Na niezapowiedzianym posiedzeniu władz Narodowego Banku Węgier zapadła decyzja o drastycznej podwyżce jednej ze stóp procentowych oraz wprowadzeniu nowej, wyższej stawki od depozytów w banku centralnym.


Rada Monetarna Narodowego Banku Węgier podwyższyła górny przedział korytarza stóp procentowych banku centralnego wyznaczany przez oprocentowanie jednodniowych kredytów (odpowiednik stopy lombardowej) aż o 950 pb., do 25 proc. - poinformował MNB w komunikacie. Stopa referencyjna została pozostawiona na dotychczasowym poziomie 13 proc.
Ponadto władze węgierskiego banku centralnego wprowadziły nową jednodniową stopę depozytową oraz swapy na rynku walutowym. MNB będzie codziennie przeprowadzał przetarg na pozyskanie depozytów, a oprocentowanie sięgnie 18 proc. Standardowa stopa jednodniowego depozytu w banku centralnym nadal wynosi 12,5 proc.
Reklama"Wykorzystywane instrumenty mają na celu zapewnienie szybkiej i elastycznej realizacji zaostrzonych warunków monetarnych na podrynkach uznawanych za kluczowe z punktu widzenia transmisji monetarnej, tj. zarówno rynku międzybankowym, jak i rynku swapów" - głosi komunikat banku.
"Będziemy wykorzystywać te instrumenty tak długo, jak będzie to konieczne lub dopóki nie zobaczymy stabilizacji na rynku finansowym. Mam nadzieję, że będzie to kilka dni" - precyzował wiceprezes banku Barnabás Virág.
"W obecnym niespokojnym okresie na rynkach finansowych kluczowym zadaniem dla MNB jest zapewnienie stabilności rynku, poza realizacją podstawowego celu, jakim jest stabilność cen. MNB jest gotowy do interwencji, wykorzystując każdy instrument w swoim zestawie narzędzi polityki pieniężnej, aby to zapewnić. Istniejące wyzwania uzasadniają zastosowanie instrumentów ukierunkowanych i tymczasowych" - uzasadniają władze banku centralnego Węgier.
Analitycy zwracają uwagę, że powstrzymując się od manipulacji główną stopą procentową, a zmieniając inne stopy procentowe, bank centralny Węgier stosuje "metodę turecką". Władze tamtejszego banku centralnego były zmuszone po kryjomu zacieśniać warunki monetarne, ponieważ podwyżkom przeciwstawiał się prezydent Erdogan. A już wcześniej węgierska polityka pieniężna nie należała do najbardziej czytelnych. "W bizantyjskiej polityce pieniężnej Węgier główna stopa MNB nie jest tak naprawdę najważniejszym instrumentem. Jest nim tygodniowa stopa depozytowa, którą MNB steruje z większą częstotliwością i robił to w poprzednich miesiącach wielokrotnie. „Główna” stopa wyznacza dolne ograniczenie korytarza stóp" - tłumaczyli przed kilkoma miesiącami ekonomiści Banku Pekao.
Narodowy Bank Węgier obiecał również, że będzie dostarczał na rynek waluty obce, by zaspokoić potrzeby płynnościowe wynikające z konieczności pokrycia kosztów importu surowców energetycznych. "Środek będzie miał istotny wpływ na warunki podaży i popytu na rynku walutowym" - ocenia MNB.
W reakcji na decyzje MNB gwałtownie umocnił się forint. Kurs EUR/HUF spadł z blisko 430 poniżej 420. Jednak jeszcze miesiąc temu za euro płacono mniej niż 400 forintów.
Pod koniec września Węgrzy ogłosili zakończenie cyklu podwyżek stóp procentowych. Od czerwca 2021 r. władze MNB podniosły stopę referencyjną z 0,6 proc. do 13 proc. Nie zatrzymało to ani inflacji, ani osłabienia forinta. Tempo wzrostu cen konsumpcyjnych przekroczyło w ubiegłym miesiącu 20 proc., a forint tracił w tym roku wobec euro blisko 15 proc., o ok. 10 proc. osłabił się nawet w stosunku do złotego. Interwencja MNB dała oddech węgierskiej walucie. Kurs EUR/HUF spada dziś o 2,5 proc., a PLN/HUF o blisko 3 proc.
"To gospodarka z podwójnymi deficytami, inflacją poza kontrolą, walutą w trendzie spadkowym, nieortodoksyjną polityką gospodarczą i bankiem centralnym przedwcześnie (zdaniem rynków) kończącym cykl zacieśnienia" - zwracali uwagę na początku tygodnia analitycy Banku Pekao. "Skala tych problemów plasuje Węgry raczej bliżej Turcji niż reszty regionu" - oceniali.
Bank centralny Węgier ogłosił zakończenie cyklu podwyżek jako pierwszy w regionie. Władze Narodowego Banku Czech i Narodowego Banku Polskiego przerwały cykle, ale nie stwierdziły jego zakończenia. Podczas październikowego wystąpienia po posiedzeniu RPP prezes Adam Glapiński podkreślał, że Rada czeka na wyniki listopadowej projekcji inflacyjnej.