Puste półki w marketach zwróciły uwagę inwestorów na producentów żywności z długim terminem przydatności. Ich akcje gwałtownie drożeją, pytanie jednak, czy aż tak duży optymizm inwestorów ma realne podstawy.


Za jedną akcję Makaronów Polskich 10 marca płacono 5,4 zł. Niecałe dwa dni później cena skoczyła do 10 zł. Gwałtowne ruchy na akcjach tej spółki obserwowano zresztą już wcześniej, przez co stała się ona symbolem nowej mody na GPW - inwestowania w producentów żywności o długim terminie przydatności. Zainteresowanie akcjami Makaronów pojawiło się wraz z pierwszymi doniesieniami, że w niektórych sklepach zaczyna brakować właśnie makaronu. Ostatnie dwa dni to jednak szczyt zakupowej paniki, makaronów czy ryżu brakować zaczyna nawet w dobrze do tej pory wyposażonych sklepach.
Inwestorzy nie ograniczyli się jednak tylko do makaronu. Na wczorajszej sesji o 40 proc. urósł Pamapol, który także dziś opiera się ogólnoświatowej wyprzedaży akcji i zyskuje kolejne 16 proc. To producent dań gotowych takich jak pulpety, gołąbki, fasolka po bretońsku, flaki czy gulasz. O blisko 20 proc. podrożały od wtorku także papiery Seko, czyli spółki zajmującej się przetwórstwem rybnym.
Założenie inwestorów jest proste: puste półki dowodzą, że jest ogromny popyt na tego typu produkty. Spółki mogą zatem osiągnąć ponadprzeciętne zyski. Na pierwszy rzut oka takie myślenie ma ręce i nogi i rzeczywiście sprzedaż w I kwartale 2020 roku może być ponadprzeciętna. Czy jednak uzasadnia ona tak mocne wzrosty notowań?
Ile potrwa "makaronowe" oblężenie?
Wiele zależeć będzie od tego, jak rozwinie się epidemia koronawirusa lub inaczej, jak rozwinie się panika wokół niej i kwestia obostrzeń dotyczących przebywania w miejscach publicznych. Mamy przykłady z Chin czy Hongkongu, które szczyt paniki koronawirusowej mają już za sobą, że życie powoli wraca tam do normy. Były momenty, gdy w sklepach brakowało niektórych produktów, nie trwały jednak one długo.
Auchan Katowice, dnia 11.03.2020. Zdjęcia półek z makaronem, ryżem, mąką, jajami... dałbym jeszcze z wódką i papierem toaletowym ale nie wejdzie. Nie wiem jak jest u Was ale u mnie wygląda to tak jakbu jutro zamykali Polskę... pic.twitter.com/v0ygh8paTl
— Tomasz Orzech (@tomasz_orzech) March 11, 2020
Podobnie może być i u nas. Zakupową panikę wywołały decyzje o odwołaniu imprez masowych, a potem zamknięciu placówek oświatowych i kulturalnych. Wiele osób zostało także wysłanych do domów na pracę zdalną. Rynek powinien się zatem niedługo ustabilizować, chyba że koronawirus okaże się poważniejszym zagrożeniem, niż zakładamy i pojawią się kolejne prykazy izolacyjne.
Co oznacza to dla spółek takich jak Makarony czy Pamapol? Nawet jeżeli obecnie pojawił się dodatkowy popyt, niebawem może on zniknąć. Dodatkowo ludzie będą mieli zapasy produktów, więc chwilowo popyt może nawet i spaść. Dobre wyniki przy okazji koronawirusa mogą się okazać wydarzeniem jednorazowym, ciężkim do powtórzenia. By uzasadnić wzrost wartości akcji spółki o ponad 50 proc., trzeba byłoby trwalszego impulsu.
Spekulanci szukają nowych okazji
Warto jednak spojrzeć nieco szerzej na wydarzenia na akcjach Pamapolu i Makaronów. Na rynku leje się krew, WIG20 zalicza najgorszy kwartał w swojej 26-letniej historii, wiele spółek zaś straciło od początku roku już połowę swojej wartości. Inwestorzy nastawieni na spekulacje szukają każdej okazji, by uciec z kapitałem w papier, który nie będzie spadał.
Nim jeszcze giełdy zaczęły spadać jak kamień mieliśmy koronawirusową hossę na Mercatorze, czyli producencie rękawic i masek. Później szalone rajdy obserwowaliśmy na spółkach biotechnologicznych i higienicznych. Teraz przyszedł czas na hossę "makaronową", mocno rośnie też np. CDA, gdzie inwestorzy liczą na koronawirusową hossę w serwisach oferujących filmy na żądanie.
Warto także dodać, że np. na akcjach Mercatora, Harpera czy Cormay'a po mocnych wzrostach przyszły i mocne spadki. O tym także warto pamiętać interesując się papierami spólek, które biorą udział w tak dynamicznych, wręcz impulsywnych hossach. Impuls do wzrostów może być właściwy i uzasadnienie ruchu wydawać się jak najbardziej logiczne, zawsze należy sobie jednak zadać pytanie, czy ze skalą wzrostów nie przesadzono. W krótkim terminie na giełdzie rządzi psychologia i decyzje napędzane strachem i chciwością. W długim to, co kryje się za akcjami to wyniki spółek.
Adam Torchała