Styczeń przyniósł spadek rocznej dynamiki wskaźnika cen dóbr konsumpcyjnych (CPI) w Turcji. Nie zmienia to faktu, że ceny nad Bosforem z miesiąca na miesiąc wciąż szybko rosną, a roczna inflacja CPI należy do jednych z najwyższych wśród dużych gospodarek świata.


W styczniu 2023 roku inflacja CPI w Turcji obniżyła się do 57,68% w skali roku – poinformował Turecki Instytut Statystyczny. To najniższy odczyt od blisko roku. To jednak rezultat wyższy od oczekiwań ekonomistów (56,5%) oraz niższy niż w grudniu, gdy oficjalna inflacja CPI wyniosła 64,27%, o listopadzie (84,39%) nawet nie wspominając.


Inflacyjną górkę Turcy ustanowili w październiku na poziomie 85,51%, co było najwyższym odczytem od przeszło 20 lat. Pod koniec XX wieku Turcja mierzyła się z inflacją CPI oficjalnie przekraczającą nawet 120%. Teraz jednak nie wszyscy ufają oficjalnym danym Tureckiego Instytutu Statystycznego. Według obliczeń ENA Grup faktyczna inflacja w Turcji (E-CPI) w styczniu wyniosła 121,62% w skali roku, a ceny wzrosły o 9,26% wobec grudnia.
Natomiast źródła oficjalne mówią o miesięcznym wzroście indeksu cen rzędu 6,65%. Przy utrzymaniu takiej dynamiki przez następne 12 miesięcy za rok inflacja CPI w Turcji wyniosłaby 116,54%. Trudno więc mówić o jakiejś większej dezinflacji w największej gospodarce Bliskiego Wschodu.
To wszystko nie zmienia tez faktu, że Turcja cechuje się drugą najwyższą inflacją cenową wśród wszystkich istotnych gospodarek świata (pomijamy tu takie kraje jak Wenezuela, Sudan, Liban czy Zimbabwe). Szybsze tempo utraty siły nabywczej pieniądza występuje jeszcze w Argentynie (94,8%).
Różnica między Turcją a Argentyną jest jednak taka, że w południowoamerykańskim kraju stopa procentowa w banku centralnym wynosi 75%, a nad Bosforem w zeszłym roku została obniżona do zaledwie 9%. Jest tajemnicą poliszynela, że to sprzeczne z podręcznikami poluzowanie polityki monetarnej odbyło się na żądanie prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana.
Turecki „sułtan” słynie bowiem z zamiłowania do niskich stóp procentowych. Jego zdaniem to wysokie stopy procentowe napędzają inflację, choć zdecydowana większość ekonomistów jest zgodna co do tego, że faktycznie jest dokładnie na odwrót. To realnie wysokie koszty kredyty zniechęcają do zaciągania długów i skłaniają do oszczędzania, co prowadzi do obniżenia popytu i zatrzymania wzrostu cen. Ale w Turcji postanowili sprawdzić, czy nie jest odwrotnie. I teraz zbierają tego żniwo w postaci ustawicznie galopującej inflacji.