Do redakcji Bankier.pl przyszedł mail od zrozpaczonej czytelniczki, która ma olbrzymie zadłużenie w bankach i innych instytucjach i nie wie, jak sobie poradzić ze spłatami. Postanowiliśmy w jej imieniu dowiedzieć się, czy istnieje jakieś wyjście z tej przerażającej finansowo sytuacji.

Na początek kredyt na 25 tys. zł
6 lat temu siostra naszej czytelniczki otworzyła sklep „Wszystko po 4 zł”, jednak aby nie tracić macierzyńskiego, zarejestrowała firmę na czytelniczkę. Dwa lata później nasza czytelniczka straciła pracę i gdy siostra zamknęła sklep, ona postanowiła dalej poprowadzić działalność. Wzięła kredyt konsumencki na 25 tys. zł w Credit Agricole (wówczas Lukas Bank) i kupiła dwa kioski z prasą, art. szkolnymi, środkami czystości itd.
Czytelniczka dobrała jeszcze dwa kredyty gotówkowe w Paribas Banku na kwotę 10 i 8 tys. zł oraz kolejny w Credit Agricole na 15 tys. zł. Wszystkie uzyskane w ten sposób pieniądze przeznaczyła na zakup towaru do kiosków. Dodatkowo zatrudniła dwóch pracowników na umowę o pracę do jednego kiosku, w drugim pracowała sama.
Nic nie zapowiadało kłopotów
Interes szedł dobrze, a kioski przynosiły zyski. Credit Agricole zwrócił się do czytelniczki z propozycją skonsolidowania kredytów, na co ona się zgodziła. Skonsolidowany kredyt opiewał na kwotę 50 tys. zł z ratą miesięczną 1250 zł i okresem spłaty 5 lat. Po jakimś czasie pojawiły się jednak problemy.
Czytelniczce skończyła się ulga na mały ZUS i musiała zacząć płacić składki w pełnej wysokości. Dodatkowo zwiększył się czynsz za mieszkanie, w którym mieszkała, a na rynku zaczął się kryzys. Koszty prowadzenia działalności wzrosły, a obok jednego z kiosków otworzyła się konkurencja. Czytelniczce brakowało pieniędzy na spłatę rat zaciągniętych wcześniej kredytów, postanowiła więc wziąć kolejne kredyty: w Paribas Banku na 10 tys. zł oraz w Credit Agricole na 5 tys. zł.
Te pieniądze jednak nie wystarczyły, więc wspólnie z mężem wzięli kolejny kredyt z Paribas Banku na 10 tys. zł, a dodatkowo zadłużyli się w ING Banku Śląskim: mąż czytelniczki wziął dwa kredyty gotówkowe po 8 tys. zł, a ona jeden na kwotę 9 tys. zł.
Do gry wkracza ZUS i skarbówka
Nasza czytelniczka zaszła w ciążę. Zatrudniła więc dwóch dodatkowych pracowników bez żadnej umowy. Nadal nie starczało jej jednak na pokrycie wszystkich miesięcznych wydatków, a banki dzwoniły i upominały się o spłaty kredytów. Zaczęła mieć zaległości w ZUS-ie i urzędzie skarbowym.
Zwolniła więc dwóch pracowników, a jeden kiosk wynajęła za 500 zł miesięcznie (z czego 250 zł to koszty dzierżawy terenu). Po urodzeniu dziecka czytelniczka chciała zwolnić pozostałych pracowników i sama sprzedawać w kiosku, jednak wcześniej wkroczyła skarbówka. Kiosk został sprzedany, aby pokryć część zaległości w ZUS-ie i skarbówce oraz spłacić zaległe faktury. Z bankowych kredytów regularnie spłacane były tylko te wzięte przez jej męża w ING Banku Śląskim.

Z czasem sprzedany został także drugi kiosk. Czytelniczka zaczęła szukać pracy, jednak bezskutecznie. W lutym 2010 roku Credit Agricole wypowiedział jej kredyt konsolidacyjny, którego do tej pory czytelniczka nie zaczęła spłacać.
Znikąd pomocy?
W marcu ubiegłego roku mąż czytelniczki udał się do ING Banku Śląskiego z prośbą o zmniejszenie wysokości spłacanych tam przez niego rat z uwagi na trudną sytuację finansową jego rodziny. Otrzymał jednak odmowę z uzasadnieniem, że jego sytuacja finansowa się nie zmieniła, bo nadal pracuje, więc nie ma podstaw do zmiany warunków ustalonych w umowie kredytowej.
W czerwcu oboje zdecydowali się na wzięcie różnego rodzaju chwilówek i pożyczek w Providencie, aby mieć pieniądze na życie. Nasza czytelniczka zaczęła szukać pracy nawet na czarno, jednak mieszkają w małej miejscowości, gdzie o każdą pracę ciężko.
Obecnie wypowiedziany jest jeden kredyt w Credit Agricole. Pozostałe kredyty w tym banku oraz w Paribas Banku, ING Banku Śląskim nie są jeszcze wypowiedziane (nie są także spłacane). Spłacane są tylko chwilówki i pożyczki z Providenta. Czytelniczka ma również 10 tys. zł zaległości w ZUS-ie.
Banki mówią: chcemy spłaty
Zwróciliśmy się do banków z pytaniem, czy widzą jakąkolwiek możliwość wyjścia z trudnej sytuacji czytelniczki. Instytucje odmówiły udzielenia komentarza w konkretnej, spersonalizowanej sprawie, jednak udało się nam uzyskać ogólną wypowiedź na temat procedur, jakie są w takich sytuacjach wdrażane.
Ewa Szerszeń z biura prasowego ING Banku Śląskiego podkreśla, że dla każdej osoby, która znalazłaby się w sytuacji jak opisana powyżej, kwestią kluczową jest uzyskanie dochodów umożliwiających utrzymanie oraz dających szansę spłaty zobowiązania wobec wierzycieli. Bardzo ważne jest również to, aby zawrzeć ugodę z ZUS-em i urzędem skarbowym w sprawie zaległości w tych instytucjach. Bez tego trudno uzyskać zgodę banków-wierzycieli na przesunięcie terminu spłaty kredytów.
Z kolei od Grzegorza Butryma, Dyrektora Departamentu Monitoringu i Windykacji w BNP Paribas Banku Polska, dowiedzieliśmy się, że w interesie banku jest odzyskanie wymagalnej zaległości, ponieważ od zaległości bank jest zobowiązany odprowadzać rezerwy.
Butrym dodaje też: – Staramy się pomagać naszym klientem w trudnej sytuacji, w której się naleźli. Do tego służy kilka narzędzi, takich jak:
• kapitalizacja zadłużenia,
• wydłużenie okresu kredytowania w celu zmniejszenia wysokości raty,
• odroczenie zadłużenia na koniec okresu kredytowania,
• konsolidacja zadłużenia (połączenie w jeden produkt kilku kredytów).
– Gdy klient wie, że będzie miał problemy ze spłatą, może wystąpić do banku o tzw. „wakacje kredytowe”. Dzięki nim może na pewien czas zawiesić płatność rat, żeby uporać się z chwilowymi trudnościami, często związanymi z życiowymi losami. Pamiętać należy, że wymienione narzędzia restrukturyzacji zadłużenia nie zawsze każdemu mogą być zaproponowane ze względu na charakter powstałego zadłużenia oraz restrykcje związane z ryzykiem klienta – wyjaśnia Grzegorz Butrym.
Najcięższą sytuację nasza czytelniczka posiada w Credit Agricole, ponieważ w tym banku kredyt został już wypowiedziany, czyli w niedalekiej przyszłości trafi najpewniej do firmy windykacyjnej.
- Gdybyśmy mieli skomentować sytuację czytelniczki, należałoby dać jej jedną radę, aby w sytuacji wystąpienia poważniejszych problemów ze spłatą zaciągniętych kredytów nie szukać chwilowych rozwiązań w formie kolejnych pożyczek zaciąganych w innych instytucjach, ale od razu zgłosić się do banku kredytującego, uczciwie przedstawić sytuację dokumentując ją odpowiednimi zaświadczeniami oraz zaproponować przejściowe warunki obsługi długu – mówi Edyty Dziak, Dyrektor Centrum Windykacji Centralnej w Credit Agricole.
Warunkiem współpracy z bankiem jest jednak przede wszystkim stosowanie się do ustalonych wspólnie z bankiem zasad oraz ustalona na podstawie dotychczasowej historii kredytowej wiarygodność klienta, uczciwość i lojalność wobec banku. - Jeśli klient nie dotrzymuje ustaleń, łamie złożone zobowiązania, unika kontaktów, zaciąga "na boku" kolejne kredyty i ogólnie postępuje niezgodnie z ustalonym wspólnie harmonogramem działań, bankowi nie pozostaje nic innego jak - w obronie własnych interesów - wypowiedzieć umowę i wszcząć postępowanie sądowe, które kończy się zwykle wizytą komornika w domu dłużnika – dodaje Edyta Dziak.
Gdy wkroczy firma windykacyjna
Sytuacja czytelniczki jest bardzo trudna. Prawdopodobnie nie ma już ona możliwości polubownego załatwienia sprawy z bankami, ponieważ zgodnie z ich wewnętrznymi procedurami i polityką kredytową może być za późno np. na kolejne konsolidacje (zwłaszcza że jedna konsolidacja zadłużenia miała już miejsce).
- Gdyby okazało się, że banki przekażą zadłużenie firmie windykacyjnej lub funduszowi sekurytyzacyjnemu, co jest wysoce prawdopodobne i o czym czytelniczka zostanie poinformowana listownie, należy natychmiast skontaktować się z daną firmą lub funduszem. Często zdarza się, że informacja o sprzedaży zadłużenia na tyle paraliżuje dłużnika, że stara się on uciec od problemu i unika kontaktów z firmą windykacyjną, mając nadzieję, że problem załatwi się sam. Jednak takie zachowanie może narazić dłużnika na dalsze koszty (opłaty sądowe, koszty zastępstwa procesowego, koszty związane z egzekucją komorniczą) – wyjaśnia Sławomir Deleżuch, prezes zarządu firmy windykacyjnej DCGROUP sp. z o.o .
Zadłużenie sprzedane firmie windykacyjnej zawiera już należne bankowi odsetki, a to znacznie powiększa dług. Aby nie ponosić dodatkowych kosztów, należy nawiązać dialog z firmą windykacyjną, uzgadniając z nią harmonogram spłat w ratach. Jak podkreśla Sławomir Deleżuch, warto mieć potwierdzenie tych ustaleń na piśmie w formie podpisanej przez obie strony ugody. W takim wypadku trzeba terminowo wywiązywać się z poczynionych ustaleń oraz na bieżąco kontaktować się z firmą windykacyjną, gdyby pojawiły się jakieś nieprzewidziane okoliczności. (Przeczytaj cały komentarz firmy widykacyjnej).
Komentuje Michał Kisiel, analityk Bankier.pl | |
|
Jeżeli jakiś problem finansowy spędza Ci sen z powiek i nie potrafisz go rozwiązać - napisz do nas. Nasi eksperci m.in. z dziedziny podatków, dotacji unijnych, prawa pracy czy też finansów i bankowości służą pomocą. Do Państwa dyspozycji jest mail interwencje@twoja-firma.pl.
Barbara Sielicka
Bankier.pl
b.sielicka@bankier.pl
» Interwencja Bankier.pl: moneyback – z podatkiem czy bez?
» Interwencja Bankier.pl: czy fiskus opodatkuje moje wpływy na konto?
» Przeczytaj wszystkie interwencje ekspertów Bankier.pl