Węgierska inflacja CPI przekroczyła kolejną psychologiczną barierę. Koszyk dóbr konsumpcyjnych w styczniu nad Balatonem był o przeszło jedną czwartą droższy niż rok wcześniej – wynika z obliczeń Węgierskiego Centralnego Biura Statystycznego (KSH).


Ceny dóbr i usług konsumpcyjnych w styczniu były o 25,7 proc. wyższe niż w analogicznym miesiącu roku ubiegłego – podał węgierski Centralny Urząd Statystyczny (KSH). To rezultat wyższy od 24,5 proc. odnotowanych w grudniu i przewyższający 25,2 proc. oczekiwanych przez analityków.


To także najwyższy odczyt inflacji CPI na Węgrzech od 1997 roku, a więc od ćwierć wieku. Ponadto w ostatnich miesiącach węgierska inflacja „odczepiła się” od statystyk dla Czech i Polski, gdzie jesienią odnotowano wyhamowanie rocznej dynamiki wzrostu cen. Co prawda w styczniu czeska CPI na skutek podwyżek cen energii elektrycznej, gazu i wody przyspieszyła z 15,8% do 17,5%. Także prognozy dla Polski mówią o przejściowym przyspieszeniu rocznej dynamiki CPI w rejon 19-20%. Ale i tak to Budapeszt został bezapelacyjnym inflacyjnym liderem Unii Europejskiej.
Najbardziej zdumiewające jest to, jak szybko na Węgrzech drożeje żywność, która przez poprzednie 12 miesięcy podrożała aż o 44%. Przy czym ceny chleba poszły w górę o 80,6%, jajek o 79,4%, masła o 76,6%, serów o 76,1%, a nabiału o 75,8% - wymieniają statystycy KSH. Drugą nogę inflacji stanowiły ceny energii. Gaz ziemny u naszych „bratanków” podrożał o 88,6%, drewno opałowe o 58,6%, a prąd o 27,7%.
Jednakże podobnie jak w Polsce i wielu innych krajach naszego regionu, także na Węgrzech inflacyjna fala już dawno rozlała się poza sektor żywności, paliw i energii. Dobra konsumpcyjne trwałego użytku były o 13,5% droższe niż rok wcześniej (w tym np. nowe samochody podrożały o 24,2% rdr). Ceny napojów alkoholowych poszły w górę o 25,2%. Usługi kosztowały średnio o 11,3% więcej niż w styczniu 2022 roku. Tzw. inflacja bazowa – czyli wskaźnik CPI bez uwzględnienia żywności, paliw i energii – wyniosła 25,4%, co pokazuje skalę i „szerokość” presji inflacyjnej na Węgrzech.
Czy Węgry idą w ślady Turcji?
Zdumiewająca jest też skala wzrostu cen w samym styczniu. Węgierski indeks CPI był bowiem aż o 2,3% wyższy niż w grudniu. W tym żywność podrożałą o 2,4% mdm, paliwa i energia o 2,0% mdm, a usługi o 2,4%. Takie dynamiki miesięczne sugerują, że węgierska inflacja mogła się urwać spod jakiejkolwiek kontroli banku centralnego i to pomimo najwyższych stóp procentowych w regionie (13%).
– To gospodarka z podwójnymi deficytami, inflacją poza kontrolą, walutą w trendzie spadkowym, nieortodoksyjną polityką gospodarczą i bankiem centralnym przedwcześnie (zdaniem rynków) kończącym cykl zacieśnienia – tak charakteryzowali w październiku tamtejszą gospodarkę analitycy Banku Pekao. – Skala tych problemów plasuje Węgry raczej bliżej Turcji niż reszty regionu – ocenili.
Dodatkowym czynnikiem obniżającym siłę nabywczą forinta jest bardzo silny wzrost cen nieruchomości mieszkaniowych, których ceny nie są ujęte we wskaźniku CPI. Według statystyk MNB w II kwartale ceny domów w Budapeszcie poszły w górę ponad o 20% rdr, a w miastach poza stolicą wzrost sięgnął przeszło 30% rdr.
Co zrobi Narodowy Bank Węgier?
Także węgierska polityka monetarna w poprzednich miesiącach „odkleiła” się od wzorca z innych krajów regionu. 14 października na niezapowiedzianym posiedzeniu władz Narodowego Banku Węgier zapadła decyzja o drastycznej podwyżce jednej ze stóp procentowych oraz wprowadzeniu nowej, wyższej stawki od depozytów w banku centralnym. Była to awaryjna podwyżka odpowiednika stopy lombardowej aż o 950 pb., do poziomu 25%. Stopa referencyjna została pozostawiona bez zmian, na poziomie 13 proc.
Tymczasem banki centralne Czech i Polski już od dłuższego czasu nie podnoszą stóp procentowych. Ich przedstawiciele twierdzą, że dokonane już gwałtowne podwyżki kosztów kredytu (odpowiednio do 7% i 6,75%) powinny wystarczyć, aby stłumić inflację CPI. Tylko czas pokaże, czy tak się w istocie stanie.