Dwa lata temu postawienie i wykończenie parterowego domu jednorodzinnego o powierzchni 100 mkw. kosztowało co najmniej 400 tys. zł, w ubiegłym roku - 350 tys. zł, a teraz - 300 tys. zł.
- Spadki cen dotyczą przede wszystkim artykułów niezbędnych przy rozpoczynaniu inwestycji - mówi Magdalena Miłek-Kusztelak ze składu budowlanego przy ul. Tuwima. - Chodzi o tzw. ceramikę budowlaną (cegły, pustaki) oraz cement i wapno. Cena cegły w 2007 r. podczas boomu budowlanego podskoczyła z 30 groszy do prawie 2 zł. Mimo horrendalnych stawek, każdy towar był wtedy na wagę złota. Teraz jest go w bród, a producenci obniżają ceny, bo kupujących jest coraz mniej.
Klientów ubyło odkąd banki zaostrzyły kryteria przyznawania kredytów.
- Obecnie mamy codziennie około 10 klientów - mówi Paweł Staszelis z hurtowni materiałów budowlanych przy ul. Pabianickiej. - W czasach boomu było ich cztery razy tyle. Takich, którzy chcieliby budować domy, jest jednak o wiele więcej. Tylko niewielu z nich stać na rozpoczęcie prac bez kredytu z banku. Póki co przychodzą więc i sprawdzają ceny. Gdy banki złagodzą swoją politykę, wszystko ruszy pełną parą, ale wtedy i ceny materiałów pójdą na pewno w górę.
Niższe koszty budowy domu to nie tylko efekt tańszych materiałów.
- W dół, o 15-20 procent, idzie robocizna - mówi Andrzej Kroszczyński, właściciel łódzkiej firmy specjalizującej się w projektowaniu budownictwa jednorodzinnego. - Co więcej, ekipa budowlana jest w stanie rozpocząć pracę niemal od ręki.
Express Ilustrowany
(izj)