Małymi kroczkami zbliża się społeczeństwo bez gotówki – wizja, której realizacja staje się możliwa dzięki rozwojowi technologii i wsparciu gospodarczych decydentów. Wady papierowego pieniądza są dobrze znane, ale świat bez gotówki przyniósłby ze sobą poważne ryzyka. Tym groźniejsze, że dziś trudno je sobie dokładnie wyobrazić.
Dominacja pieniądza bezgotówkowego już dziś jest faktem w wielu rozwiniętych gospodarkach. W 2014 r. w Wielkiej Brytanii po raz pierwszy w historii gotówka odpowiadała za mniej niż połowę transakcji przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. Dania umożliwiła niektórym placówkom handlowym nieprzyjmowanie papierowego pieniądza, a za wzór „społeczeństwa bez gotówki” stawia się Islandię, gdzie ponad 96 proc. transakcji detalicznych rozliczanych jest za pomocą kart płatniczych. Do podobnych wskaźników zbliżają się Szwecja i Norwegia.
O całkowitej eliminacji gotówki wspomina się na razie raczej nieśmiało, ale już dawno przestała to być wizja rodem z science fiction. Często przy tej okazji przywoływane są argumenty ekonomiczne – papierowy pieniądz jest kosztowny w wytworzeniu, transporcie, zabezpieczeniu przed rabunkiem. Umożliwia on też anonimowe transakcje, dlatego jest ulubionym narzędziem płatniczym szarej strefy. Przeciwnicy świata bez gotówki jednak mają także mocne argumenty. Warto je przypomnieć zwłaszcza, że bywają podawane w sosie teorii spiskowych i często traktowane jako niezbyt poważne.


Całkowite uzależnienie od systemu bankowego
Wyobraźmy sobie świat, w którym istnieje wyłącznie pieniądz bezgotówkowy, zapisywany na rachunkach bankowych. Każdy z obywateli staje się automatycznie wierzycielem banków komercyjnych – nie jest w stanie inaczej przechowywać płynnej siły nabywczej niż tylko w banku. Każda próba uniknięcia tego uzależnienia, np. poprzez inwestowanie w złoto czy inny zastępczy pieniądz, będzie oznaczała konieczność poniesienia kosztów transakcyjnych. Dziś gotówka daje nam przynajmniej pozorny wybór. Pozorny, bo gotówka też jest zobowiązaniem, ale przynajmniej instytucji stojącej ponad bankami – banku centralnego.
Wycofywanie gotówki z banków, zjawisko, które mogliśmy ostatnio obserwować w Grecji, to racjonalna reakcja na utratę zaufania do systemu bankowego. W świecie bezgotówkowym jednostka nie miałaby możliwości ochrony swojego majątku w razie kryzysu. Byłaby zdana, podobnie jak Grecy, na narzucane z dnia na dzień ograniczenia w dostępie do środków. Przeciwnicy „społeczeństwa bez gotówki” zwracają jednocześnie uwagę, że otwiera to drzwi do:
- Doraźnego opodatkowania, przed którym nie można uciec. Przedsmak takiej wizji dały wydarzenia na Cyprze, a przewidziana w ramach europejskiej unii bankowej procedura bail-in, czyli „zrzutki” deponentów na straty banku (co prawda w ostatniej kolejności) sankcjonuje przejęcie środków klientów.
- Skutecznego wprowadzenia ujemnych stóp oprocentowania depozytów, przed którymi można obecnie schronić się sięgając po gotówkę. Wycofanie gotówki jako sposób na wzmocnienie skuteczności polityki pieniężnej promował m.in. w 2015 r. Willem Buiter, główny ekonomista Citigroup.
Totalna kontrola obiegu pieniądza
Pieniądz bezgotówkowy mógłby zapewniać poziom anonimowości przynajmniej zbliżony do fizycznej gotówki. Takie rozwiązanie nie jest jednak na rękę państwom walczącym z nieopodatkowaną działalnością gospodarczą, finansowaniem terroryzmu i korupcją. Dlatego dąży się do maksymalnego ograniczenia znaczenia anonimowego pieniądza elektronicznego (jak choćby w przypadku ostatnich zapowiedzi KNF w stosunku do kart przedpłaconych) i skierowania większości obiegu pieniądza do systemów zamkniętych, w których można zidentyfikować każdą ze stron biorących udział w transakcji.
Społeczeństwo bez gotówki, jeśli nie powstanie w nim alternatywny drugi obieg finansowy (np. oparty na wirtualnych walutach), będzie „informacyjnie przezroczyste”. Możliwe będzie prześledzenie aktywności każdego obywatela posługującego się pieniądzem, a dzięki połączeniu tych danych z informacjami z innych źródeł – wgląd w życie prywatne. Zwolennicy gotówki często alarmują, że nawet najlepsze prawo chroniące prywatność jednostek nie będzie w stanie wówczas zapobiec nadużyciom wynikającym z łatwości inwigilacji.
Finansowy koniec świata, czyli czym będziemy płacić po tsunami
Poleganie wyłącznie na pieniądzu bezgotówkowym można porównać z przechowywaniem wszystkich ważnych osobistych informacji „w chmurze”. Ma wiele zalet – łatwość dostępu z dowolnego miejsca i o dowolnej porze, bezpieczeństwo wynikające z braku powiązania z konkretnym fizycznym przedmiotem (nośnikiem) itd. Jednak w chwili, gdy infrastruktura utrzymująca system staje się niedostępna (pada bateria w telefonie, nie mamy dostępu do sieci), wszystkie przewagi okazują się nieistotne.
Dziś nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić systemu pieniądza bezgotówkowego, który nie byłby uzależniony od infrastruktury korzystającej z technologii informatycznych, telekomunikacyjnych i (co nie mniej ważne) zewnętrznych źródeł energii. Być może postęp technologiczny odpowie wkrótce na te wyzwania, ale na razie pytanie „czym będziemy płacić po tsunami?” dobrze podsumowuje ryzyko związane z katastrofami, spowodowanymi przez naturę albo umyślne ludzkie działanie.
Infrastruktura sektora bankowego już dziś jest atrakcyjnym celem dla przestępców i terrorystów. W przyszłości ataki, takie jak np. infiltracja systemów JP Morgan będą coraz częstsze i coraz bardziej wyrafinowane. „Bankowy blackout” to coraz bardziej realna groźba. Gotówka stanowi na razie, trzymając się komputerowej analogii, „backup”, zapasowy środek umożliwiający niezakłócone dokonywanie drobniejszych transakcji w razie niedostępności pieniądza bezgotówkowego.
Czy gotówka musi być fizyczna?
W dyskusji o niebezpieczeństwach społeczeństwa bez gotówki często milcząco zakłada się, że alternatywą dla kontrolowanego przez banki pieniądza bezgotówkowego jest wyłącznie namacalny, fizyczny papier i monety. Jeśli spojrzeć głębiej, to przeciwnicy „cashless society" obawiają się przede wszystkim ryzyk związanych z monopolem na systemy umożliwiające transfer siły nabywczej. Eksperymenty rozwijające się na bazie wirtualnej waluty bitcoin pokazują jednak, że może istnieć inna droga. Zdecentralizowane rozwiązania pozwalające tworzyć publiczne rejestry własności oparte na idei łańcucha bloków (blockchain) mogą w przyszłości być podstawą drugiego finansowego obiegu, niezależnego od banków. Nie jest zatem wykluczone, że społeczeństwo bez gotówki wcale nie będzie bliskie dzisiejszym czarnym wizjom nawiązującym do Orwellowskiego „Wielkiego Brata”.