Japońska waluta umocniła się względem dolara do poziomu niewidzianego od 13 lat. Tymczasem gospodarka Japonii jest uzależniona od eksportu i taka siła jena się okazać zabójcza nawet dla największych koncernów. Tylko dzisiaj notowania Toyoty zanurkowały o 8,1%.
Giełdowych inwestorów przerażana nie tyle sam fakt, że kurs USD/JPY spadł do poziomu zaledwie 92 jenów, lecz sytuacja, że notowania tej pary nie chcą rosnąć. Japońskiej waluty nie osłabił nawet komunikat przedstawicieli państw grupy G7, którzy wyrazili swoje „zaniepokojenie” wysoką zmiennością japońskiej waluty. Wygląda więc na to, że nawet japoński rząd nie panuje nad tempem aprecjacji jena.
„Potrzebujemy czegoś, co pozytywnie zaskoczyłoby rynek. Być może konieczna jest interwencja rządu na rynku walutowym. Jeśli nic takiego się nie wydarzy, to dzisiejsze 26-letnie minimum nie będzie miało żadnego znaczenia” – powiedział agencji Reuters Masayoshi Okamoto, główny makler w Jujiya Securities.
W poniedziałek indeks Nikkei225 spadł o 6,4%, notując wartość niewidzianą od października 1982 roku. Była to czwarta z rzędu spadkowa sesja w Tokio. Akcje w Bombaju przeceniono o 7,7%, główny indeks giełdy w Szanghaju stracił 6,3%, zaś parkiet w Dżakarcie stracił 6,9%.
Jeszcze większy strach zapanował na giełdzie w Hong Kongu, gdzie główny indeks runął w dół o 12,2%. Dla indeksu Hand Seng był to najgorszy dzień od 11 lat. Indeks spółek chińskich notowanych w Hong Kongu spadł o prawie 15%.
„Ciężko określić, gdzie rynek się zatrzyma. Biorąc po uwagę jakiekolwiek metody wyceny akcji, to ich obecne poziomy są anormalne” – tak dzisiejszą sesję skomentował Takashi Ushio, główny strateg inwestycyjny w firmie Marusan Securities.
K.K.
Źródło:
