Po mrożącym krew w żyłach poranku WIG20 podniósł się z 6-letniego dna i ograniczył straty do 2,3%. Na rynku pojawili się duzi inwestorzy skupujący przecenione akcje, o czym świadczą wyższe niż na poprzednich sesjach obroty. Akcje KGHM-u osiągnęły najniższą cenę od kwietnia 2009 roku.


[Aktualizacja 15:45]
O 15:45 WIG20 tracił 2,46%, osiągając wartość 1.748 punktów. To niespełna 10 punktów powyżej porannego dołka, gdy WIG20 spadał o blisko 3%. To co odróżnia czwartkową sesją od jej poprzedników, to znaczące obroty. Do południa właściciela zmieniły akcje warte ponad 400 mln złotych, a w momencie otwarcia giełd w Nowym Jorku obroty na GPW wynosiły 620 mln zł. Dla porównania, w trakcie poprzednich sesji obroty oscylowały w pobliżu 500 mln zł w ciągu całego dnia.
Zieleń na GPW to jednak w dalszym ciągu rzadki widok. Do południa drożały akcje tylko 54 spółek, a taniały walory 288 emitentów. Tylko jedna spółka nie ustanowiła rocznego maksimum notowań, za to 14 zaliczyło roczne minimum. W tym gronie znalazły się m.in. KGHM, CCC, Orange, Pekao i PGE.
W gronie 20 największych spółek najgorzej radziły sobie taniejące o 6,8% akcje KGHM. Kurs lubińskiego kombinatu osiągnął najniższy poziom od kwietnia 2009 roku, przebijając dno z 9 grudnia (56,85 zł). O 15:30 plusie były tylko dwie spółki z WIG20: drożejący o 0,6% PKN Orlen oraz zyskujący 1,3% Synthos.
Silny spadek notowań KGHM-u to efekt krachu na chińskiej giełdzie, gdzie po raz drugi w tym roku wstrzymano handel po spadku indeksu CSI300 o 7%. W rezultacie miedź w Londynie potaniała o 2,5%, zbliżając się do listopadowego dołka. Za to Orlenowi służą spadki na rynku ropy naftowej: notowania surowca marki Brent spadły nawet do 32,20 USD za baryłkę, co było najniższą ceną od marca 2004 roku.
Małgorzata Zaleska kandydatką na prezesa GPW
Małgorzata Zaleska została wskazana przez Ministerstwo Skarbu Państwa na funkcję prezesa Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. Nie sprawdziły się medialne spekulacje, według których faworytem był Stanisław Kluza.
Uspokoiła się za to sytuacja na rynku walutowym. Wczesnym popołudniem euro kosztowało 4,3456 zł i było o grosz tańsze niż na otwarciu czwartkowych notowań. Za dolara płacono nieco ponad cztery złote, choć jeszcze rano cena „zielonego” sięgała 4,03 zł. Frank szwajcarski był wyceniany na niespełna cztery złote, a więc o 1,5 grosza niżej niż na początku dzisiejszego handlu.

























































