Zastosowanie sztucznej inteligencji coraz mocniej wkracza do życia codziennego za sprawą ChataGPT. Jego potencjałowi, także temu biznesowemu, przyjrzeli się naukowcy badający AI w ramach projektu CLARIN-PL. Kolejne firmy ogłaszają „swoje chaty”, a najnowszy pod nazwą „EinsteinGPT” ma pomóc zarządzać korporacjom relacjami z klientem.


Projekt CLARIN-PL to polska część europejskiej infrastruktury CLARIN (ang. Common Language Resources and Technology Infrastructure) powołanej do celów badawczych oraz dla potrzeb rozwoju przetwarzania języka naturalnego przez sztuczną inteligencję.
Jednostką zarządzającą w Europie jest konsorcjum państw o nazwie CLARIN ERIC. Projekt uruchomiony został dzięki wsparciu KE, a obecnie jest finansowany przez kraje członkowskie. W Polsce CLARIN-PL tworzy sześć jednostek naukowych z Politechniką Wrocławską jako liderem oraz 22 spółki konsorcjalne, w tym m.in. Polska Agencja Prasowa i notowany na NewConnect Makolab.
ReklamaNaukowcy z CLARIN-PL zajęli się badaniem popularnego ChataGPT i jego możliwości poznawczych, a także pokusili się o porównanie z innymi modelami przetwarzającymi język naturalny. Wyniki badania opublikowali w artykule „ChatGPT: Jack of all trades, master of none” i jak wskazuje jego tytuł, doszli do wniosku, że ChatGPT jest specjalistą od wszystkiego i mistrzem niczego. Zupełnie jak nasi politycy, ale nie o tym jest ten tekst.
ChatGPT może generować artykuły, eseje, żarty, poezję i podania o pracę w odpowiedzi na zapytania tekstowe. OpenAI, prywatna firma wspierana miliardami dolarów przez Microsoft, udostępniła ją publicznie pod koniec listopada. W ciągu dwóch miesięcy aplikacja miała już 100 mln użytkowników, bijąc pod tym względem nawet TikToka, któremu „setka” zajęła około 9 miesięcy.
Jego popularność wśród nowych użytkowników szybko przełożyła się na inwestycyjną gorączkę, która najpierw na Wall Street, a później na GPW rozgrzała wyobraźnię i inwestorów. Temat stał się na tak popularny, że przy okazji kwartalnych konferencji wynikowych amerykańskich spółek gwałtownie wzrosło użycie terminów związanych ze sztuczną inteligencją czy uczeniem maszynowym.
Przykład "metaverse" z lat 2020-2022 pokazuje, że popularność terminu na konferencjach wynikowych nie zawsze przekłada się na jego realne biznesowe znaczenie. Mimo tego odnotowujemy, że popularność terminu AI i związanych z nią wyrażeń wystrzeliła w górę w I kwartale 2023. pic.twitter.com/PvjahEBevz
— blogi.bossa.pl (@BlogiBossaPL) March 8, 2023
Jak widać na wykresie opublikowanym na Twitterze przez blogi.bossa, nie jest to bynajmniej temat nowy i na inwestycyjnym podwórku funkcjonuje już od kilku lat, a w sferze badań naukowych od kilkudziesięciu. Samo OpenAI zostało założone w 2015 r. m.in. przez Elona Muska, Sama Altmana, Petera Thiela czy polskiego programistę Wojciecha Zarembę.
„Ze sztucznej inteligencji korzystamy też od dłuższego czasu, choćby używając systemu rozpoznawania twarzy w smartfonie czy zaawansowanych systemów adaptacyjnych w naszych samochodach” – przypomina prof. Przemysław Kazienko z Katedry Sztucznej Inteligencji PWr i CLARIN-PL w rozmowie z Michałem Ciepielskim, która ukazała się na stronach Politechniki Wrocławskiej.
Choć sztuczna inteligencja zaczyna zmieniać naszą codzienność, wyniki badań CLARIN-PL mogą na chwilę uspokoić autorów spiskowych teorii dziejów, ale i oni znajdą w artykule nieco argumentów za stopniowym ubezwłasnowolnieniem rodzaju ludzkiego. Wynikają one z badań, które przeprowadzili naukowcy, jak i ich wypowiedzi.
ChatGPT - secjalista od wszystkiego i od niczego
Zadali oni sztucznej inteligencji ponad 38 tys. pytań. Sprawdzili, jak reaguje na sarkazm, czy rozumie żarty i umie wychwycić szerszy kontekst. Wniosek? Im trudniejsze zadania, tym gorzej wypadał ChatGPT. Popełniał błędy, które wychwyciłby niemal każdy człowiek – informuje CLARIN-PL.
„W porównaniu do innych rozwiązań językowych ChatGPT był gorszy, ale nie beznadziejny. Okazuje się, że jest to dobre narzędzie do szybkiego znalezienia odpowiedzi, ale jeśli komuś zależy na wysokiej jakości wnioskowania, to jego wyniki mogą nie być wystarczająco dobre” – skomentował wyniki prof. Kazienko.


Naukowcy wykazali, że w przeprowadzonych badaniach chatbot od OpenAI znacznie ustępował swojej konkurencji. Aktualnie najlepsze modele przetwarzania języka naturalnego SOTA (state-of-the-art) znacznie lepiej wychwytywały poprawność gramatyczną, emocje użytkowników, znaczenia słów, trafniej odpowiadały na pytania i rozwiązywały zadania matematyczne. Wspomnieć tu można takie modele przetwarzania językowego NLP (ang. natural language processing) jak T5 czy BERT wykorzystywane przez Google'a.
„Modele SOTA są to modele otrzymujące aktualnie najlepsze wyniki na testowym zbiorze danych np. pytań i odpowiedzi. Tworzone są różne modele sztucznej inteligencji wyspecjalizowane w konkretnych zadaniach” – tłumaczy Paweł Kazienko z CLARIN-PL.
"To, co zrobiono w badaniu, to wzięto wyniki tych najlepszych modeli na różnych zbiorach i porównano z wynikami ChatGPT, testując, czy jest on na tyle dobry, że może zastąpić modele tworzone pod konkretny problem. ChatGPT nie powstawał specjalnie z myślą o rozróżnianiu emocji czy też wydźwięku, ale posiada ogromną wiedzę ogólną o języku i wykorzystano w jego budowie odpowiedzi człowieka (human in the loop)" - opisuje.
„Wśród wielu osób powstało przekonanie, że może on (ChatGPT, red.) zastąpić dedykowane modele. Myślę, że dla firm jest to o tyle ciekawy wniosek, że ChatGPT jak na razie nie zastąpi dedykowanych modeli NLP (przetwarzanie języka naturalnego) opracowanych pod konkretne zadanie” - dodaje.
„ChatGPT dobrze generuje tekst - "leje wodę" na zadany temat, ale jak na razie ma spore problemy z faktami, a także z aktualizacją swojej wiedzy (dane z 2021, nie ma dostępu do internetu). Bardzo dobrze generuje tekst na konkretne zapytanie, nie zdając sobie sprawy, że może nawet tworzyć "nieistniejące fakty". Aktualnie nie ma też możliwości dodania do ChatGPT własnej wiedzy związanej ze specyfiką danych używanych w konkretnej firmie czy branży” – tłumaczy właściwości aplikacji OpenAI ekspert.
Następna rewolucja, nie tylko technologiczna?
Czy zatem entuzjazm co do możliwości aplikacji był przedwczesny? Absolutnie nie, bowiem jest ona w nieustającym rozwoju, a to, jak dynamicznie ów przebiega, sprawia, że już „za chwilę” może wypływać na życie społeczeństwa, a tym samym konsumentów w sposób trudny do przewidzenia. ChatGPT jest oparty na modelu językowym GPT-3, którego pierwsza wersja została opracowana w 2018 r., a już w 2020 r. nadawała się do publikacji. Wyłączność na prawa do tego modelu ma Microsoft.
Naukowcy we fragmentach dotyczących perspektyw ChataGPT i innych rozwiązań opierających się na sztucznej inteligencji piszą, że wywoła on społeczną i ekonomiczną rewolucję. Wymieniają przy tym tylko kilka obszarów, które ChatGPT może zrewolucjonizować w pierwszej kolejności.


"Prawdopodobnie ChatGPT będzie stymulował kolejne rozwiązania służące zarówno komunikacji, jak i dostępowi do wiedzy już pod konkretne branże, np. medyczną (medGPT?), finansową (finGPT?), reklamową (adGPT?), a także uwzględniające specyfikę rynków lokalnych. Jednakże aktualne ukierunkowane modele SOTA są dużo lepsze w selekcji i wyciąganiu wniosków, chociaż nie dają tak dobrego interfejsu, w tym łatwej możliwości dialogu" - przekonuje Paweł Kazienko.
"Przykładowo model finGPT mógłby zrewolucjonizować branżę finansową i znaleźć zastosowanie w edukacji finansowej, służyć do odpowiadania na pytania inwestorów, doradzać w strategii inwestycyjnej, czy też pomóc w generowaniu komunikatów giełdowych i sprawozdań giełdowych oraz ich streszczeń" - odpowiada redakcji Bankier.pl ekspert, pytany o przykładowe zastosowanie w branży finansowej.
W grze o wykorzystanie potencjału modeli językowych są miliardy dolarów. Podawano już wyliczenia dotyczące zintegrowania ChataGPT z wyszukiwarką Bing od Microsoftu, która pozwoliłaby przeskalować roczne przychody z reklam o 35 mld dolarów. Profesor Kazienko zwraca uwagę na inną, wydaje się, że ważniejszą rzecz.
„Teraz szukając informacji, korzystamy z wyszukiwarki, wchodzimy na interesującą nas stronę i dzięki temu jej autor może na tym zarabiać poprzez reklamy czy konieczność wykupienia dostępu. Skoro ChatGPT wszystko zaindeksował i daje nam odpowiedź od razu, to po co wchodzić na inne strony? Twórcy przestają zarabiać i cały model biznesowy się rozsypuje. Pozostaje więc pytanie, co i jak bardzo trzeba będzie zmienić” – zastanawia się ekspert.
Co więcej, podnosi kwestię pozostawiania dokonywania wyboru „maszynom”, które w wielu przypadkach robią to lepiej od ludzi. Otoczenie przez systemy będzie zatem postępować i przyspieszać.
„Przykładem jest choćby GPS wskazujący nam drogę czy sklep internetowy, w którym wyświetlają się nam podpowiedzi produktów odpowiadające naszym potrzebom. Od pewnego momentu podejmowane przez nas decyzje nie są już nasze. Pojawia się więc pytanie o wolność wyboru. Warto też pamiętać, że nie używając jakiejś umiejętności, zatracamy ją. Dobrym przykładem jest tutaj wspomniana wcześniej nawigacja GPS, przez którą coraz gorzej orientujemy się w przestrzeni” – zwraca uwagę profesor w wywiadzie.
„Nowe rozwiązania będą się pojawiały coraz szybciej i w tym względzie uważam, że zaczęła się właśnie rewolucja sztucznej inteligencji” – podsumowuje prof. Kazienko.
Wyścig trwa
Tak jak pisałem, relacjonując wzrosty na GPW wywołane gorączką dot. AI, rozwój sztucznej inteligencji z poziomu ChatGPT może być wydarzeniem nie tylko tego roku, ale dekady albo nawet stulecia. Trymowanie żagli już się zaczęło. Firmy szukają sposobu wykorzystania wiatru wiejącego z potencjału rozwiązań sztucznej inteligencji i modeli językowych w swoich biznesach. Inwestorzy szukają spółek, by jak najwcześniej wejść do akcjonariatu.
Po Microsofcie, który wydaje się nieco z przodu, kolejne przedsiębiorstwa przedstawiają swoje lepsze lub grosze rozwiązania, jak Google ze swoim „Bardem” czy ostatnio Salesforce ze swoim „Einstein GPT” dedykowanym klientom korzystającym z platform CRM. W wyścigu uczestniczą też technologiczne firmy z Chin, jak Alibaba czy NetEase, a to tylko te, które oficjalnie przyznały się do prac nad swoimi rozwiązaniami. Sam OpenAI wspierany przez giganta z Redmond może na dniach pokazać kolejną odsłonę swojego modelu językowego za sprawą GPT-4, o którym mówił jeden z dyrektorów niemieckiego działu Microsoftu.
Wyścig trwa, a potencjalne korzyści i stopy zwrotu są na razie trudne do oszacowania, ale pewnie nie zamykają się w ostatnich euforycznych wzrostach cen akcji.