Janusz Palikot ustami swojego pełnomocnika poinformował wierzycieli, że spłaci wszystkie długi. Pieniądze na ten cel ma zarobić rozwijając alkoholowy biznes, czyli dokładnie tak samo jak je stracił. Były polityk trafił do aresztu na początku października i w tę sobotę obchodził tam swoje 60. urodziny.


"On jest przekonany, że jest niewinny. Chciałby spłacić zobowiązania. Deklaruje, że zrobi to w czasie 3-5 lat. Wiadomo, że organy procesowe nie zawsze przyjmują taką postawę, jakiej oczekiwałby podejrzany i wątpią w to. Palikot uważa, że po prostu nie wyszedł mu interes” - przekazał "Super Expressowi" pełnomocnik Janusza Palikota, mec. Andrzej Malicki. Jak uzupełnia, były poseł tłumaczy się, że produkcja załamała się niezależne od niego czynniki, takie jak wybuch wojny na Ukrainie oraz podwyżki cen butelek, etykiet i urządzeń.
Gdy Janusz Palikot przebywał jeszcze na wolności i tłumaczył się swoim wierzycielom, do wymienionych wcześniej powodów fiaska jego biznesu, dołączał również "3 lata Covidu", "medialną nagonkę" i spadającą konsumpcję piwa. Na nagraniu z 4 października 2023 roku były polityk wyjaśniał, że wspomniana nagonka sprawiła, że wokół jego biznesów zaczęły narastać wątpliwości i zaczęły mieć one trudność z pozyskiwaniem środków.
Niemal dokładnie rok po wypuszczeniu tego nagrania, 3 października 2024 roku Janusz Palikot został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. CBA działało na polecenie Prokuratury Krajowej, która od czerwca 2023 prowadzi śledztwo z zawiadomienia Komisji Nadzoru Finansowego. Sprawa ma dotyczyć oszustwa na kwotę 70 mln złotych na szkodę ponad 5 tysięcy osób.
Zdaniem prokuratury Palikot okłamywał inwestorów, próbując przekonać ich do przekazaniu mu swoich pieniędzy w ramach akcji crowdfundingowych. Później zebrane środki miały być przeznaczane na zupełnie inne cele niż mówiono inwestorom - np. na spłatę długów innych spółek z alkoholowego holdingu.
W sierpniu 2024 roku UOKiK ukarał przedsiębiorcę grzywną w wysokości 950 tys. zł. Jak stwierdzono w postępowaniu urzędu, Palikot przekazał inwestorom nieprawdziwe informacje o pozycji rynkowej i osiągnięciach jego spółki Polskie Destylarnie, wmawiając im, że jest ona "czołowym polskim producentem alkoholu etylowego", który kupują od niej podmioty z branży farmaceutycznej, koncerny paliwowe, chemiczne oraz kosmetyczne.
Żeby namówić inwestorów do wsparcia akcji "Skarbiec Palikota", były polityk okłamywał ich również co do wyników finansowych Polskich Destylarni. Podczas jednego z webinarów Palikot mówił, że jego firma osiągnęła 56 mln zł obrotu w 2022 roku. UOKiK stwierdził tymczasem, że obrót spółki wynosił wtedy okrągłe 0 zł. Na długiej liście nieprawidłowości znalazł się też fikcyjny konkurs dla uczestników zbiórki, w którym nikt nie wygrał zapowiadanych nagród.
Co więcej UOKiK stwierdził, że środki klientów nie poszły na finansowanie działalności operacyjnej i inwestycji w Polskich Destylarniach, tylko na rolowanie długów w innych spółkach Janusza Palikota. Sądząc po komunikatach prokuratury, możemy przypuszczać, że zastrzeżenia śledczych dotyczą również pozostałych akcji crowdfundingowych byłego polityka, a także jego akcji "Beczki Palikota", w której pozyskał 7 mln zł za tokenizowany alkohol, który nigdy nie trafił do inwestorów.
Obrońcy Janusza Palikota twierdzą, że ich klient jest niewinny i prowadził tylko biznes, który nie wyszedł. Na nagraniu sprzed roku były poseł oceniał swoje błędy stwierdzając, że być może próbował zrealizować zbyt wiele planów jednocześnie, zamiast zawęzić zakres inwestycji. Jak tłumaczył, spółka pozyskała od inwestorów dużo pieniędzy, ale było to rozciągnięte w czasie, a bieżące straty uszczuplały te środki i Manufaktura nie miała możliwości dokonania skoku sprzedażowego i produkcyjnego, który pozwoliłby wyrwać się z długów.
Rok później, już w areszcie, Janusz Palikot podtrzymuje swoją wersję wydarzeń. W sobotę 26 października w zamknięciu obchodził swoje 60. urodziny. Żeby wyjść na wolność, musi wpłacić 1 mln złotych kaucji, jednak według jego pełnomocników nie posiada takiej kwoty. Tuż przed zatrzymaniem Palikot próbował uruchomić remontowany od wielu lat lubelski lokal "Czarcia Łapa". Nagrywał też kulinarne filmy na swój nowy kanał na platformie YouTube.
MM