Jesteśmy wciąż na wczesnym etapie wdrażania rozwiązań opartych na sztucznej inteligencji, powszechnie będą one stosowane dopiero na koniec tej dekady. Oczekiwania co prawda są wysokie, ale to nie oznacza, że nie mogą stać się jeszcze wyższe. Rynek może powiedzieć „sprawdzam” za około dwa lata – uważają eksperci towarzystwa funduszy inwestycyjnych VIG/C-Quadrat.


Michał Szymański, prezes VIG/C-Quadrat TFI, porównuje rozwój AI do rozwoju innych przełomowych wynalazków z historii – telefonu, samochodu, internetu czy telefonii komórkowej. Ich upowszechnienie zajmowało od ponad dwóch czy trzech dekad (telefon, samochód) do około 13-14 lat w przypadku globalnej sieci oraz telefonii 3G. W przypadku AI czas znów będzie krótszy, ale i tak powinno to zająć około dekadę. – Za przełomowy moment dla tego wynalazku można uznać publikację modelu językowego GPT-3 przez OpenAI w 2020 r. Globalnej adopcji AI można się spodziewać około 2030 roku – twierdzi Michał Szymański.
W ostatnich latach sztuczna inteligencja została rozwinięta na tyle, że z niektórymi zadaniami, np. z programowaniem czy rozwiązywaniem zadań matematycznych, radzi sobie już co najmniej tak samo dobrze jak człowiek. – Jednocześnie rośnie zainteresowanie rynków finansowych tematem AI, ale odbywa się to wraz z postępem technologii, a nie w oderwaniu od niego. Nie ma tu więc takiej spekulacji w czystej postaci, która byłaby groźna – zwraca uwagę Szymański.
C/Z mówi jedno, inne wskaźniki co innego
Moda na AI najczęściej porównywana jest z bańką internetową. Obecnym wycenom jednak jeszcze daleko od tamtych poziomów. – Wskaźnik C/Z dla indeksu S&P 500 wynosi dziś około 23, a dla Nasdaqa sięga 27. Przypomnijmy, że w szczycie bańki dotcomów C/Z sięgał 60-70 – zaznacza Szymański.
Inne wskaźniki sugerują jednak na nieco większe ryzyko bańki – to m.in. sięgający 45% odsetek aktywów finansowych Amerykanów ulokowanych bezpośrednio i pośrednio w akcjach, podczas gdy w szczycie bańki internetowej było to 38%. Czy dużo większa niż 25 lat koncentracja rynku na największych spółkach – obecnie na tzw. Wspaniałą siódemkę przypada 35% kapitalizacji S&P 500, podczas gdy w czasie bańki dotcomów największe spółki miały tylko około 15% udziału w tym indeksie.
Jak wskazują eksperci VIG/C-Quadrat, jednym z symptomów bańki może być też skala nakładów na infrastrukturę. Na przełomie lat 90. i 2000. były to inwestycje w światłowody, które pochłonęły 500 mld USD. Można je porównać z obecnymi nakładami na centra danych, które sięgnąć mają blisko 7 bln USD do 2030 r. – po korekcie o inflację to ponad 7-krotny wzrost nakładów na infrastrukturę pozwalającą na rozwój danej technologii względem tych sprzed 25 lat.
AI udaje się szybko monetyzować. Szybciej niż TikTok
Przeczyć teorii o bańce może z kolei szybka skala wzrostu przychodów firm związanych z AI. OpenAI, firma stojąca za Chatem-GPT, osiągnęła próg 10 mld USD przychodów po niespełna 3 latach od wdrożenia swojego flagowego produktu. Dla porównania TikTokowi dojście do takiego poziomu zajęło dwa razy dłużej, a przychody z YouTube sięgnęły 10 mld USD dopiero po kilkunastu latach od startu tej platformy. – Nakłady na AI udaje się szybko monetyzować – zwraca uwagę Szymański.
Na to, że największa fala rozwoju AI jest wciąż przed nami, może wskazywać wciąż bardzo niska adopcji tej technologii w biznesie. Według badań Massachusetts Institute of Technology aktualnie jedynie 5% przedsiębiorstw zintegrowało narzędzia AI w swoich procesach na dużą skalę. W największym stopniu AI jest wykorzystywane dzisiaj w mediach i telekomunikacji, ale i tam jest wciąż ogromne pole do rozwoju w najbliższych latach. Z kolei np. sektor energetyki i surowców nie stosuje sztucznej inteligencji prawie wcale. – Jesteśmy na początku drogi, jeśli chodzi o wdrażanie AI w biznesie. W kolejnych okresach rynek będzie bardzo intensywnie oceniał, jak ten proces faktycznie przebiega – wskazuje Michał Szymański.
Oczekiwania wobec AI mogą być jeszcze większe
Na fakt, że wyceny akcji spółek technologicznych są wciąż znacznie niższe niż w szczycie bańki internetowej, zwraca też uwagę Alan Witczak, zarządzający funduszami w VIG/C-Quadrat TFI. – W pewnym sensie zgadzamy się zarówno z Samem Altmanem, szefem OpenAI, który mówi, że jesteśmy w trakcie bańki AI. Ale też z Erikiem Schmidtem, byłym szefem Google, według którego wokół AI wciąż jest za mało szumu (underhype), a nie zbyt dużo – mówi Witczak. – Oczekiwania są duże, ale to wcale nie oznacza, że nie będą jeszcze większe – dodaje.
Z zaprezentowanego przez Witczaka wykresu porównującego notowania indeksu Nasdaq, skoncentrowanego na spółkach technologicznych, względem koszyka spółek z S&P 500 z równymi wagami (czyli takiego, gdzie każda z pół tysiąca spółek ma identyczny udział, bez względu na kapitalizację – eliminowany dzięki temu jest duży wpływ big-techów), wynika, że obecnie rynek może być na podobnym etapie jak w końcówce 1998 r. w czasie hossy internetowej. Czyli byłoby przed nim jeszcze kilkanaście miesięcy zwyżek – bańka dotcomów pękła wiosną 2000 r.
Witczak przypomina, że zapalnikiem do ostatniego, najbardziej szalonego etapu hossy dotcomów, były obniżki stóp procentowych przez amerykański Fed. Czy tym razem będzie podobnie? – Wówczas było to swoiste dolanie oliwy do ognia na rynku akcji. Jeśli teraz Donald Trump zdecyduje się na mocne upolitycznienie Fedu i będzie chciał stymulować gospodarkę przed wyborami do Kongresu na półmetku kadencji, to nie można wykluczyć, że historia się powtórzy – analizuje zarządzający.
Trzecia faza rozwoju AI
Rozwój AI można podzielić na kilka faz. Pierwsza z nich była skupiona na sprzęcie, jaki jest potrzebny do rozwijania nowej technologii – dlatego tak mocno zyskiwała Nvidia. Aktualnie rynek skupia się bardziej na spółkach związanych z oprogramowaniem i tu dobrym przykładem może być Palantir, zajmujący się tworzeniem oprogramowania do analizy dużych zbiorów danych, którego notowania przez rok urosły ośmiokrotnie. Kolejna faza zdaniem ekspertów VIG/C-Quadrat będzie skoncentrowana na rozwoju robotyki (m.in. robotaksówki czy roboty przemysłowe) oraz agentów AI, którzy znajdą zastosowanie w e-commerce, usługach finansowych, tworzeniu oprogramowania czy marketingu.
Rynek z wielką uwagą będzie też śledził kolejne poczynania OpenAI. W ostatnim czasie euforię wywoływały kolejne ogłaszane przez firmę wielkie partnerstwa – czy to z Oracle za 300 mld USD, czy to z AMD, Nvidią oraz Broadcomem każde o szacowanej wartości 100 mld USD. Dotyczą one danych czy chipów – ogólnie ujmując infrastruktury do rozwoju AI, ale nie są to jedyne umowy, które OpenAI zawiera. Firma tworząca ChataGPT ma za sobą serię umów z firmami produkującymi różnego rodzaju oprogramowanie – takimi jak m.in. Booking.com czy Expedia (serwisy rezerwacyjne), Canva czy Figma (aplikacje graficzne), Spotify (odtwarzanie muzyki), a także m.in. shopify (tworzenie sklepów internetowych) czy Stripe (płatności).
OpenAI pod lupą inwestorów
Dzięki nim OpenAI zgodnie z zamysłem Sama Altmana ma zmierzać w stronę superaplikacji – wielozadaniowej platformy, która będzie ułatwiać robienie zakupów, planowanie urlopów, tworzenie materiałów graficznych czy wideo czy przygotowywanie playlist z muzyką. Tym sposobem OpenAI może wchodzić na kolejne pola opanowane przez gigantów, jak choćby Amazona w przypadku zakupów czy Adobe w przypadku aplikacji graficznych. Już teraz odnosi OpenAI zaczyna konkurować m.in. z Metą w dziedzinie aplikacji społecznościowych dzięki swojej apce Sora 2, pozwalającej tworzyć wiralowe klipy wideo.
W czasie, gdy OpenAI będzie rozwijać swoje produkty i walczyć o kolejnych klientów, inwestorów będzie interesować, czy sprosta prognozom finansowym. Te zaś przewidują, że firma będzie bardzo szybko zwiększać przychody – z poziomu około 13 miliardów w tym roku do 200 mld USD w 2030 r. I jednocześnie dopiero w 2030 r. po raz pierwszy osiągnie zyski. – OpenAI co kwartał będzie poddawane ocenie. Nie jest to spółka giełdowa, jednak według przecieków jest wyceniana już na 500 mld USD, co pokazuje, że zostały zbudowane wobec niej dość wysokie oczekiwania. Zapewne w 2026 r. czy 2027 r. nastąpi weryfikacja, czy wszystko idzie zgodnie z planem – mówi Marek Kaźmierczak, zarządzający funduszami w VIG/C-Quadrat.
Technologia najbardziej rentowna. I bezpieczna?
Kaźmierczak pokazuje dwa kolejne wykresy, które mogą świadczyć o tym, że aktualnie w sektorze technologicznym nadal trudno mówić o bańce. Pierwszy z nich to wykres pnących się w górę zysków na akcję amerykańskich firm technologicznych na tle będących od lat w stagnacji zysków na akcję wszystkich firm na świecie z pominięciem firm technologicznych. – To oznacza, że paradoksalnie to właśnie branża technologiczna wydaje się najbezpieczniejsza, ponieważ to jej zyski rosną. I większość wzrostu na amerykańskiej giełdzie jest zależna od tego, co się dzieje w technologiach, a cała reszta spółek jest większym lub mniejszym beneficjentem tej sytuacji – mówi ekspert. Drugi to z kolei wykres relatywnych wycen spółek w transakcjach dokonywanych przez fundusze private equity – wynika z niego, że ta grupa profesjonalnych inwestorów, dysponujących dziś potężnym kapitałem, zachowuje się dużo bardziej racjonalnie niż w czasach bańki internetowej i nie przepłaca ani za spółki ogółem, ani w szczególności za podmioty związane z sektorem AI.
Kto przegranym i wygranym boomu na AI
Zarządzający VIG/C-Quadrat pokusili się też o wskazanie spółek, które mogą uchodzić za przegranych, jak i za beneficjentów boomu na AI. O takim postrzeganiu może świadczyć zachowanie akcji tych firm.
W gronie przegranych są m.in. spółki działające w modelu SaaS – czyli oferujące oprogramowanie jako usługę. – Jakieś 10 czy 15 lat temu, gdy następowała digitalizacja wielu biznesów, był to świetny produkt. Ktoś oferował gotowe rozwiązanie, wystarczyło się podłączyć i korzystać. Jednak dziś to się zmienia, interakcja przenosi się do czatbotów i zewnętrzne narzędzia przestają się sprawdzać – zwraca uwagę Kaźmierczak.
Druga grupa przegranych to spółki oferujące usługi IT, takie jak Accenture, Capgemini czy Tata Consulting. Cierpią one na pocovidowym spadku inwestycji firm w IT, ale też na tym, że proste zadania z dziedziny technologii są dziś łatwiejsze do wykonania dzięki AI.
Jaskrawym przykładem, jak dotychczas dobrze postrzegane spółki mogą przegrywać z AI, jest Duolingo. Od premiery czatbota GPT-5, ułatwiającego użytkownikom samodzielnie tworzenie narzędzi do nauki języka, notowania twórcy najbardziej znanej apki językowej przez miesiąc zjechały o 30%.
A kto korzysta z boomu na AI? Eksperci towarzystwa wskazują przede wszystkim na firmy szeroko powiązane z ekosystemem AI. Należą do nich m.in. przedsiębiorstwa specjalizujące się w budowie centrów danych (jak np. Sterling Infrastructure), uczestniczące w budowie infrastruktury energetycznej (choćby dostawcy turbin gazowych dla elektrowni – jak np. Argan) czy firmy dostarczające sprzęt do serwerowni (jak np. Seagate czy Western Digital – producenci dysków twardych).
Cykle trwają dłużej, niż się wszystkim wydaje
Jak inwestorzy powinni dziś podchodzić do inwestycji w akcje? – Wyceny na giełdzie w USA dziś są rzędu 30-40% powyżej średniej. Do ekstremów jeszcze sporo brakuje, a cykle na rynku trwają zazwyczaj dużo dłużej, niż się wszystkim wydaje. Ale jednak jesteśmy na wysokich poziomach, więc trzeba się liczyć z tym, że jakaś korekta może się zdarzyć i jej rozmiary mogą być raczej większe niż mniejsze – podsumowuje Marek Kaźmierczak.


























































