
Jest wiele czynników, które wpływają na kiepski stan polskich budżetów domowych i nie zawsze powodem jest brak środków finansowych. Częściej chodzi o zwykłą świadomość i odpowiedzialność (a raczej ich brak), którą w szczególności młodzi ludzie muszą wziąć na siebie, chcąc zapewnić sobie już nie tylko spokojną starość, ale i coraz bliższą przyszłość.
Tematem tabu od wielu lat jest sytuacja ZUS-u, która ani w bliższej, ani w dalszej perspektywie nie przedstawia się najlepiej. Obiecywane przez polityków reformy chorego do szpiku kości systemu, są praktycznie niemożliwe do przeprowadzenia, na czym cierpieć będą kolejne pokolenia przyszłych emerytów. W najgorszej sytuacji są dzisiejsi 30-latkowie, bo spekulowanie na temat ich przyszłych świadczeń emerytalnych już można porównać do wróżenia z fusów. Dlatego tak ważne staje się w dzisiejszych czasach planowe i strategiczne podejście do tematu finansów osobistych, już nie tylko w kwestii emerytur, ale i bieżących wydatków.
Wydaję więcej niż zarabiam?
Polacy niestety w dalszym ciągu popełniają błędy, które nierzadko doprowadzają domowe budżety do bankructwa. Zaczyna się od nieprawdopodobnego wręcz stosunku wydatków do zarabianych pieniędzy. Ileż to razy znajomi opowiadają nam, że właściwie więcej wydają , niż zarabiają, kredytują się ponad swoje możliwości, co gorsze, w możliwie najdroższy sposób. Takie sytuacje mnożą się, a wynikają zarówno z niewiedzy, braku świadomości, jak i niechęci myślenia o skutkach i konsekwencjach takiego postępowania. A przecież każdy dług trzeba kiedyś spłacić.
Na problem odpowiedzialnego planowania finansów osobistych nie ma jednoznacznej i jednakowo dla wszystkich skutecznej recepty. Sytuacja każdego z nas jest inna, każda bardziej lub mniej skomplikowana i specyficzna. Są jednak pewne rozwiązania, które pomóc mogą każdemu, kto konsekwentnie i sumiennie będzie je realizował, nie zważając na przejściowe problemy i trudności.
Po pierwsze - priorytety
Jeśli dla kogoś nie jest ważna finansowa przyszłość i niezależność, nie ma po co zawracać sobie tym tematem głowy. To proces rozciągnięty na lata, wymagający dużego nakładu pracy i dyscypliny. Pieniądze łatwo się wydaje, trudniej zarabia, a najtrudniej - odkłada. Człowiek z natury jest konsumentem, który nie ma w sobie naturalnej zdolności do oszczędzania pieniędzy. Tę umiejętność trzeba w sobie wykształcić, najlepiej poprzez praktykę.

Część pieniędzy możemy zainwestować w lokatę, a część np. w fundusze inwestycyjne. Pamiętać należy jednak o ryzyku, jakie niesie ze sobą kupowanie jednostek uczestnictwa. Klienci bardzo często sugerują się nazwą funduszu - (np. stabilnego wzrostu) - który nierzadko, np. podczas bessy, ze stabilnym wzrostem nie ma nic wspólnego. W sytuacji gdy sprzedajemy jednostki uczestnictwa, musimy jeszcze zapłacić tzw. podatek Belki (19% od zysku) i w końcowym rozrachunku, z szumnie zapowiadanego "wzrostu" zostaje niewiele.
Lepszym rozwiązaniem na długoterminowe oszczędzanie są portfele funduszy inwestycyjnych, które oferują różne towarzystwa ubezpieczeniowe takie jak Aegon czy Skandia. Mają w swojej ofercie wiele ciekawych funduszy, które odpowiednio zarządzane i kontrolowane dają w dłuższym okresie bardzo dobre wyniki. Jest to z pewnością najciekawsza alternatywa dla niewydolnego systemu emerytalnego, wymagająca jednak wielu lat konsekwentnego inwestowania środków.
Jako przykład można przytoczyć sytuację dzisiejszego 30-latka, który może pozwolić sobie na odkładanie 200 złotych aż do momentu przejścia na emeryturę, czyli przyjmijmy - do 65 roku życia. Przez 30 lat oszczędzania, zakładając dziesięcioprocentową stopę zwrotu oraz uwzględniając wszelkie koszty, podatek Belki oraz inflację, możemy uzbierać jakieś 250.000 zł, co pozwoli na dodatkową emeryturę w wysokości 1.500 zł.
Po drugie - analizuj
Kolejną sprawą, po podjęciu decyzji o oszczędzaniu, jest dokładne przeanalizowanie sytuacji finansowej, najlepiej w towarzystwie specjalisty. I niekoniecznie powinien to być specjalista z banku. Nie chodzi tutaj o niekompetencję - choć i tacy niestety się zdarzają - ale o obiektywność. Doradcy bankowi zawsze nastawieni są na sprzedaż i rozwiązywanie głównie swoich problemów sprzedażowych. A nam potrzebny jest ktoś, kto zada maksymalną ilość pytań dotyczących naszej sytuacji finansowej - również takich, które w normalnych okolicznościach nie przyszłyby nam do głowy. Potrzebna jest nie tylko analiza tego, co już mamy (kredyty, ubezpieczenia, lokaty), ale także zagrożeń, które związane są np. z wykonywaną przez nas pracą, ilością osób na utrzymaniu, stanem zdrowia.

Możemy oczywiście wziąć sami odpowiedzialność za prowadzenie swoich finansów i wcale nie jesteśmy w tej materii skazani na porażkę. Pytanie tylko, czy starczy nam na to czasu i cierpliwości, ponieważ wymaga to wielu poświęceń, przede wszystkim jednak - podstawowej wiedzy z zakresu finansów.
Strzeż się długów
W dzisiejszych czasach głównym zagrożeniem dla stabilności domowych budżetów są niespłacone długi. Wydaje się, że wszyscy wiemy, jak drogimi i ryzykownymi formami pożyczania pieniędzy są karty kredytowe i kredyty gotówkowe. Jednak jak informuje Komisja Nadzoru Finansowego, w 2009 roku wartość pożyczek konsumpcyjnych wzrosła aż do 154 mld złotych, z czego banki mają problem z odzyskaniem co dziesiątej pożyczonej złotówki. To pokazuje, jak konsumpcyjnym jesteśmy narodem, który przeważnie nie myśli o konsekwencjach zaciągania wysoko oprocentowanych pożyczek. Sytuację może trochę poprawić wprowadzenie tzw. rekomendacji - T, dotyczy to jednak głównie kredytów obarczonych tzw. ryzykiem walutowym.
» Kredyty
Nie ma złych produktów i rozwiązań finansowych (pomijając oczywiście tzw. "systemy argentyńskie") - są tylko źle zastosowane. Każdy produkt może okazać się dobrym rozwiązaniem, jeśli tylko dokładnie poznamy jego specyfikację, zapisy (OWU) oraz cel przeznaczenia. Dokładnie tak samo jest w przypadku kredytów, tutaj jednak należy zachować bardzo daleko idącą ostrożność, a przede wszystkim pokusić się o myślenie perspektywiczne. Trzeba też odpowiedzieć sobie na pytanie, czy na pewno chcę się tym wszystkim zajmować sam, czy może lepiej powierzyć moje sprawy specjaliście.
Dekalog odpowiedzialnego prowadzenia finansów osobistych: | |
1) patrz perspektywicznie w przyszłość i bądź odpowiedzialny; 2) odkładaj 10 % swojego dochodu miesięcznego netto; 3) nie zaciągaj drogich kredytów; 4) najpierw płać sobie, a potem innym; 5) nie myśl, że "jakoś to będzie"; 6) zdobywaj wiedzę z zakresu finansów osobistych; 7) korzystaj z porad obiektywnych specjalistów; 8) zaciągaj (jeśli musisz) kredyty w walucie, w której zarabiasz; 9) dywersyfikuj ryzyko; 10) odłóż konsumpcję na później... |
Planowanie finansów osobistych jest na pewno melodią przyszłości, dla wielu nieuniknioną. Warto jednak zaznaczyć, że już dziś mamy na rynku całą paletę narzędzi i możliwości, którymi możemy się posługiwać. Decydującym jednak okaże się, czy już przy planowaniu, ale przede wszystkim w fazie realizacji założonego planu, byliśmy konsekwentni i wytrwaliśmy w postanowieniach, dotyczących choćby regularnego oszczędzania.
Szymon Matuszyński
Bankier.pl