Ubiegły rok pokazał, jak bardzo Europa jest uzależniona od rosyjskiego gazu. Gazprom sprzedał jedynie 0,5 proc. gazu więcej niż w pandemicznym 2020 roku, a zarobił dwa razy więcej - jak wynika z informacji „Rzeczpospolitej”.


Federalna Służba Celna (FCS) Rosji poinformowała, że w 2021 r. Gazprom zwiększył fizyczny eksport gazu o 0,5 proc. do 203,5 mld m sześc. Przychody z tytułu eksportu surowca za granicę wzrosły jednak znacznie szybciej – prawie 2,2 razy do 55,51 mld dol.
Dla wyników kluczowy był grudzień, kiedy Gazprom wstrzymał dostawy gazociągiem Jamał-Europa i znacznie zmniejszył przez Ukrainę, chcąc wymusić w ten sposób szybką zgodę Niemiec i UE na uruchomienie Nord Stream 2.
Średnia cena rosyjskiego gazu za cały 2021 r. (kontrakty długoterminowe) wyniosła 272,8 dol. za tysiąc metrów sześciennych. W grudniu cena osiągnęła 517,8 dol. (na rynku spotowym ceny pobiły antyrekord: 2000 dol.) w porównaniu do 503,5 dol. za tysiąc metrów sześciennych w listopadzie.
Zarobił nie tylko Gazprom. Według Federalnej Służby Celnej o 8,5 proc. (do 7,32 mld dol.) wzrosły także przychody prywatnych eksporterów gazu skroplonego - spółek Sakhalin Energy i Jamal LNG.
Wczoraj (tj. 7 lutego) Gazprom zwiększył tranzyt przez Ukrainę. Jednocześnie przepustowości rurociągu Jamał-Europa przez Polskę pozostają niewykorzystane trzeci miesiąc, a taka sytuacja ma się utrzymywać również w drugim i trzecim kwartale.
Europa przejechała się na drogim gazie
Europejscy konsumenci doświadczają właśnie rekordowo wysokich cen gazu ziemnego. Politycy zrzucają winę na zimę, Gazprom i Putina, ale prawdziwe przyczyny gazowego kryzysu leżą znacznie głębiej.
JM