Według opublikowanych w poniedziałek wyników śledztwa brytyjskiej stacji BBC podczas zeszłorocznych protestów antyrządowych władze Gruzji do ich tłumienia użyły broni chemicznej z czasów I wojny światowej. Protesty spowodowane były decyzją rządu o wstrzymaniu rozmów akcesyjnych z Unią Europejską.
Wielu protestujących po demonstracjach skarżyło się na niepokojące objawy. Wśród nich znalazł się pediatra Konstantin Czachunaszwili, który zauważył, że gdy został opryskany wodą z armatki wodnej, wykorzystywanej przez służby w celu rozbicia demonstracji, to przez kilka dni czuł pieczenie skóry. Jak podkreślił, „było gorzej, gdy próbował to zmyć”.
Za pośrednictwem mediów społecznościowych udało mu się ustalić, że prawie 350 innych osób po udziale w demonstracji miało podobne objawy. Połowa z nich zmagała się przynajmniej z jednym lub kilkoma skutkami ubocznymi przez ponad 30 kolejnych dni. Skarżyli się na kaszel, ból głowy, duszności i wymioty. Wyniki jego badań zostały przyjęte do publikacji przez międzynarodowe czasopismo Toxicology Reports.
Badania dra Czachunaszwilego potwierdziły obawy lokalnych lekarzy, dziennikarzy oraz organizacji zajmujących się prawami obywatelskimi, że woda w armatce musiała zawierać jakąś substancję chemiczną. Wezwali oni rząd do wyjaśnienia sprawy i podania, jakiej substancji użyto, ale nie uzyskali odpowiedzi.
BBC World Service po konsultacjach z ekspertami ds. broni chemicznej, lekarzami czy informatorami z gruzińskiej policji odkryło dowody, że wobec protestujących prawdopodobnie użyto francuskiego środka znanego pod nazwą kamit. Wykorzystywany był on przez francuską armię podczas I wojny światowej przeciwko Niemcom. Później niewiele wiadomo o jego późniejszym stosowaniu. Uważa się, że został wycofany w latach 30. XX wieku, z powodu obaw o jego długotrwałe skutki.
Władze gruzińskie określiły wyniki śledztwa BBC jako „absurdalne” i stwierdziły, że policja działała zgodnie z prawem w odpowiedzi na „nielegalne działania brutalnych przestępców”. (PAP)
ek/ kar/
