Szalejąca inflacja oraz realnie malejące wynagrodzenia – to wszystko sprawiło, że indeks zaufania amerykańskich gospodarstw domowych znalazł się na najniższym poziomie od 2011 roku. W przeszłości tak niskie odczyty zdarzały się w okresach recesji gospodarczej w USA.


59,1 pkt. – taką wartość w maju przyjął indeks nastroju konsumentów Uniwersytetu Michigan. To odczyt o 6,1 pkt. niższy niż w kwietniu oraz nieznacznie niższy niż w marcu (59,4 pkt.). To także najniższy poziom tego wskaźnika od sierpnia 2011 roku (55,7 pkt.).
- Ocena konsumentów dotycząca ich bieżącej kondycji finansowej w porównaniu do stanu sprzed roku osiągnęła najniższy poziom od 2013 roku, przy czym 36% konsumentów wiąże swoją negatywną ocenę z inflacją – tak wyniki skomentował dyrektor badania Joanne Hsu.
Według oficjalnych danych rządowego Biura Statystyki Pracy (BLS) w kwietniu ceny koszyka dóbr konsumenckich (CPI) były o 8,3% wyższe niż przed rokiem. W marcu inflacja CPI osiągnęła 40-letnie maksimum na poziomie 8,5%. Najmocniej po kieszeni uderzały drożejące paliwa (benzyna była o 43,6% droższa niż rok temu) i energia (gaz podrożał o 22,7%, a prąd o 11%). Ceny żywności poszły w górę o 10,8% rdr, czyli najmocniej od listopada 1980 roku. W badaniu Uniwersytetu Michigan respondenci spodziewali się, że inflacja za następne 12 miesięcy wyniesie 5,4%. Długoterminowe oczekiwania inflacyjne pozostały bez zmian na poziomie 3,0%.
Nastroje Amerykanów są dołowane przez fakt, że płace rosną przeciętnie znacznie wolniej od cen w sklepach. Według statystyk BLS w kwietniu średnia stawka godzinowa w USA wynosiła 31,85 USD i była o 5,5% wyższa niż przed rokiem. Oznacza to realny spadek wynagrodzeń w największej gospodarce świata.

Podatkowy rozkład jazdy i wskaźniki kadrowo-płacowe na 2023. Ściąga dla przedsiębiorcy
Od stycznia 2023 r. zmieniły się wskaźniki kadrowo-płacowe. Prezentujemy najważniejsze zmiany. I zachęcamy do pobrania pliku pdf. Pobierz e-book bezpłatnie lub kup za 20 zł.
Masz pytanie? Napisz na marketing@bankier.pl
W przeszłości tak niskie odczyty indeks nastroju konsumentów Uniwersytetu Michigan przytrafiały się w okresach gospodarczej recesji w USA. Tak było choćby w latach 2008-09, 1990, 1980 czy 1974-45. Jedynym wyjątkiem jest tu rok 2011, gdy wskaźnik Uniwersytetu Michigan przyjmował wartości zbliżone do obecnych, ale wzrost PKB utrzymywał się powyżej zera. Wtedy problemem było przede wszystkim wysokie bezrobocie (ponad 9%) połączone ze wzrostem inflacji CPI (do niemal 4%).
Czy inflacja zabije postocvidowe ożywienie?
Póki co Amerykanie narzekają na ceny, ale wciąż kupują. Napędzany nadzwyczajnymi covidowymi transferami socjalnymi boom konsumpcyjny trwa od początku 2021 roku. Sprzedaż detaliczna w Stanach Zjednoczonych przez poprzednie miesiące biła historyczne rekordy, w marcu ’22 w ujęciu nominalnym o 28% przewyższając poziom z lutego 2020 roku.


Tyle tylko, że covidowe zasiłki już się wyczerpały, a mimo bardzo napiętego rynku pracy (liczba ofert zatrudnienia przewyższa liczbę bezrobotnych) płace rosną wolniej od oficjalnie raportowanej inflacji CPI. Oznacza to, że siła nabywcza amerykańskich konsumentów maleje i utrzymanie tak wysokiego tempa konsumpcji może okazać się niemożliwe. Kwietniowe statystyki sprzedaży detalicznej poznamy już we wtorek. Ekonomiści spodziewają się wzrostu o 0,7% mdm (nominalnie), czyli tak samo jak miesiąc wcześniej.
Jednakże przy tak wysokiej inflacji coś się wreszcie musi poddać. Albo konsumenci jako pracownicy wymuszą znacznie szybszy wzrost płac (nakręcając przy tym spiralę cenowo-płacową), albo ograniczą zakupy, obniżając popyt konsumpcyjny i wpędzając amerykańską gospodarkę w recesję.
Przeczytaj także
Już I kwartał był zresztą bardzo słaby. Na skutek splotu niekorzystnych efektów statystycznych annualizowana dynamika PKB Stanów Zjednoczonych wyniosła -1,4%, zaskakując praktycznie wszystkich ekonomistów (rynkowy konsensus zakładał bowiem wzrost w tempie 1,1%). Model prognostyczny Fedu z Atlanty wskazuje, że w II kwartale annualizowany wzrost PKB wyniesie 1,8%, czyli na plusie, ale znacznie wolniej od blisko 7% obserwowanych przez większość 2021 roku.
Fatalne morale amerykańskiego konsumenta nie jest pierwszym sygnałem ostrzegającym nas przed kłopotami największej gospodarki świata. W marcu doszło do tzw. inwersji krzywej terminowej na amerykańskim rynku obligacji skarbowych. I choć po kilkunastu dniach krzywa rentowności powróciła do dodatniego nachylenia, to sygnał poszedł w eter. Taka inwersja krzywej poprzedzała każdą recesję w USA w ciągu ostatnich 50 lat.
Niema równocześnie do kolekcji otrzymaliśmy inne sygnały, których pojawienie się w przeszłości poprzedzało recesję w Stanach Zjednoczonych. Ostrzegawczy sygnał wysłał także amerykański rynek akcji. Po wiosennych spadkach S&P500 znalazł się tuż powyżej umownej granicy bessy (-20% od ostatniego szczytu), a Nasdaq (-27% od listopadowego szczytu) się w niej pogrążył.