużeniowego. Lokalny parabank ze Stargardu Szczecińskiego „inwestował” powierzone mu pieniądze w ziemniaki i cebulę. Firma chciała zarobić na sezonowych wahaniach cen płodów rolnych oraz na udzielaniu pożyczek. Śledztwo w sprawie prowadzi prokuratura okręgowa w Szczecinie. W sprawę zaangażowało się też Centralne Biuro Śledcze. Prezes Centrum Inwestycyjno-Oddłużeniowego, któremu postawiono zarzut prowadzenia działalności bankowej bez licencji, był w przeszłości skazany za oszustwa finansowe.
W ostatnich miesiącach problemy miały kolejne firmy finansowe. Pod koniec września upadłość ogłosiło Pozabankowe Centrum Finansowe (na razie status pokrzywdzonych ma w tej sprawie 100 osób), a na początku października prokuratura postawiła zarzuty Pomocnej Pożyczce (oszukanych mogło zostać nawet 48 tys. osób, na 115 mln zł).
- Ci, którzy zainwestowali w złoto Amber Gold, mają znikome szanse na odzyskanie chociaż części swoich pieniędzy. Zresztą to samo dotyczyło innych afer finansowych, z których wiele nagłośnionych było przez media. Dziwi jednak to, że ludzie nie nauczyli się niczego z przykładu wcześniej oszukanych i nadal inwestują w trefne przedsięwzięcia, czego dowodem są kolejne parabanki, które ulegają likwidacji. Widać, że wielu Polakom brakuje podstawowej edukacji finansowej - komentuje Barbara Sielicka, analityk Bankier.pl.
Parabanki mają się dobrze, bo nie znamy się na finansach
Zdaniem ekspertów nasze zachowania wynikają z braku podstawowej wiedzy ekonomicznej. – Poziom rozumienia mechanizmów rządzących ekonomią i finansami jest w Polsce bardzo niski. W aferach finansowych tego typu duże znaczenie miało niezrozumienie przez klientów związku między stopą zwrotu z inwestycji, a stopą ryzyka – mówi dr Agata Gąsiorowska z wrocławskiego oddziału Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej.
![]() | » Amber Gold – neverending story |
Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl, zauważa, że piramidy finansowe towarzyszą ludzkości od początku istnienia cywilizacji i pieniądza. Współczesny świat, z rozrośniętym systemem finansowym, szybkim przepływem informacji i gotówki, jest idealnym środowiskiem dla rozwijania tego typu przestępczych przedsięwzięć.
- Budowniczowie piramid wykorzystują jedną z podstawowych ludzkich cech: CHCIWOŚĆ. To ona sprawia, że nawet inteligentni i wykształceni ludzie dają się omamić obietnicami wysokich i łatwych zysków. „Wiarygodność” piramidy opiera się na tym, że pierwszym klientom wypłaca się obiecane wysokie odsetki, korzystając z pieniędzy nowych uczestników. Taki schemat jest niemożliwy do utrzymania na dłuższą metę: przy założeniu, że każdy klient piramidy przyciągałby do niej 6 nowych uczestników, już przy 13 poziomie liczba wymaganych członków piramidy byłaby wyższa od liczby mieszkańców Ziemi – komentuje Kolany.
Nie tylko Polacy ulegają obietnicom ponadprzeciętnych zysków
W innych krajach również pojawiają się tego typu firmy i próbują żerować na niewiedzy społeczeństwa. Często skutecznie. Według niemieckiej fundacji Warentest u naszych zachodnich sąsiadów na wątpliwych lokatach kapitału inwestorzy tracą co roku około 30 mld euro. W latach 90. XX wieku w Rosji działała piramida finansowa Siergieja Mawrodiego. Jego firma MMM przyciągała inwestorów zyskami rzędu 1000% rocznie. Firmie zaufało, według różnych źródeł, od 2 do 5 mln osób, które w szczytowym okresie jej działalności codziennie wpłacały sumy rzędu 10 mln dolarów.
Nie sposób też nie wspomnieć o przekręcie Bernarda Madoffa. Szanowany makler stworzył piramidę finansową i oszukał klientów na kwotę rzędu 50 mld dolarów. W firmę Madoffa inwestowały duże banki i grono amerykańskich celebrytów. Na takie działania maklera pozwoliło zaufanie inwestorów.
Zdaniem Agaty Gąsiorowskiej polskie parabanki również wzbudzały w Polakach zaufanie: - Mechanizmem wzmacniającym jest dobra relacja z panią w okienku, zaufanie do osoby, która świadczy usługę – komentuje. Parabanki oferujące możliwość ulokowania naszych środków w ryzykownych inwestycjach, korzystające z naszej niewiedzy i wzbudzające nasze zaufanie działały, działają, i zapewne będą w Polsce działać dalej. Tylko dlaczego Polak nie zmądrzał po szkodzie?
Marcin Lekki
Bankier.pl






























































