Niecałe dwa miesiące zostały do premiery "Domu smoka" ["House of Dragon"], serialu, który znów przeniesie nas do uniwersum Westeros. Tym razem widzowie zobaczą jak ród Targaryenów zdobywa tron Siedmiu Królestw, jeden z najkrwawszych konfliktów w dziejach kontynentu i... upadek rodu ujeżdżającego smoki. Jedno jest pewne - serial będzie drogi i widowiskowy.


"Historia nie pamięta krwi. Pamięta nazwiska" - tymi słowami kończy się drugi trailer wypuszczony przez HBO Max. Tym razem kamery przyjrzała się bliżej historii Rhaenyry, pierworodnej córki króla Viserysa I i jego drugiej żony - pięknej Alicent, córki namiestnika Otto Hightower, który doradzał wspomnianemu już królowi z rodu Smoka. Jak to zwykle bywa, obydwie panie rywalizowały ze sobą, a gdy władca namaścił jako swoją następczynię Rhaenyrę zamiast dzieci z kolejnego małżeństwa (w tym Aegona, który notabene był koronowany), katastrofa wisiała w powietrzu.
Konflikt eskalował, gdy księżniczka na drugiego męża wybrała księcia Daemona, jej wuja i najbardziej doświadczonego wojownika swoich czasów. Wraz z mieczem z valyriańskiej stali - "Mroczną Siostrą" i czerwonym smokiem Caraxesem budził postrach nie tylko ze względu na swoje umiejętności, ale także porywczy i nieprzewidywalny charakter. Jak mawiał Arycemastery Gyldayn, "przez wieki Ród Targaryen przyniósł na świat ludzi wielkich i potwory, Daemon był i jednym i drugim".


Na pewno więc Daemon jest niejednoznaczną postacią, która za plecami jest nazywana Lordem Zapchlonego Tyłka czy Księciem Łotrzykiem. Pikanterii dodaje fakt, że jego kochanką była Mysarina (grana przez Sonoyę Mizuno). Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby ta tancerka z Lys nie pełniła funkcji Starszej nad Szeptaczami (jej odpowiednikiem w "Grze o tron" był Viserys).
Małżeństwo to nie spodobało się drugiej żonie króla i córce namiestnika (jak to w bajkach i nie tylko bywa). Tą widzimy w teaserze, gdy biegnie z "nie byle jakim" sztyletem. Na kanwie ich konfliktu wybuchnie wojna, zwana nie od parady Krwawym Tańcem Smoków.
Przeczytaj także
HBO Max wyda na "House of Dragon" więcej niż na ostatni - jakże kontrowersyjny - sezon "Gry o tron", który był wówczas najdroższą produkcją w historii srebrnego ekranu. Zgodnie z doniesieniami "Variety", platforma streamingowa wydaje na odcinek poniżej 20 mln dolarów. To oznacza, że spinn - off jest bardziej kosztowny niż oryginalny serial fantasy, za którego odcinek płacono w pierwszym sezonie około 5 - 6 mln dolarów, by w ostatnim skończyć na średniej kwocie 15 mln dolarów. Zdaniem sceptyków to i tak niewiele, zważając na fakt, że ma się pojawić więcej smoków, a więc więcej kosztów i pracy w CGI. HBO Max wyjaśnia, że po "Grze o tron", jak i produkcji takich serialów jak "Westworld" czy "Mroczne materie" ["His Dark Materials"], skompletował zespół, który tworzy wysokiej jakości seriale w sposób efektywny, jak to tylko możliwe.


20 mln dolarów nie ma jednak tej samej wartości co trzy lata temu, kiedy to wyemitowano 8. sezon "Gry o tron". Przez pandemię gotówka popłynęła szerokim strumieniem do serwisów VOD. Z drugiej strony pojawiła się konkurencja tj. Disney+ czy Amazon Prime, które wymusiły zwiększenie budżetów flagowych produkcji poszczególnych stacji. W końcu czymś trzeba się wyróżniać. Doskonałym przykładem jest powrót do Śródziemia, który szykuje nam Jeff Bezos. Budżet "House of Dragon" to około 200 mln dolarów, ale to... połowa zgłoszonego budżetu Amazona. Sezon "Władcy pierścieni: pierścienie władzy" ma budżet 1 mld, tak mld, dolarów (jego premierę zaplanowano na 2 września). Także Netflix nie szczędzi gotówki, przeznaczając podobno 30 mln dolarów na odcinek 4. sezonu "Stranger Things".
Przeczytaj także
"House of Dragon" będzie więc musiał sprostać dość silnej konkurencji. George R.R. Martin dał serialowi zielone światło. Aktywnie uczestniczył przy tworzeniu scenariusza, który napisał razem z Ryanem J. Condalem (znanego z m.in. z "Kolonii"). - Nie sądzę, żeby widzowie byli rozczarowani - napisał w poście twórca świata "Pieśni lodu i ognia. - Serial jest mroczny, potężny, ekspresywny. Dokładnie taki, jak moja twórczość fantasy - dodaje. Jego zdaniem showrunnerzy wykonali niesamowitą robotę, a obsada, tak jak w przypadku "Gry o tron" stanowi mieszankę aktorów znanych, mniej znanych i tych, którzy debiutują. - Zakochasz się w nich z miejsca, tylko po to, by później mieć złamane serce, gdy... - droczy się z danami Martin, kończąc, że jego zdaniem Targaryenowie są w bardzo dobrych rękach.
Nie tylko tworzył scenariusz, ale na bieżąco oglądał fragmenty niezmontowanych jeszcze odcinków, komentując najczęściej, że "jest pod wrażeniem" (przypomnijmy, że nie był pod takim wrażeniem, jeśli chodzi o ostatni sezon "Gry o tron").
Teraz, po nocy ciemnej i długiej fani otrzymali zwiastun, którym mogą nacieszyć oczy. Można w nim zobaczyć wręcz podręcznikową przemoc, którą charakteryzowała się "Gra o tron" z krwią, walką, tajemniczą trumną spadającą do oceanu, kolejnym sztyletem. I smoki albo przelatujące nad Królewską Przystanią, albo zionące ogniem w lochach, albo wykluwające się z łuskowatego jaja.
Premiera serialu odbędzie się 22 sierpnia.
Popkultura i pieniądze w Bankier.pl...
...czyli seria o finansach "ostatnich stron gazet". Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windosorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.w