W styczniu inflacja w Japonii ponownie zwolniła i spadła w okolice zera. Wkrótce jednak jej poziom ma się zbliżyć do reszty świata.


W USA czy krajach Unii Europejskiej inflacja jest najwyższa od dekad, tymczasem ceny towarów i usług konsumpcyjnych zdecydowanie wolniej rosną w Azji. Wyjątkowo niskim tempem wzrostu kosztów życia tradycyjnie charakteryzuje się Japonia. W styczniu inflacja w Kraju Kwitnącej Wiśni jeszcze wyraźniej spowolniła i wyniosła raptem 0,5 proc. - poinformowało japońskie ministerstwo spraw wewnętrznych.


Podobnie jak w przypadku innych krajów, w których odczyty odbiegają od reszty świata bądź poprzednich wyników, spory udział mają efekty tymczasowe. Tak jest choćby w przypadku Niemiec, gdzie w ujęciu rocznym inflacja nieco zwolniła, ponieważ rok wcześniej przestał obowiązywać obniżony VAT, oraz Chin, gdzie bardzo niska inflacja jest zasługą m.in gwałtownych spadków cen wieprzowiny po odbudowie stad trzody chlewnej po epidemii ASF.
W Japonii aż 1,5 p. proc. odejmuje od wskaźnika CPI kwietniowa obniżka cen usług komunikacyjnych, wymuszona na operatorach telefonii komórkowej przez władze. Oznacza to, że w kwietniu tego roku, za sprawą efektu bazy, inflacja na wyspach zdecydowanie przyspieszy. Efekt bazy był już widoczny w styczniu w przypadku kosztów usług hotelarskich - w 2020 r. rząd zainicjował obniżki cen w sektorze turystycznym, co podbijało inflację w 2021 r., ale na początku 2022 r. wpływ wygasł - donosi Bloomberg.
W przeciwnym kierunku działają ceny energii. Ich wzrost o blisko 18 proc. rdr podbił styczniową inflację o 1,2 p. proc. Prąd drożał o prawie 16 proc., gaz - o ponad 13 proc., a paliwa - o jedną trzecią. O ponad 2 proc. rosły ceny żywności, w tym o 7,5 proc. ryb i owoców morza, a o przeszło 10 proc. - owoców.
Niższa niż w grudniu (0,5 proc.) i niż oczekiwali analitycy (0,3 proc.) okazała się inflacja bazowa - nieuwzględniająca żywności - która wyniosła 0,2 proc. rdr. To ten wskaźnik ze szczególną uwagą obserwują bankierzy centrali, podejmując decyzję o polityce pieniężnej.
Dlaczego, oprócz tymczasowych efektów statystycznych, ceny w Japonii rosną o wiele wolniej niż w innych zakątkach świata? Analitycy wskazują na "japońską specyfikę". Konsumenci, przyzwyczajeni do stabilnych cen, alergicznie reagują na podwyżki, więc sprzedawcy starają się nie podnosić cen, dbając o interes w perspektywie wieloletniej, a niekoniecznie bieżącej. Sprzyja im niska presja płacowa, utrzymująca się wskutek starzenia się społeczeństwa oraz przywiązania pracowników do pracodawcy. Tymczasem w lutym oczekiwania inflacyjne wzrosły do najwyższego poziomu odkąd prowadzone jest badanie, czyli od grudnia 2014 r. Japończycy spodziewają się, że za rok tempo wzrostu cen wyniesie 2,43 proc. - informuje Reuters. O innych przyczynach niskiej inflacji w Azji, w szczególności w Chinach, pisaliśmy w artykule "Inflacja w Chinach spada i jest już bardzo niska. Dlaczego?".
MKa