Piotr Kuczyński pytany o podniesienie kwoty wolnej od podatku twierdzi, że jest to dobry pomysł, ale należy przyjrzeć się algorytmowi obliczania wynagrodzenia tak, by ewentualne podniesienie kwoty wolnej od podatku było możliwie najkorzystniejsze dla podatników i równocześnie nie tworzyło zbędnych kosztów administracyjnych.


- Bardzo dobry pomysł. Pamiętajmy, że podwyżka kwoty wolnej od podatku nie podwyższa mojej kwoty netto. To nie jest tak, że ktoś, kto jest w progu 32%, nagle zaczyna mniej płacić. Podnoszenie kwoty wolnej od podatku jest bardzo korzystne dla tych najuboższych. Dla osób, które zarabiają grosze, te 40 zł więcej netto to całkiem sporo. Jednak sposób i konstrukcję obliczania podatku trzeba dobrze policzyć. W innych krajach UE te kwoty wolne liczone są w dziesiątkach tysięcy - przekonuje Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion S.A.
- Kwota wolna od podatku rozbudza wyobraźnie Polaków. Przypomnijmy, że od 2003 wynosi ona 3089 zł i jest rocznym dochodem, który jest zwolniony z opodatkowania. Oznacza to mniej więcej tyle, że fiskus pozostawia w naszej kieszeni 556,02 zł. W projekcie podkreślono, że dochód 3092 zł rocznie, który jest już opodatkowany, to ponad dwukrotnie niższa kwota od minimum egzystencji - dodaje główny ekonomista Bankier.pl, Łukasz Piechowiak.
Czy podniesienie kwoty wolnej ma sens?
Dla przykładu, w 2014 roku wysokość kwoty wolnej od podatku wyniosłaby 6253,32 zł (12*521,11 zł). W ten sposób roczny wymiar podatku byłby niższy o 1125,60 zł (18% podatku z 6253,32 zł). Dzisiaj jest to kwota dwukrotnie niższa i wynosi 556,02 zł – wylicza Piechowiak.
Kłopot w tym, że samo podniesienie kwoty wolnej od podatku może doprowadzić do zwiększenia kosztów administracji podatkowej, a sam efekt jej podniesienia mógłby być nieodczuwalny właśnie dla najmniej zarabiających.
- Jeśli ktoś zarabia ok. 900 zł brutto na umowie o pracę, bo np. pracuje tylko na pół etatu, to płaci raptem kilka złotych podatku dochodowego. Algorytm obliczania kwoty netto jest tak skonstruowany, że nie byłoby z czego odliczyć kwoty wolnej od podatku. W efekcie dopiero po złożeniu zeznania rocznego podatnik otrzymywałby wyższy zwrot. Taki recykling podatkowy mnoży koszty w administracji, a nie chodzi o to, by w maju ktoś dostawał premię od państwa, która "dwadzieścia razy przeszła przez urzędnicze ręce", ale by realnie wzrosła miesięczna płaca netto dla najgorzej opłacanych pracowników. W tym celu konieczne są zmiany w sposobie obliczania składki zdrowotnej lub zamiast stosować kwotę wolną od podatku np. wprowadzić odpowiednio niższy próg podatkowy dla ludzi o najniższym dochodzie. Warto się zastanowić czy chcemy podnosić kwotę wolną od podatku tylko dla psychologicznego efektu czy zależy nam na rzeczywistym zmniejszeniu obciążeń podatkowych zawartych w wynagrodzeniu i jednocześnie nie zwiększać kosztów administracyjnych państwa. Dlatego projekt TR oceniam jako populistyczny, co nie zmienia faktu, że posłowie zwrócili uwagę na ważny problem społeczny - kończy Piechowiak.
Zaliczka na podatek dochodowy pracownika na umowie o pracę lub zlecenia w ramach kwoty wolnej pomniejszana jest o 46,35 zł. Gdyby wynosiła ona, nie jak obecnie 3091 zł, ale 6253,32 zł to miesięcznie zaliczka byłaby pomniejszana o 93 zł - pracownicy realnie zyskaliby ok. 47 zł netto miesięcznie. Kwota wolna od podatku nie była zwiększana praktycznie od 8 lat, bo w 2008 roku wzrosła ona tylko o 2 zł (słownie: dwa złote). Należy ona do najniższych w Europie i rząd nie ucieknie od konieczności jej podniesienia. Po zwiększeniu jej do ponad 6 tys. zł budżet straci ok. 4 mld zł dochodu z tytułu PIT.
Bankier.pl