Po sierpniowym wstępie i październikowym rozwinięciu fabuły przyszedł czas na decydujące, trzecie spotkanie wierzycieli GetBacku. I choć z góry wiadome było, że - podobnie jak w greckiej tragedii - każdy wybór będzie miał fatalne skutki, to jednak w trzecim akcie skala nieporozumień przerosła wszelkie przewidywania.
We wtorek 22 stycznia wierzyciele GetBacku zebrali się, by głosować nad układem, który miałby umożliwić spółce dalsze działanie i spłatę przynajmniej części zobowiązań. Już na starcie wiadomym było, że nie ma tutaj dobrych wyborów, wszystkie scenariusze zakładały bowiem, że niezabezpieczeni wierzyciele zrzekną się przeszło dwóch trzecich należnym im pieniędzy. Jak "ładnie" określił to jeden z członków rady wierzycieli dylemat, który stał przed zebranymi, był wyborem między dżumą a cholerą.
Gdyby jednak tych problemów było mało, tuż przed głosowaniem pojawiły się kolejne. Dwa pierwsze przekładano, ponieważ zarząd przekonywał, że chce przygotować wariant z inwestorem, który wprawdzie przewidywałby nieco większe cięcie wypłat, jednak pieniądze wpłynęłyby na konta wierzycieli szybciej i udałoby się uniknąć ryzyka stojącej pod sporym znakiem zapytania dalszej działalności GetBacku. Wariant był gotowy na trzecie głosowanie, tyle że na 12 godzin przed rozpoczęciem obrad pojawiła się informacja, że inwestor się wycofał. Wywróciło to wszystkie scenariusze i skazało wierzycieli na kompletną improwizację.
Ucieczka last minute
Tak oto rozpoczęła się farsa. Zarząd, który przez kilka miesięcy przekonywał do wariantu inwestorskiego, prosił o czas etc., nagle na najważniejsze głosowanie przyszedł z pustymi rękami. I o ile można jeszcze zrozumieć, że Hoist - ta firma miała zostać wspomnianym inwestorem - ma swoje problemy w Szwecji, o tyle ciężko zrozumieć dlaczego sprawa wypłynęła tuż przed głosowaniem. Sam zarząd dostał sygnał od Hoista już w czwartek 17 stycznia, co nie przeszkodziło w puszczeniu 21 stycznia ESPI, które sugerowało, że wariant inwestorski wciąż jest w grze. O tym zaś, że szwedzki nadzór przykręci Hoistowi śrubę, było wiadomo od grudnia, sprawę opisywaliśmy nawet na Bankier.pl. Niestety wciąż robiono minę do złej gry.
Przeczytaj także
Sam zarząd także był zdenerwowany na sytuację z Hoistem, w świetle powyższego cała krytyka spadła jednak na jego ramiona. Szczególnie, że Hoist wpłacił 30 mln zł, które miało gwarantować przeprowadzenie transakcji zakupu większości aktywów GetBacku. Tymczasem zarząd zamiast za karę zająć te pieniądze, chce poczekać na rozwój negocjacji w sprawie mniejszego portfela. Szwedzi bowiem całkowicie z GetBacku zrezygnowali, z powodu dokręcenia śruby nie mogą jednak przeznaczyć na transakcję planowanego ponad miliarda zł, a zdecydowanie mniej (kwotę, za którą można kupić ok. 1/3 portfela wierzytelności GetBacku). Zarząd próbował tłumaczyć, ze zajęcie depozytu odstraszyłoby Hoista i oznaczało koniec rozmów także o mniejszym pakiecie, obligatariusze podnosili zaś, że zabezpieczenie w takim razie było bezsensowne. Przypomnijmy, że w listopadzie sędzia przełożył głosowanie, dając warunek, że Hoist musi zabezpieczenie wpłacić.
Kontrowersje wokół konwersji
Po Hoiście głównym tematem zgromadzenia stał się spór wokół konwersji. Zarząd w swojej propozycji po cichu wyłączył konwersję niespłacanej części długu na akcje. Gdy wierzyciele zaczęli atakować ten pomysł, okazało się, że inicjatorem nie był zarząd, a... rada wierzycieli, czyli teoretycznie przedstawiciele tychże wierzycieli, którym pomysł się nie spodobał.
Konwersja podzieliła inwestorów. Część argumentowała, że to konwersja jest gwarantem wykonania układu, sprawi bowiem, że wierzyciele przejmą władzę w spółce. Druga część, z Radosławem Barczyńskim z rady wierzycieli na czele, argumentowała, że w obecnej sytuacji to nie jest najlepszy pomysł. - Spółkę trzeba uporządkować, sprzedać jej aktywa i jak najszybciej rozdysponować pieniądze dla inwestorów. Trzeba szukać inwestorów, a nie próbować przejąć władzę. W spółce nie ma złotych gór, te akcje są nic nie warte. Jeżeli ktoś mówi inaczej, to po prostu mami. Dlatego konwersja nie ma sensu. Dodatkowo rozdrobniony i nieuporządkowany akcjonariat to problem w negocjacjach zarówno z zabezpieczonymi, jak i inwestorami - tłumaczył Barczyński. Konwersja utrudniłaby także i wydłużyła proces wprowadzania układu w życie.
Podnoszono także argument, że konwersja utrudni części wierzycieli walkę o odszkodowania. Banki, które sprzedały im obligacje, mogą uznać bowiem, że skoro wierzyciele weszli w posiadanie akcji, to nie mają na tych papierach straty. Chodzi tutaj przede wszystkim o osoby chcące walczyć o swoje prawa na drodze pozwów o misseling.
"To farsa!"
Problem powrócił, gdy nadzorca sądowy ogłosił, że jego propozycja układu jest podobna do tej zarządu, nie może się jednak zdecydować co do konwersji. Wymyślono, że konwersja będzie dobrowolna, a zainteresowanie nią zbadane zostanie poprzez oświadczenia wierzycieli zebrane w trakcie zgromadzenia. Konstrukcja była jednak mocno chwiejna. Po pierwsze wierzyciele głosowali trochę w ciemno, bez znajomości poziomu konwersji. Po drugie pominięto nieobecnych wierzycieli, którzy decyzję o nieprzyjeżdżaniu do Wrocławia mogli podjąć na bazie starych wiadomości. Po trzecie - choć oświadczenia przedłużyły walne o co najmniej półtorej godziny - okazało się, że wszystko na darmo. Nadzorca bowiem oświadczył, że w sumie nie wie, czy dobrowolna konwersja nie naruszy przepisów i czy nie będzie wymagała np. zgody UOKiK-u, co mogłoby opóźnić, a w najgorszej wersji nawet podważyć układ. Tym samym wycofał swoje propozycje, co nie spodobało się wierzycielom.
Od nadzorcy biła niepewność, co tylko nakręcało wierzycieli. Teoretycznie osoba, która miała dbać o ich interesy, stała się przez chwilę wrogiem nr 1 na sali. Trzeba przyznać, że cała heca z oświadczeniami i niezdecydowanie w sprawie konwersji, a następnie uzasadnienie wycofania swojej propozycji niepewnością co do przepisów, nie wyglądało profesjonalnie. Z drugiej strony zarząd postawił nadzorcę w trudnej sytuacji, informując o wycofaniu się Hoista dopiero 12 godzin przed zgromadzeniem.
To, że nie był to najlepszy dzień nadzorcy, ponownie potwierdziło się, gdy poproszono o zaopiniowanie możliwości wykonania układu proponowanego przez zarząd. Choć chwilę wcześniej nadzorca miał bardzo podobną propozycję, w sprawie propozycji zarządu wahał się, mówił drżącym głosem i nie potrafił sformułować jasnej deklaracji. Wierzyciele zaczęli naciskać, że przecież od tego jest nadzorca - mający dostęp do poufnych informacji - by w takiej sytuacji wierzycielom pomóc. Tymczasem stanęło na tym, że stanowisko nadzorcy można streścić w słowach (upraszczając oczywiście) "zbyt wiele niewiadomych, może się uda, może nie, zdecydują wierzyciele". Wówczas na sali po raz pierwszy wykrzyczane zostało "to farsa!".
"Propozycje pisane na kolanie"
Wierzyciele grali więc w tym meczu bez nadzorcy, dodatkowo posypała się rada wierzycieli. Mariusz Wójcik, czyli jeden z przedstawicieli "drobnych", oświadczył, że "rada nie reprezentuje interesu wierzycieli, w związku z czym składa rezygnację". W jego miejsce wskoczył mBank, czyli kolejny reprezentant zabezpieczonych. Paleta i tak już mało optymistycznych wariantów ostatecznie okazała się mieć tylko jeden odcień - w grze bowiem pozostały tylko... propozycje zarządu. Tego samego, którego masterplan dzień wcześniej upadł i już na starcie wywrócił całe zgromadzenie do góry nogami.
Wierzyciele próbowali przełożyć głosowanie. Argumentowali, że "propozycje pisane są na kolanie". Podniesiono również, że wierzyciele dwukrotnie szli zarządowi na rękę, popierając wniosek o odroczenie, gdy zarząd pracował nad scenariuszem inwestorskim. Sędzia skwitował jednak, że głosowanie i tak już przekładał o dwa razy za dużo i trzeci raz popełnić tego błędu nie zamierza. Nie pomogły nawet głośne i liczne oklaski z sali, które pojawiały się wraz z kolejnymi apelami o przełożenie głosowania.
Co zawiera propozycja?
Ostatecznie wierzyciele głosowali nad propozycją zarządu zakładającą spłatę 25 proc. niezabezpieczonych wierzytelności w czasie ośmiu lat (przy czym pierwsza spłata miałaby miejsce w 2020 roku). Bez konwersji długu na akcje, czyli z całkowitym umorzeniem 75 proc. zadłużenia. Zarząd chce także, by spółka wyprzedawała miarowo swoje aktywa, co umożliwiłoby szybszą spłatę wierzycieli i ograniczyło ryzyko kontynuacji działalności GetBacku.
Jak tłumaczył prezes Dąbrowski, sprzedaż jest konieczna, ponieważ GetBack nie działa efektywnie. - My, aby odzyskać złotówkę, musimy płacić 50 groszy, Kruk robi to za 30 groszy. Dlatego tak mocno optowaliśmy za wariantem z inwestorem - tłumaczył. Teraz substytutem wariantu z inwestorem mają być wyprzedaże pakietów aktywów, bowiem - jak zaznacza Dąbrowski - na rynku nie ma kolejki podmiotów zainteresowanych całym GetBackiem. - Łatwiej sprzedać małe pakiety, może nawet uda się uzyskać lepszą cenę, tylko trochę dłużej to potrwa - dodawał.
Wyniki poznamy w piątek
Wyniki głosowania nad powyższą propozycją poznamy w piątek o godzinie 12. Już teraz wiadomo jednak, że wtorkowe zgromadzenie nie przejdzie do historii jako wzorcowy przykład rozwiązywania podobnych problemów. Wręcz przeciwnie, mimo ogromnego kalibru sprawy i miliardowych kwot, których dotyczyło głosowanie, całość wyglądała bardzo chaotycznie. Dodatkowo wierzycieli de facto przymuszono do głosowania po obradach trwających przeszło 10 godzin. Z drugiej strony sprawa nie miała prostego wyjścia i pytanie, czy odłożenie głosowania cokolwiek by zmieniło.
Niezależnie od wyniku trzeci akt nie będzie ostatnim. Jeżeli układ nie został zatwierdzony, czekają nas kolejne obrady, jeżeli zaś przeszedł, jego wykonaniu towarzyszy tyle znaków zapytania, że z pewnością temat będzie wracał jeszcze nie raz. Warto dodać, że w samym głosowaniu sporo zależało od kuratora, który głosował za tysiące wierzycieli, którzy nie stawili się na obradach. I choć spod jego kurateli wyłączyła się rekordowa (przeszło 100) liczba wierzycieli, wydaje się, że to od jego głosu będzie zależał wynik. Plotka z sali głosiła, że poparł on układ, to jednak jedynie plotka i aby poznać fakty, musimy uzbroić się w cierpliwość i poczekać do piątku.
Getback 22.01.2019 - Curated tweets by bankier_pl


























































