Inflacja bazowa – czyli wskaźnik cen dóbr konsumpcyjnych nieuwzględniający żywności, paliw i energii – we wrześniu przyspieszył do 4,3% względem 3,7% odnotowanych w sierpniu – poinformował Narodowy Bank Polski.


Nie było to zaskoczenie. Ekonomiści już wcześniej ostrzegali, że wrzesień przyniesie wyraźny wzrost inflacji bazowej, co wynikało zarówno z wciąż silnej bieżącej presji inflacyjnej jak i nadzwyczajnie niskiej, „przedwyborczej” bazy z ubiegłego roku. Warto jednak pamiętać, że ta miara inflacji cały czas przekracza dopuszczalne odchylenie od 2,5-procentowego celu inflacyjnego Narodowego Banku Polskiego. Po raz ostatni inflacja bazowa mieściła się w tym celu w październiku 2019 roku.


Według opublikowanych danych Narodowego Banku Polskiego we wrześniu 2024 r. inflacja w relacji rok do roku:
- po wyłączeniu cen żywności i energii wyniosła 4,3 proc. wobec 3,7 proc. odnotowanych w sierpniu. Wynik ten okazał się zgodny z oczekiwaniami ekonomistów;
- po wyłączeniu cen administrowanych (podlegających kontroli państwa) wyniosła 3,4 proc. wobec 2,9 proc. miesiąc wcześniej;
- po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych wyniosła 5,3 proc. wobec 4,8 proc. miesiąc wcześniej;
- tzw. 15-proc. średnia obcięta, która eliminuje wpływ 15 proc. koszyka cen o najmniejszej i największej dynamice, wyniosła 4,4 proc. wobec 4,0 proc. miesiąc wcześniej.
W danych NBP widać, że już od paru miesięcy mamy do czynienia ze wzrostem wszystkich wskaźników inflacji inflacyjnych. Przyspiesza nie tylko dynamika „szerokiego” CPI jak i inflacji bazowej, ale też coraz szybciej rosną ceny niepodlegające kontroli rządu. Inflacja CPI po wyłączeniu cen administrowanych wyniosła we wrześniu 3,4 % wobec 2,9% w sierpniu, 2,8% w lipcu i 2,5% w czerwcu. Ten wskaźnik przyspiesza już od kwietnia.
Odwrócenie zeszłorocznego spadkowego trend inflacji bazowej jest złą informacją dla władz monetarnych. W teorii wskaźnik ten ma mierzyć skalę inflacji „krajowej”, wynikającej z siły popytu krajowego pośrednio kontrolowanego przez politykę pieniężną banku centralnego. Oznacza to, że być może potrzebna jest bardziej restrykcyjna polityka monetarna, aby trwale sprowadzić inflację do 2,5-procentowego celu.
- Narodowy Bank Polski co miesiąc wylicza cztery wskaźniki inflacji bazowej, co pomaga zrozumieć charakter inflacji w Polsce. Wskaźnik CPI pokazuje średnią zmianę cen całego, dużego koszyka dóbr kupowanych przez konsumentów. Przy wyliczaniu wskaźników inflacji bazowej analizie są poddawane zmiany cen w różnych segmentach tego koszyka. To pozwala lepiej identyfikować źródła inflacji i trafniej prognozować jej przyszłe tendencje. Pozwala też określić, w jakim stopniu inflacja jest trwała, a w jakim jest kształtowana np. przez krótkotrwałe zmiany cen wywołane nieprzewidywalnymi czynnikami – czytamy w komunikacie NBP.
Równocześnie „szeroki” wskaźnik inflacji konsumenckiej (CPI) we wrześniu poszedł w górę o 4,9% rdr, na co decydujący wpływ miały ostre podwyżki taryf na energię elektryczną i gaz. Oprócz tego, bardzo szybki – nierzadko dwucyfrowy – wzrost cen obserwujemy w przypadku wielu usług. Tutaj widzimy konsekwencje drastycznej - blisko 20-procentowej - podwyżki płacy minimalnej, czego koszty są nadal przerzucane na konsumentów. To wszystko kształtuje presję inflacyjną, która w tym momencie niemal w całości jest krajowego pochodzenia.