Zbyt mały procent ubezpieczenia w ubezpieczeniu, opieszałe wprowadzanie dobrych praktyk i niedoskonałe prawo powodują, że klienci towarzystw ubezpieczeń, banków i pośredników finansowych cały czas mogą naciąć się na produkty o zdradliwej konstrukcji, potencjalnie prowadzące do utraty wpłaconych oszczędności. Na co uważać?
Wciągającą lekturą jest opublikowany kilka dni temu raport Rzecznika Finansowego o polisach z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym. Co prawda już po wstępie przestaje być tajemnicą, kto jest winowajcą, a kto ofiarą, niemniej mnożących się w treści wyrafinowanych metod „zbrodni” nie powstydziłby się niejeden autor kryminału.
Mowa o wynikach analizy tysięcy przypadków klientów towarzystw ubezpieczeniowych, banków, pośredników i doradców finansowych – poszkodowanych po zakupie produktów, które okazały się finansową pułapką. Sprzedawane pod płaszczykiem bezpiecznych lokat, zabezpieczenia na emeryturę, zabezpieczenia spłaty kredytu hipotecznego czy ubezpieczenia połączonego z inwestycją, w rzeczywistości okazały się ryzykownymi (inwestycyjnie i prawnie) umowami na wiele lat, z których trudno się wycofać, mimo że generują straty.


Rzecznik Finansowy - na bazie postępowań skargowych dotyczących umów z UFK zawartych w latach 1998–2004 - ocenia, że „tylko niewielka część inwestycji zakończyła się zyskiem, który na dodatek również nie spełniał oczekiwań inwestorów”. Wielu spośród właścicieli tych masowo dystrybuowanych w przeszłości polis do dziś spędza czas w sądach, walcząc o utracone oszczędności. W tym samym czasie kolejni klienci, skuszeni wizją ponadprzeciętnego zysku, decydują się na produkty, których konstrukcji nie rozumieją i które w przyszłości mogą wpędzić ich w podobne problemy. Bowiem mimo nagłaśnianych przypadków walki poszkodowanych z ubezpieczycielami, mimo publicznego piętnowania tzw. złej sprzedaży, mimo zmian w przepisach i interwencji Komisji Nadzoru Finansowego, problematyczne polisy z UFK nadal są w szerokiej dystrybucji. – Korzystne dla klientów zmiany cieszą, ale wciąż trzeba uważać kupując ubezpieczenie – przestrzega Rzecznik Finansowy i przekonuje, że na takie produkty powinny decydować się „co najwyżej osoby dysponujące wiedzą z zakresu działania rynków finansowych”.
ReklamaPodkreślmy - nie każdy produkt ubezpieczeniowo-inwestycyjny z założenia jest dla klienta krzywdzący, ale żeby oddzielić ziarno od plew (czyli od polis nawet przez Rzecznika nazywanych toksycznymi), warto naprawdę uważać.
Polisowe eldorado
Choć w ofercie zakładów ubezpieczeń były jeszcze w latach 90., lata świetności sprzedaży ubezpieczeń na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym przypadły na okres po wejściu w życie ustawy ubezpieczeniowej z 2003 roku. Obowiązujące w tym okresie przepisy, nie zawierające nawet definicji polisy z UFK ani nie precyzujące proporcji pomiędzy ochronną a inwestycyjną częścią składki, okazały się wdzięcznym polem do działania dla podmiotów sektora finansowego. Do szerokiej dystrybucji trafiły, co miało okazać się później, długoletnie produkty inwestycyjne jedynie pozorowane na ubezpieczenie na życie z dodatkową funkcją pomnażania kapitału.
Ze względu na niedostateczne regulacje także w zakresie ubezpieczeń grupowych, wyniki sprzedaży wkrótce znacząco powiększyło zaangażowanie banków i pośredników finansowych. Sprzedający zarabiali na niebotycznych prowizjach – jak podaje Rzecznik Finansowy, „w skrajnych przypadkach przekraczających nawet 100% pierwszorocznej składki”. Perspektywa obiecującego zarobku prowadziła do patologicznej sytuacji, w której sprzedaż nakręcali sprzedawcy, a nie faktyczny popyt po stronie klientów.
Przeczytaj także
Wysokie stawki prowizji dla sprzedawców nie stanęły ubezpieczycielom na drodze do wysokich zarobków. Było to możliwe dzięki chętnie stosowanej pułapce na klienta w postaci wysokich opłat za wycofanie się (opłat likwidacyjnych, opłat za wykup) z umowy dotyczącej niekorzystnego dla nich produktu. – W przypadku zerwania przez ubezpieczonych umowy ubezpieczenia przed czasem, [ten mechanizm – red.] gwarantował ubezpieczycielom pokrycie kosztów prowizji płaconej dystrybutorom. Niekiedy jednak uzyskane w ten sposób kwoty nie tylko kompensowały koszt związany z wynagrodzeniem prowizyjnym, lecz także pozwalały na osiągnięcie dodatkowego zysku – piszą autorzy Raportu. Tak powstał mechanizm gwarantujący ubezpieczycielom „stały nieprzerwany dochód, bez względu na wynik działania funduszu kapitałowego”. Przy takich okolicznościach krzywdząca dla klientów konstrukcja umów i kamuflowanie opłat za odstąpienie szybko stawały się praktyką kolejnych zakładów ubezpieczeń.
Polisowy dramat
Zdaniem Rzecznika, klienci padli ofiarą własnej niewiedzy. Należałoby jednak dodać – także nieroztropności. Skala wpływających od klientów skarg sugeruje, że mało kto analizował treść podpisywanej umowy, a wizja wysokich zysków miała rekompensować ewentualne podejmowane ryzyko. – Przeciętna liczba stron takiej umowy wynosiła 30–60 kart zagęszczonego tekstu, pisanego małą czcionką. Dodatkowo stosowano rozczłonkowanie umowy na część zasadniczą, tabele i regulaminy, zaś samą treść cechował znaczny stopień skomplikowania – podsumowują autorzy Raportu.
Pułapką okazało się też zaufanie wobec instytucji finansowych, głównie wobec zaangażowanych w masową sprzedaż polis z UFK banków. – Klienci zazwyczaj nie mieli rozeznania i wystarczającej determinacji, aby zrozumieć, iż w rzeczywistości oszczędności swe powierzają nie bankom, lecz ubezpieczycielom, którzy inwestują je w wirtualny świat rynków finansowych – wskazuje Rzecznik. – Liczne skargi na postępowanie banków potwierdzają błędne ich postrzeganie jako podmiotów odpowiedzialnych za utratę środków pieniężnych. Wpływ na zniekształcenie kto za produkt odpowiada miał mechanizm powodujący, iż rola ubezpieczyciela nie była tutaj właściwie eksponowana. Ubezpieczyciel działał niejako w ukryciu, zaś na pierwszym planie były bank i oferta wysokich zysków z lokat, inwestycji, ubezpieczenia – to jeszcze jeden wniosek z Raportu.
Czytaj dalej: Jak nie naciąć się na polisę z UFK? »
Pozorny STOP
Kilka ostatnich lat ujawniło mnogie przypadki walki klientów o utracone przez polisy z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym środki. Nad tematem ubezpieczeń na życie z UFK pochyliły się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (17 prowadzonych postępowań) i Komisja Nadzoru Finansowego (Rekomendacja dobrych praktyk informacyjnych w zakresie ubezpieczeń na życie z UFK"). Specjalny raport po raz pierwszy naświetlający skalę problemu opublikował Rzecznik Ubezpieczonych.
Ten ostatni, dziś pod postacią Rzecznika Finansowego, przekonuje jednak, że podjęte działania były niewystarczające, a na podobne problemy wciąż są narażeni nowi klienci. Deklarację o respektowaniu Rekomendacji KNF-u złożyło zaledwie kilka zakładów ubezpieczeń. Wprowadzone obowiązki informacyjne wobec klientów nijak mają się do napędzającego sprzedaż mechanizmu prowizyjnego wynagradzania pośredników. Nadal też brak rozwiązań, które ustabilizowałyby poziom ponoszonych przez klientów opłat - twierdzą autorzy Raportu Rzecznika Finansowego.
Dobre praktyki klientów
Ani rekomendacje nadzorcy, ani zmiany w przepisach, ani nagłaśniane przez media przypadki nie wyeliminowały z rynku produktów, które mogą być obarczone wysokim ryzykiem inwestycyjnym i prawnym. Bazując na zgłaszanych przez konsumentów przypadkach, Rzecznik Finansowy przyznaje wprost: – Część wydawałoby się wyeliminowanych przez rekomendacje nieprawidłowości po pierwszych miesiącach funkcjonowania rekomendacji powróciła w innej, zmodyfikowanej formie.
Dlatego przed zakupem produktu, który prócz ochrony ubezpieczeniowej jednocześnie ma pomnażać kapitał, warto sprawdzić:
- czy umowa przewiduje płatność składki jednorazową, czy regularną (kwartalną, roczną),
- jakie rozwiązania przewiduje umowa ze składką regularną, w razie gdy klient nie będzie mógł opłacać jej przez jakiś czas,
- jaka część składki służy zabezpieczeniu na wypadek zdarzeń losowych w przyszłości, a jaka jest inwestowana – alarmujące powinno być marginalizowanie elementu ubezpieczeniowego,
- jakie są koszty wycofania się z produktu (wysokość tzw. opłat likwidacyjnych, opłat za wykup itp.) - to one „uwięziły” wielu posiadaczy polis z UFK,
- czy tzw. opłata likwidacyjna nie jest zbyt wysoka i nie godzi w interesy klienta – Rzecznik Finansowy, powołując się na decyzje prezesa UOKiK-u wskazuje, że powinna być to wartość nie większa niż 25-30%,
- jaka jest suma wszystkich ponoszonych przez klienta opłat* – jeśli wysoka, to przy niskiej stopie zwrotu uniemożliwi osiąganie zysku z nabytego produktu,
- czy w umowie nie ma innych zakamuflowanych opłat,
- czy oferujący polisę zakład ubezpieczeń należy do grupy deklarującej stosowanie dobrych praktyk informacyjnych w zakresie ubezpieczeń na życie z UFK (lista) – to zwiększa szansę na przejrzystość produktu.
*Rodzaje opłat, z jakimi można spotkać się w umowach ubezpieczeń na życie z UFK: opłata dystrybucyjna, opłata likwidacyjna (lub opłata za wykup), opłata za zarządzanie, opłata alokacyjna, opłata warunkowa, opłata dla wydzielonej części funduszu.
Podejmując ostateczną decyzję o podpisaniu umowy jednocześnie warto pamiętać, że:
- można odstąpić od umowy w ciągu 60 dni od dnia otrzymania po raz pierwszy rocznej informacji o wysokości świadczeń przysługujących z tytułu zawartej umowy ubezpieczenia,
- „doradca klienta” zarabia na prowizji za sprzedaż, a jego wynagrodzenie nie ma związku z późniejszymi efektami inwestycji klienta,
- im wyższa składka ubezpieczenia, tym większa prowizja dla sprzedającego ten produkt,
- ubezpieczenie kupowane w banku nadal jest produktem zakładu ubezpieczeń, to z nim będzie trzeba wyjaśniać późniejsze nieporozumienia.
– Sprzedaż ubezpieczenia to nie codzienne zakupy w sklepie. Nie może i nie powinna trwać 10 minut – podkreśla prezes zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń Jan Grzegorz Prądzyński. – Składka to z kolei nie rata kredytu hipotecznego. Powinna być na tyle niska, by nie stanowiła znaczącego obciążenia domowego budżetu, zwłaszcza w trudnych czasach, ale pozwalała gromadzić kapitał – podpowiada prezes. Jednocześnie zapewnia: – Doradcy wraz z klientem analizują jego możliwości finansowe, dobierają ofertę w taki sposób, by klient miał zaspokojone własne potrzeby i mógł płacić składki także w trudniejszych dla siebie czasach.
Komentuje Jan Grzegorz Prądzyński, prezes Polskiej Izby Ubezpieczeń
Punktem wyjścia do dokonania właściwego wyboru jakiegokolwiek produktu ubezpieczeniowego czy inwestycyjnego jest dokładna analiza potrzeb, przeprowadzona wspólnie z doradcą. Sprzyja temu nowa ustawa o działalności ubezpieczeniowej, która zwiększa obowiązki informacyjne wobec klientów, a od kwietnia wprowadziła obowiązek prowadzenia analizy potrzeb konsumenta. To oznacza większą przejrzystość produktu oraz samej transakcji, ale też ułatwia podjęcie przez klienta świadomej decyzji i ocenę czy jest to produkt odpowiedni dla jego potrzeb i możliwości finansowych. Przykładowo, osoba szukająca przede wszystkim klasycznej ochrony, powinna raczej wybrać ofertę, gdzie cześć inwestycyjna jest stosunkowo mniejsza.
Trudno oczekiwać, że historia klientów tkwiących w pułapce produktów daleko bardziej niekorzystnych niż reklamy czy zapewnienia doradcy będzie miała w pełni szczęśliwy koniec. Nowa historia dopiero tworzy się. Jeśli cokolwiek ma szansę wpłynąć na jej odmienny finał, to właśnie dobre indywidualne praktyki klientów.