W nocy z niedzieli na poniedziałek doszło do załamania notowań kontraktów na złoto. Na niezbyt płynnym rynku żółty metal został w ciągu kilku minut przeceniony o 45 USD na uncji, osiągając najniższą cenę od 5 lat.


O 3:29 czasu polskiego „ktoś” rzucił na rynek zlecenia sprzedaży kontraktów terminowych na złoto opiewających na kwotę 2,7 mld dolarów. Zlecenia te wpadły na płytki rynek (ze względu na święto w Japonii) i dosłownie wybiły denko spod notowań złotych kontraktów, które przebijając wsparcie na poziomie 1.130 USD/oz zainicjowały lawinę zleceń typu stop-loss. Giełda w Szanghaju odnotowała dziś wolumen obrotu rzędu 900 tysięcy lotów wobec średniej na poziomie niespełna 30 tys. lotów.
W efekcie o 3:38 za uncję złota płacono 1.087,71 USD – czyli aż o 3,7% mniej niż kilka minut wcześniej i najmniej od marca 2010 roku. Później notowania królewskiego metalu nieco się podniosły i powróciły powyżej 1.100 USD/oz. O 8:35 kontraktami na złoto obracano po 1.118,80 USD, czyli wciąż o 1,6% taniej niż przed weekendem.
To, co w poniedziałek nad ranem wydarzyło się na rynku złota, do złudzenia przypomina techniki manipulowania rynkiem, za które amerykański nadzór chce wsadzić do więzienia brytyjskiego tradera obwinianego za tzw. flash crash z maja 2010 roku. Chodzi o stosowanie technik zwanych „nawarstwianiem” (ang. layering) i „bajerowaniem” (ang. spoofing), które polegają na składaniu zleceń bez intencji ich wykonania, ale w celu wywołania spadku cen. Na rynku złota do takich „niefortunnych zdarzeń” dochodzi nadspodziewanie często.
Z drugiej strony nie brakuje przesłanek zachęcających do gry przeciwko złotu. Pomimo zmasowanego dodruku pieniądza przez największe banki centralne inflacja obserwowana na poziomie wskaźników CPI pozostaje bliska zeru. W Stanach Zjednoczonych Fed zapowiada podwyżkę stóp procentowych, co przekłada się na umocnienie dolara i presję na ceny metali szlachetnych. Ponadto na dojrzałych rynkach akcji trwa hossa, zniechęcająca inwestorów do trzymania bezpiecznych aktywów.
W takich okolicznościach złoto powinno prędzej czy później odnaleźć dno bessy. Jednak aby na rynek złota wróciła hossa, konieczna jest zmiana kierunku przepływów pieniężnych, co będzie możliwe chyba tylko wtedy, gdy na rynkach akcji zacznie się bessa, a sytuacja na rynku długu wymknie się spod kontroli banków centralnych.
Krzysztof Kolany