Czeski Bank Narodowy znów podniósł stopy procentowe. Nasi południowi sąsiedzi po raz pierwszy w historii mają takie same stopy procentowe jak my.


Decyzją czeskiego banku centralnego, główna stopa procentowa w została podniesiona z 1,25 proc. do 1,50 proc., czyli o 25 punktów bazowych. Takiej podwyżki spodziewała się większość ekonomistów. Stopa lombardowa wzrosła o 25 pb. - z 2,25 do 2,50 proc. Po raz drugi w tym cyklu podwyżek podniesiona zastała stopa dyskontowa, do 0,50 proc.
To już szósta w ciągu ostatnich miesięcy podwyżka ceny pieniądza w banku centralnym Czech. Pierwsza z nich miała miejsce w sierpniu 2017 roku, gdy CNB zerwał z polityką „technicznie zerowych” stóp procentowych. Była to wówczas pierwsza od 2012 roku podwyżka kosztów kredytu w Europie Środkowej. Drugi raz stopy u naszych południowych sąsiadów poszły w górę w listopadzie. Po raz trzeci stopy wzrosły w lutym bieżącego roku. Czwarta podwyżka ceny pieniądza odbyła się pod koniec czerwca i była zupełnym zaskoczeniem dla rynku, piąta z kolei miała miejsce w sierpniu i ekonomiści już się jej spodziewali.
Stawka referencyjna na poziomie 1,5 proc. nad Wełtawą oznacza, że stopy procentowe są tam po raz pierwszy w historii takie same jak nad Wisłą. W czasie burzliwej monetarnej historii obu krajów zdarzało się, że stopy w Polsce były dużo wyższe niż u sąsiadów. 1,5 proc. na liczniku w Polsce widnieje od marca 2015 r., co jest najdłuższym okresem monetarnej stabilizacji w historii.
Za bezpośrednią przyczynę dzisiejszej podwyżki uznać można inflację, która w Czechach wynosi 2,5 proc. Tymczasem czeski cel inflacyjny wynosi 2 proc. z tolerowanym odchyleniem o jeden punkt procentowy w obie strony. Jednocześnie gospodarka w ostatnim czasie była wyraźnie rozpędzona – wprawdzie roczna dynamika PKB w drugim kwartale zeszła do 2,4 proc. wobec grubo powyżej 4 proc. w czterech kwartałach poprzednich, lecz stopa bezrobocia wciąż należy do najniższych w UE (3 proc.), a wynagrodzenia rosną nominalnie w 9-procentowym tempie.
Odważnie prowadzony cykl podwyżek stóp procentowych może mieć jeszcze jedno, nieco bardziej nieoczywiste podłoże.
- W Czechach jest więcej osób, dla których podniesienie stóp procentowych może być korzystne. Czechy to kraj o większej stopie oszczędności niż Polska i kraj o większej liczbie bardzo zamożnych ludzi, budujących duże zasoby krajowego kapitału. Na przykład, na liście miliarderów Forbesa jest sześciu Czechów i tylko czterech Polaków. Ktoś może podnieść argument, że to nie powinno mieć na politykę pieniężną żadnego wpływu, bo banki centralne są niezależne i dbają tylko o stabilną inflację. Ale jednak układ interesów społecznych i politycznych może determinować działanie instytucji – pisał po poprzedniej czeskiej Ignacy Morawski, założyciel dyrektor SpotData, w artykule „Dlaczego Czesi podnoszą stopy, a Polacy nie?”
Reakcja rynku na decyzję CNB była zauważalna, choć nie przesadnie silna. Po 13:00 kurs EUR/CZK ruszył w górę i o 16.00 wynosi 25,673 koron wobec 25,575.
Kolejne posiedzenie decyzyjne zarządu Narodowego Banku Czech odbędzie się 1 listopada.
Michał Żuławiński


























































