W czerwcu turecka inflacja ponownie przyspieszyła, co – przynajmniej w teorii – oddala szanse na postulowaną przez prezydenta Erdogana obniżkę stóp procentowych.


Jak ogłosił dziś turecki Instytut Statystyczny (TUIK), inflacja w czerwcu wyniosła nad Bosforem 17,5 proc. wobec 16,6 proc. miesiąc wcześniej. Odczyt ten był wyższy od oczekiwań rynkowych analityków, którzy spodziewali się jedynie 17 proc. W skali miesiąca inflacja wyniosła 2 proc.
Roczna dynamika tureckiej inflacji osiągnęła najwyższy poziom od ponad 2 lat (od maja 2019 r.). Owszem, spory udział w tym ma efekt bazy z ubiegłego roku – zjawisko, które obserwujemy na całym świecie. Przykładowo, w najwyższą inflację odnotowano w kategorii „transport” (26 proc.), co związane jest z wyższymi niż przed rokiem cenami ropy na światowych rynkach. Dodatkowo również w Turcji zniesiono część obostrzeń związanych z pandemią, co przełożyło się na pojawienie się „odroczonego popytu” w wielu branżach.
Na uwagę zasługuje też 20-procentowy wzrost w kategorii „żywność i napoje bezalkoholowe”, która odgrywa w tureckim koszyku inflacyjnym największa rolę (z wagą na poziomie 26 proc.).
Turecką specyfiką jest jednak multiplikowanie globalnych trendów za sprawą słabnącej liry. Dziś kurs USD/TRY wynosi 8,68 liry, podczas gdy rok temu było to 6,85 liry. Osłabienie waluty względem dolara o ponad jedną czwartą sprawia, że drożejące na Zachodzie towary czy surowce drożeją w Turcji jeszcze bardziej. W tym kontekście warto dodać, że inflacja producencka w Turcji wyniosła w czerwcu aż 42,9 proc. wobec 38,3 proc. w czerwcu, co związane było głównie z droższymi surowcami i słabszą lirą.
Słabnięcie liry pokazuje, że marcowa decyzja o podwyżce stóp procentowych w Turcji (z 17 do 19 proc.) nie usatysfakcjonowała rynków. Trzy kolejne posiedzenia decyzyjne banku centralnego nie przyniosły zmiany stóp. W tym czasie pojawiła się natomiast kolejna kontrowersyjna wypowiedź prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana, który nawoływał do… obniżania stóp procentowych.
- Rozmawiałem dziś z szefem banku centralnego. Musimy obniżyć stopy procentowe. Ustaliliśmy, że gdzieś w okolicach lipca i sierpnia stopy zaczną spadać (…). Jeżeli wyeliminujemy obciążenia w postaci stóp procentowych, sytuacja się unormuje, ponieważ to stopy procentowe powodują inflację – powiedział turecki prezydent na początku czerwca.
W piątek szef tureckiego banku centralnego Sahap Kavcioglu (trzeci w ciągu 2 lat, dwaj jego poprzednicy zostali odwołani za nierealizowanie polityki forsowanej przez Erdogana) na spotkaniu z inwestorami starał się tonować obawy o długotrwały wzrost inflacji. Jak informuje Reuters opierając się na anonimowych źródłach, Kavicoglu miał powiedzieć, że inflacja owszem wzrośnie, ale tylko przejściowo i założony na koniec roku poziom w postaci 12,2 proc. nadal obowiązuje.
Warto dodać, że od 2012 r. cel inflacyjny tureckiego banku centralnego to 5 proc. rok do roku. W tym czasie ani razu nie udało się go dotrzymać. Ostatnie wywiązanie się władz monetarnych z postawionego celu miało miejsce w 2010 r., gdy inflacja sięgnęła 6,4 proc., zaś cel wynosił 6,5 proc. Kolejna decyzja ws. stóp procentowych w Turcji zapadnie 14 lipca.


























































