7 maja akcje Walt Disney Company przeżyły największy odwrót od półtora roku. Spadek notowań nastąpił po prezentacji kwartalnych wyników, które pomimo kilku pozytywów nie przekonały inwestorów, że sytuacja w spółce uległa zdecydowanej poprawie.


Pogrążona w kryzysie spółka medialna walczy, żeby odzyskać zaufanie inwestorów nadszarpnięte szeregiem wizerunkowych i finansowych problemów. Wśród nich można wymienić porażki kolejnych filmów zwieńczone odejściem jednego z głównych dyrektorów, konflikt z inwestorem-aktywistą Nelsonem Peltzem, który torpedował działania zarządu, czy proces wytoczony Disneyowi przez Elona Muska za wycofanie reklam z platformy X.
W rezultacie kapitalizacja rynkowa Disneya spadła z przeszło 350 mld dolarów, osiągniętych w marcu 2021 roku, do mniej niż 150 mld USD w październiku 2023 roku. Po spadkach z 7 maja aktualna wycena spółki to 192 mld USD. Podczas wtorkowej sesji notowania Disneya straciły 9,51%, co stanowiło największą jednodniową wyprzedaż na akcjach spółki od 18 miesięcy.


Disney ma na siebie w końcu plan. Jaki? Myśli, że sprytny
Disney ma ostatnio pod górkę - film za filmem zaliczają finansową porażkę, inwestor - aktywista Nelsonem Peltzem regularnie grilluje kierownictwo, Elon Musk wytoczył przeciwko nim swoje działa za wycofanie z X swoich reklam, a liczba subskrybentów jest nie do pozazdroszczenia. Wtedy wyszedł Bob Iger cały na biało i zapowiedział rewolucję. Tylko czy to rzeczywiście może być coś, co zmieni tę równię pochyłą?
Zgodnie z najnowszym raportem skorygowany kwartalny zysk Disneya pokonał prognozy po raz czwarty z rzędu, rosnąc do 1,21 USD na akcję (wzrost o 30% rdr). Analitycy spodziewali się wyniku na poziomie 1,10 USD. Wynik został skorygowany o odpis w wysokości 2 mld USD z tytułu utraty wartości spółki Star India. Biorąc go pod uwagę, Disney poniósł stratę netto w wysokości 20 mln dolarów, czyli osiągnął wynik na poziomie -0,01 USD na akcję. Jednocześnie przychody spółki znalazły się bardzo blisko rynkowych oczekiwań, wynosząc 22,08 mld USD (wzrost o 1,2% rdr.)
ReklamaNiespodziankę inwestorom sprawiło za to wyjście na plus biznesu przesyłania strumieniowego. Platformy Disney+ i Hulu przyniosły spółce pierwszy zysk w historii w wysokości 47 mln USD. Trzeci serwis streamingowy Disneya ESPN+ ma za sobą znacznie gorszy kwartał. Jego straty przerosły zyski pozostałych platform (-65 mln USD), przez co segment przesyłania strumieniowego Disneya wykazał stratę w wysokości 18 mln USD.
Dla porównania w analogicznym okresie zeszłego roku biznes przesyłania strumieniowego, jako całość, przyniósł Disneyowi 659 mln USD straty. Wyniki za pierwszy kwartał 2024 roku stanowią więc olbrzymią poprawę na tym rynku. Łyżką dziegciu, która według niektórych analityków wpłynęła na spadek notowań spółki, była jednak liczba abonentów platform Disneya, która nie dociągnęła do oczekiwań rynku, zatrzymując się na 153,6 mln.
Zgodnie z zapowiedzią dyrektora generalnego spółki Boba Igera począwszy od czerwca Disney, zamierza zacząć intensywne zwalczania współdzielenia haseł do kont na kolejnych rynkach. Od marca zaczął robić to w USA na tych samych zasadach co Netflix. We wrześniu spółka zamierza wdrożyć nowe zasady na wszystkich rynkach. Według Igera połączone biznesy Dysneya zajmujące się przesyłaniem strumieniowym mogą zacząć przynosić zysk w czwartym kwartale tego roku.
Przychody ze sprzedaży i licencjonowania treści Disneya spadły o 40% rdr. Spółka tłumaczyła to brakiem kasowych hitów, takich jak filmy “Avatar: Droga wody” i “Ant-Man and the Wasp: Quantumania”, które podniosły wyniki w pierwszym kwartale 2023 roku. Iger zapowiedział jednak, że w ciągu najbliższych kilku miesięcy pojawi się wiele “oczekiwanych premier kinowych”. Wśród nich prezes Disneya wymienił tytuły “Kingdom of the Planet of the Apes”, “Inside Out 2” oraz “Deadpool i Wolverine”.