W przedpandemicznych czasach globalny prymus regularnie notował tempo wzrostu PKB na szóstkę. Teraz wyciągnął raptem czwórkę, a i tak pozytywnie zaskoczył obserwatorów. Jednak gdyby nie pewna pomoc, mogłoby się skończyć tróją na szynach.


W IV kwartale 2021 r. PKB Chin wzrósł o 4 proc. wobec analogicznego okresu poprzedniego roku - podał tamtejszy urząd statystyczny. Pomijając pierwszą połowę 2020 r., gdy chińska maszyna przyhamowała na czas bezwzględnej walki z pandemią, jest to najwolniejsze tempo od ok. 30 lat.


Mimo to wynik pozytywnie zaskoczył analityków, którzy spodziewali się odczytu rzędu 3,6 proc. Poza tym porównania do 2020 r. są zaburzone przez okresowe, miejscowe lockdowny. Średnio w IV kwartałach 2020 i 2021 r. PKB Chin rósł o 5,2 proc., czyli szybciej niż w kwartałach I (5 proc.) i III (4,9 proc.) - wynika z chińskich danych. Najwyższe było tempo w kwartale II - wynosiło 5,5 proc.
Przyspieszenie widać również w danych kwartalnych. W tym ujęciu tempo wzrostu PKB sięgnęło aż 1,6 proc. i było najwyższe w ubiegłym roku. Przed pandemią chińska gospodarka rosła właśnie w tempie zbliżonym do tego poziomu.
Tak dobre wyniki są sporym zaskoczeniem w kontekście twardego nastawienia Pekinu w ostatnich miesiącach. Aktywności gospodarczej nie sprzyja polityka "zero COVID", chłodzenie rynku nieruchomości, ograniczanie kredytowej kroplówki czy wprowadzanie silniejszych regulacji kolejnych segmentów sektora prywatnego. Efekty widać w innych danych, choćby dot. sprzedaży detalicznej i inwestycji mieszkaniowych, ale i medialnych doniesieniach o zwolnieniach w firmach technologicznych.
Dlatego warto podkreślać, że za Murem wskaźnik PKB jest narzędziem propagandy wewnętrznej i zewnętrznej. To Pekin wyznacza oczekiwane tempo wzrost, które chińska gospodarka musi osiągnąć, a lokalne władze ścigają się, by zaraportować jak najlepszy wynik. W przeszłości dane były zafałszowywane na papierze, ale sama specyfika PKB sprzyja jego "fałszowaniu" w rzeczywistości. Jest to miara ilościowa, a nie jakościowa - ilustruje aktywność gospodarczą, w tym taką, która nie ma ekonomicznego sensu, czyli nie prowadzi do powstania wartości przynajmniej w wysokości nakładów poniesionych na jej wytworzenie. Problem od lat dostrzegają władze. W ubiegłym roku Xi Jinping posunął się jeszcze dalej, oficjalnie stwierdzając, że partia "nie może ślepo dążyć do szybkiego wzrostu bez względu na obiektywne prawa i warunki" oraz musi skoncentrować się na "poprawie jakości wzrostu gospodarczego, promowaniu trwałego i zdrowego rozwoju gospodarczego oraz dążeniu do rzeczywistego, a nie zawyżonego wzrostu PKB".
Oficjele znaleźli więc inny sposób, by "podrasować" wyniki chińskiej gospodarki. Wzrost PKB w 2020 r. został przed miesiącem zrewidowany z 2,3 proc. do 2,2 proc. Rezultaty kwartalne w ujęciu rocznym pozostały bez zmian, ale dziś Pekin pokazał drastycznie zaktualizowane dynamiki kwartalne. W IV kw. 2020 r. PKB wzrósł o 2,6 proc. wobec poprzedniego kwartału, a nie 3,2 proc., jak szacowano wcześniej. W ten sposób statystycy wyraźnie obniżyli bazę dla porównania rocznego za IV kw. 2021 r.
Zmiany widać też w wyliczeniach nominalnego PKB, czyli liczonego w cenach bieżących. Gdyby od podanego dziś wyniku za cały rok odjąć rezultaty z poprzednich kwartałów (które nie zostały zrewidowane w oficjalnej bazie danych), tempo wzrost nominalnego wyniosłoby 8,1 proc., co po uwzględnieniu inflacji (oficjalnego deflatora) dałoby realny wzrost w IV kw. na poziomie 2,8 proc. a nie 4 proc. Rewizja wywindowała jednak wynik do zaskakująco wysokiego poziomu 9,4 proc.
Szczęśliwa ósemka
W całym 2021 r. realny wzrost PKB Chin wyniósł 8,1 proc. wobec ponad 6 proc. celu wyznaczonego przez partię - wynika z oficjalnych danych. Jest to najszybsze tempo od dziesięciu lat.


Oczywiście spora w tym zasługa niskiej bazy - rok wcześniej chińska gospodarka zwolniła pod presją koronawirusa do raptem 2,2 proc.
PKB Państwa Środka przekroczył 114 bilionów juanów (18 bln USD po dzisiejszym kursie, o ponad 5 bln mniej niż PKB USA). Nominalny wzrost sięgnął 12,6 proc.
W efekcie zmalało relatywne zadłużenie. Zobowiązania z tytułu AFRE - "zagregowanego finansowania realnej gospodarki" (kiedyś TSF - total social financing), najszerszej miary zadłużenia publikowanej przez bank centralny, wyniosły niespełna 275 proc. PKB wobec 280 proc. rok wcześniej. Zapewne jest to jednak nie tyle wyraz fundamentalnej i trwałej zmiany nastawienia władz do kredytowej kroplówki zasilającej gospodarkę, ale skutek potężnych zastrzyków podanych w 2020 r. i niskiej bazy do odbicia aktywności, m.in. w konsumpcji czy inwestycji prywatnych. To, wraz z utrzymującym się silnym popytem zagranicznym na towary, który wywindował chińską nadwyżkę handlową w okolice 4 proc. PKB, pozwoliło Pekinowi nieco przykręcić kurek z pieniędzmi.


Przedwyborcze luzowanie?
W tym roku kredytowa kroplówka może jednak popłynąć szerszym strumieniem. Trwa kampania wyborcza przed jesiennym kongresem, który zapewne wybierze Xi Jinpinga na trzecią kadencję w roli sekretarza generalnego partii, więc gospodarka "musi" przyspieszyć i zachować stabilność.
Niepokoić więc mogą opublikowane dziś dane za sam grudzień. Sprzedaż detaliczna wzrosła zaledwie o 1,7 proc. rdr. Zwalniają także inwestycje, które w całym ubiegłym roku (wyliczenia podawane co miesiąc od początku roku) zwiększyły się o 4,9 proc. W samym ostatnim miesiącu roku inwestycje w nieruchomości spadły o blisko 14 proc. - wylicza Reuters. Mocno trzyma się za to produkcja przemysłowa - wynik na poziomie 4,3 proc. jest najwyższy od sierpnia.


Jeszcze przed publikacją dzisiejszej paczki danych Ludowy Bank Chin poinformował o pierwszym od kwietnia 2020 r. obniżeniu kosztu pieniądza oferowanego bankom w ramach pożyczek jednorocznych, a także siedmiodniowych reverse repo. Stopy zostały ścięte o 10 pb., do odpowiednio 2,85 proc. i 2,1 proc. Ponadto bank zasilił system 200 mld juanów płynności netto. Podobne decyzje były podejmowane w ubiegłych latach w okresie przed chińskim Nowym Rokiem, gdy rośnie popyt na pieniądz.