Jesteśmy gotowi skierować prośbę do FBI i FSB, by zbadały zarzuty o użycie w sobotę broni sonicznej przeciw manifestantom w Belgradzie - oświadczył w poniedziałek ustępujący premier Serbii Milosz Vuczević. Prezydent Aleksandar Vuczić zapewnił, że broni tej nie mają ani wojsko, ani oddział specjalny.


"Jesteśmy gotowi natychmiast wezwać Amerykanów i Rosjan" - powiedział Vuczević na konferencji prasowej w siedzibie rządu. Oskarżenia o użycie armatki dźwiękowej określił jako "zmyśloną historię". "Żadna taka broń nie została użyta ani przez policję, ani przez jakikolwiek inny organ państwowy" - podkreślił.
Prezydent Vuczić zaznaczył, że broni takiej nie posiadają "ani wojsko, ani oddział specjalny Kobra" odpowiadający za działania antyterrorystyczne oraz ochronę obiektów rządowych i przedstawicieli państwa. "Śledztwo w tej sprawie zakończy się w ciągu najbliższych 48 godzin. Każdy, kto odpowiada za szerzenie tych bredni, zostanie pociągnięty do odpowiedzialności" - oświadczył w poniedziałek na Instagramie.
Według szefa państwa osoby, które oskarżyły jednostkę żandarmerii Kobra o korzystanie z broni dźwiękowej, źle zinterpretowały wygląd działka, które funkcjonariusze trzymali podczas protestu na dachu siedziby prezydenta. "Policjanci stacjonowali tam z działkiem antydronowym" - wyjaśnił prezydent.
🚨BREAKING: Acoustic Weapons (LRADs) Are Being Used on Protestors in Serbia!! 🔊💀
— Jay Anderson (@TheProjectUnity) March 16, 2025
At least 100,000 people took to the streets of Belgrade on Saturday in what has been described as Serbia’s largest-ever anti-government protest. The rally, driven by university students leading… pic.twitter.com/lVQEOvwQnB
Również minister spraw wewnętrznych Serbii Ivica Daczić zapewnił, że "serbska policja nigdy w swojej historii nie korzystała ze środków zabronionych, w tym z broni sonicznej".
Podczas sobotniego protestu w Belgradzie odnotowano kilka incydentów, w tym głośny huk, który doprowadził do krótkotrwałego wybuchu paniki wśród zgromadzonych w centrum serbskiej stolicy demonstrantów. W mediach tradycyjnych i społecznościowych pojawiły się dwie wersje wydarzenia. Według jednej w tłum rzucono petardę, według drugiej to policja użyła przeciwko protestującym urządzenia emitującego fale dźwiękowe.
Unia wzywa do śledztwa
Komisja Europejska wezwała w poniedziałek Belgrad do "szybkiego, przejrzystego i wiarygodnego" dochodzenia w sprawie. Serbska prokuratura wszczęła w niedzielę śledztwo i zobowiązała policję do zebrania materiałów mających wyjaśnić, czy w sobotę użyto w Belgradzie materiałów pirotechnicznych, czy broni sonicznej.
Opozycyjne Partia Wolności i Sprawiedliwości (SSP) i Partia Demokratyczna (DS) złożyły w poniedziałek skargi do prokuratury, w których oskarżyły władzę o użycie przeciwko demonstrantom broni dźwiękowej.
Zorganizowany przez studentów protest był kolejną z serii demonstracji, będących odpowiedzią na tragedię na dworcu kolejowym w Nowym Sadzie, w wyniku której w listopadzie 2024 r. zginęło 15 osób. Demonstranci zarzucają władzy korupcję i zaniedbania, które - ich zdaniem - doprowadziły do zawalenia się części dachu dworca.
Według policji w manifestacji uczestniczyło ponad 100 tys. osób; zdaniem organizacji niezależnej zajmującej się badaniem zgromadzeń publicznych na ulicach Belgradu protestowało w sobotę od 275 do 325 tys. osób.
Z Belgradu Jakub Bawołek (PAP)
jbw/ kar/