Podczas gdy w Polsce plany budowy Kolei Dużych Prędkości spełzły – póki co – na niczym, Brytyjczycy właśnie wybrali wykonawców pierwszego etapu swojego „igreka”. Pociągi mają po nim mknąć nawet około 400 km/h.


Francusko-brytyjskie konsorcjum składające się z firm Carillion, Eiffage oraz Kier wygrało przetarg na budowę dwóch odcinków pierwszego etapu tworzenia angielskiej linii dużych prędkości. Łączna kwota omawianego zlecenia sięga 1,6 mld funtów. To jednak dopiero początek wydatków, jakie czekają Brytyjczyków na drodze do KDP.
Omawiane fragmenty mają złożyć się na 190-kilometrową linię łączącą Londyn z Birmingham, a więc dwa największe miasta Anglii. Prace nad tą fazą projektu mają się zakończyć w grudniu 2026 roku, a pociągi jeżdżące po nowej linii mają osiągać prędkości 250 mil na godzinę, co równe jest 402 kilometrom na godzinę. Dla porównania najszybsze jednostki TGV mają prędkość eksploatacyjną rzędu 320 kilometrów na godzinę. Brytyjski system ma więc szansę stać się najszybszym w Europie.
Wszystko to ma skrócić podróż pomiędzy tymi ośrodkami z 1 godziny 29 minut do 49 minut. Po drodze pociąg zatrzyma się w Old Oak Common, które z ośrodka serwisowego przekształci się w wielki, wyposażony w 14-peronową stację punkt przesiadkowy umożliwiający połączenie z centrum Londynu oraz pobliskim lotniskiem Heathrow. Przenosząc to na realia polskich obietnic, można więc uznać tę stację za element brytyjskiego centralnego portu komunikacyjnego.


Przewidziano także kolejne etapy. W okolicach Birmingham KDP ma się rozgałęziać, jedna nitka ma prowadzić do Manchesteru, druga zaś do Leeds. Sieć przyjmie więc kształt „igreka”, który kojarzony jest także z polskimi projektami KDP. Przypomnijmy, że według wstępnych założeń polska superszybka kolej miałaby połączyć Warszawę z Poznaniem i Wrocławiem, rozgałęziając się gdzieś w okolicach Sieradza bądź Kalisza. Póki co jednak dyskusja o realizacji polskiego „igreka” nieco przycichła.
Brytyjczycy linie do Manchesteru i Leeds doprowadzić chcą w 2033 roku, a więc za 16 lat. Podróż z Birmingham do miasta znanego z drużyny „Czerwonych Diabłów” ma się wówczas skrócić z 1 godziny 28 minut do 41 minut. Do Leeds zaś z Birmingham dojedzie się w 57 minut, zamiast w 1 godzinę 58 minut. Pociągi z Manchesteru w drodze do Londynu będą mogły jednak ominąć centrum Birmingham (powstanie specjalna stacja przesiadkowa), przez co czas podróży pomiędzy stolicą a Manchesterem skróci się z 2 godzin i 7 minut do 1 godziny i 7 minut.
Ciężko jednak oszacować całkowite koszty tak wielkiego przedsięwzięcia. Obecnie szacowany budżet obejmujący zarówno fazę pierwszą, jak i nitki do Manchesteru oraz Leeds, sięga 56 mld funtów, co jest równe 84 proc. zeszłorocznych wpływów do polskiego budżetu. Warto jednak zauważyć, że jeszcze w 2010 roku zakładano wydanie 32 mld funtów. Wysoce prawdopodobnym jest więc, że i kwota 56 mld funtów nie jest ostateczna. Szczególnie, że w szacowaniu nie pomaga przewidywana długość realizacji całego projektu. Tym bardziej, że Brytyjczycy są dopiero na początku drogi.
Warto dodać, że na Wyspach jest już jedna linia dużych prędkości. „High Speed 1” łączy Londyn z tunelem pod kanałem La Manche. Pełni ona więc bardziej funkcję międzynarodową. Linia „High Speed 2”, która połączy Londyn z Birmingham, Sheffield, Leeds i Manchesterem będzie miała więc zupełnie inny charakter, połączy bowiem najważniejsze ośrodki Anglii.