Nowość polega na tym, że wystarczy podpisać z bankiem tylko jedną umowę, by potem móc za pośrednictwem internetu lub telefonu brać kredyty pod papiery każdej firmy, która idzie na giełdę. - Do tej pory trzeba było każdorazowo podpisywać nową umowę. To rozwiązanie będzie zdecydowanie wygodniejsze dla naszych klientów - podkreśla Daniel Wrzesiński z Centrum Oszczędzania MultiBanku. Kredyt jest oprocentowany na 7 proc.
Gracz może wziąć min. 10 tys. zł, jednak nie więcej niż kwotę środków, które sam zainwestuje. Bank może mieć jednak problem z pozyskaniem dużej liczby inwestorów, którzy zdecydują się na kredyt. Ostatni debiutanci nie dawali bowiem zarobić inwestorom. Gracze tracili, gdy decydowali się sprzedać akcje zaraz na otwarciu notowań. Przykładowo podczas wtorkowego debiutu na warszawskim parkiecie spółka Prima Moda straciła 16 proc.
Wcześniej producent aparatury pomiarowej Introl poleciał o 14 proc. Symboliczny wzrost pokazała jedynie firma Asseco Business Solutions, która na otwarciu urosła z 11 zł do 11,05 zł, czyli o 0,45 proc. Bardzo daleko nam więc do wzrostów rzędu 50 proc., jak w przypadku majowego debiutu spółki budowlanej Erbud. - Fatalna sytuacja na rynku powoduje, że nawet najlepsze firmy tracą.
Dlatego inwestor, który dzisiaj decyduje się na kredyt pod zakup papierów wartościowych, musi liczyć się ze zdecydowanie większym ryzykiem niż jeszcze kilka miesięcy temu - uważa Piotr Krawczyński, główny analityk Domu Kredytowego "Notus". Tak więc gra na giełdzie przy wsparciu kredytem to obecnie zajęcie tylko dla wytrawnych inwestorów o mocnych nerwach.
POLSKA Gazeta Krakowska
Łukasz Pałka