Od początku roku kurs kontraktów terminowych na złoto – zwany potocznie „ceną złota” – spadł o 26% i znalazł się na najniższym poziomie od trzech lat. Rynek doszedł do stanu, w którym wydobycie w niektórych kopalniach przestaje być opłacalne.
W czwartek za uncję złota płacono już tylko 1.221,70 dolarów, czyli najmniej od września 2010 roku. Jednak aby złoto w ogóle znalazło się na rynku, ktoś musi się zdecydować na jego sprzedaż. Już po danych za pierwszy kwartał widać, że niższe ceny (tj. rzędu 1600 USD/oz.) doprowadziły do 4-procentowego spadku dostaw złotego złomu zaspokajającego ponad jedną trzecią globalnego zaopatrzenia.
Źródło: Bankier.pl
Po niedawnym załamaniu cen złota może nas czekać istotne ograniczenie wydobycia. Po prostu niektórym producentom nie będzie się opłacało operować na stracie i prędzej zamkną kopalnie niż będą dokładać do interesu. Dotyczy to zwłaszcza nowych projektów uruchamianych przy wysokich cenach złota, gdzie koszty jego wydobycia są bardzo wysokie.
Ile kosztuje wydobycie uncji złota?
Źródło: Visual Capitalist.
Sceptycy powiedzą, że ryzyko niedoboru złota nie istnieje, bo przecież średni gotówkowy koszt wydobycia uncji kruszcu waha się od niespełna 600 dolarów w Ameryce Północnej do 957 USD w Afryce. Tyle że koszt gotówkowy (cash cost) to tylko część całkowitego jednostkowego kosztu wydobycia (czyli kosztów bezpośrednich powiększonych o nakłady inwestycyjne, opłaty eksploatacyjne, koszty środowiskowe itp.) szacowanego przez analityków Barclays Capital na ok. 1.300 USD/oz.
Cena złota przebiła krańcowy koszt wydobycia
Źródło: Barclays Research na podstawie danych ze spółek wydobywczych i Bloomberga.
Analitycy Barclays konkludują, że spadek ceny złota poniżej marginalnego kosztu wydobycia sprawi, iż 10% globalnej produkcji (ok. 260 ton rocznie) będzie nierentowna. I jeśli ceny złota nie zaczną rosnąć, to odsetek nierentownej produkcji z roku na rok będzie coraz większy. Wszystko przez szybko rosnące koszty wydobycia, które przez ostatnie pięć lat zwiększyły się niemal o 70%. Aby wydobyć tą samą ilość kruszcu górnicy muszą kopać coraz głębiej, zużywać coraz więcej coraz droższej energii i przerabiać coraz uboższą w metal rudę.
Jeśli przez dłuższy czas ceny złota utrzymają się poniżej krańcowych kosztów wydobycia, to nierentowne kopalnie będą zamykane, co w połączeniu z wyczerpywaniem się obecnie eksploatowanych zasobów doprowadzi do silnego spadku produkcji. Świetną ilustracją tej klasycznej ekonomicznej zależności była sytuacja na rynku platyny w grudniu 2012 roku. Gdy Anglo American Platinum poinformował o zamknięciu kilku nierentownych kopalń, na rynku nagle pojawiła się perspektywa niedoboru metalu, a jego cena podskoczyła o 13%.
Na rynku nie ma limitów ani gwarancji
Nikt nie da gwarancji, że marginalne koszty wydobycia okażą się skuteczną zaporą dla dalszego spadku cen złota. Po pierwsze dlatego, że nowojorski rynek kontraktów terminowych funkcjonuje w zupełnym oderwaniu od rynku złota fizycznego. Po drugie, każdy rynek może przez pewien czas ignorować przesłanki natury fundamentalnej. I po trzecie, nawet wypadnięcie z rynku połowy światowej produkcji złota (tj. tej droższej połowy) nie zatrzyma spadku cen, jeśli jeszcze szybciej będzie malało zapotrzebowanie na żółty metal. I choć na to na razie się nie zanosi, to coraz większym ryzykiem dla złota jest koncentracja popytu w Chinach i Indiach – mieszkańcy tych krajów generują przeszło połowę światowego zapotrzebowania na żółty metal.
Niemniej jednak w mojej opinii spadek cen złota w okolice krańcowych kosztów wydobycia jest sygnałem świadczącym o tym, że rynek przereagował. Inwestorzy finansowi w panice wyprzedają kontrakty terminowe, często nie patrząc na sytuację fundamentalną i działając pod wpływem wszechobecnego negatywnego sentymentu do sektora metali szlachetnych.
Według mnie złoto poniżej 1.300 dolarów za uncję oferuję ogromną WARTOŚĆ, tak samo jak oferowało ją po cenie 1.600 USD/oz. W zamian za kilkanaście studolarowych banknotów rynek daje nam możliwość nabycia kawałka realnego metalu, który przez ostatnie pięć tysięcy lat skutecznie konserwował wartość posiadanego majątku. Sądzę, że za kilka lat o takich cenach będziemy mogli pomarzyć, i że wówczas mało kto będzie chciał zamienić złoto na dolary nawet po kursie wielokrotnie wyższym niż obecnie.
Krzysztof Kolany
Bankier.pl